wtorek, 8 października 2013

Rozdział 17-Daj Mi spokój, nienawidzę Cię.

                                            NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
-''Tak strasznie się cieszę''-Jasmine dosłownie zapiszczała z podekscytowania chyba z dziesiąty raz tego dnia.
-''Tak, ja też''-Przyznałam oglądając się w lustrze. Miałam na sobie krótką, obcisłą, sukienkę w różne kolorowe wzory, a do tego granatowe szpilki. Moje włosy luźno opadały na prawe ramię. Jas w tym samym momencie poprawiała swój już i tak ciemny i wyrazisty makijaż.
  Jasmine miała na sobie także krótką, ale czarną sukienkę i po długiej walce dała się namówić na szpilki.
-''Nie za mocny ten makijaż?''-Spytałam z uśmiechem.
Przyjaciółka zaśmiała się i odłożyła kosmetyki na miejsce.
-''To co, gotowa?''
-''Tak, chodźmy, dochodzi już 21, zaraz będzie taksówka''
Zeszłyśmy na dół po drodze zabierając wszystkie potrzebne rzeczy.
-''Tylko uważajcie na siebie''-Poprosiła mama.
-''Spokojnie, nic nam się nie stanie''-Zapewniłam.
-''Tylko nie wracajcie późno''-Dodała, kiedy wychodziłyśmy już z domu.
Wsiadłyśmy do zamówionej taksówki i ruszyliśmy w stronę klubu.
Jasmine była w swoim żywiole, a ja nie chodziłam często na takie imprezy, ale zrobiłam to, by móc zobaczyć się z Justinem i żeby Jas mogła go poznać, a poza tym od czasu, do czasu jakaś impreza nie zaszkodzi. Czułam, że będziemy się świetnie bawić, zresztą Jasmine jest królową imprez, z nią nie da się źle bawić.
  Po 15 minutach byłyśmy już pod klubem, z którego słychać było głośną muzykę. Pod wejściem było sporo osób, jednak po chwili dostrzegłam czekającego na nas Justina.
-''Jasmine, to Justin, Justin, to Jasmine''-Przedstawiłam ich sobie i przywitałam się z Justinem krótkim pocałunkiem. Jak się okazało Justin nie był sam.
-''Cześć, jestem Chris''-Przywitał się z nami ciemno włosy chłopak. Był nieco wyższy niż Justin i miał piękny uśmiech, choć Justina był o niebo lepszy. Po Jasmine było widać, że przypadł jej do gustu.
Udaliśmy się w stronę wejścia. Ciągle czułam na sobie wzrok Justina. Usiedliśmy przy barze.
-''Co zamawiasz?''-Krzyknął, przez bardzo głośną muzykę.
-''Nie wiem, wezmę to co ty''-Wzruszyłam ramionami i wzrokiem zaczęłam szukać przyjaciółki, która jak się po chwili okazało, tańczyła z kolegą Justina na środku pomieszczenia. Wszędzie można było dostrzec wyzywająco tańczące osoby, z czerwonymi kubkami w dłoniach. Tak samo tańczyła Jasmine.
  Justin podał mi kubek wypełniony jakimś alkoholem, nie zastanawiając się długo, wypiłam połowę drinka i spojrzałam na Justina, który tak jak wcześniej mnie obserwował.
-''Co?''-Zaśmiałam się.
-''Seksownie wyglądasz, nie mogę oderwać od ciebie wzroku''-Przekrzykiwał muzykę.
Ponownie się zaśmiałam i dopiłam resztę zawartości kubka, po czym ruszyliśmy na parkiet.

Dochodziła już prawie północ, nie byłam pijana, ale spora ilość alkoholu robiła swoje.
Impreza powoli zaczęła robić się nudna, no bo ileż można pić i tańczyć? Staliśmy z Justinem przy ścianie.
-''Wracamy do domu?''-Krzyknęłam mu do ucha.
-''Nudzi ci się?''-Spytał.
Pokiwałam głową twierdząco.
-''Mam pewien pomysł''-Powiedział Justin i kazał mi poczekać, po czym oddalił się w stronę baru.
Widziałam, że rozmawia z barmanem i, że ten coś mu podaje. Po chwili wrócił, złapał mnie za rękę, i pociągnął w stronę schodów. Kiedy muzyka stała się mniej słyszalna, zapytałam.
-''Gdzie idziemy?''
Justin nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i szedł dalej korytarzem, nagle zatrzymał się przed drzwiami z numerem 23, otworzył je i weszliśmy do środka. Podszedł do mnie i zaczął składać mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi.
-''Co ty kombinujesz?''-Odsunęłam się z podejrzliwym wyrazem twarzy.
-''Nic, chciałem pobyć tylko z tobą, na osobności''- Justin oblizał usta i przywarł nimi do moich.
Jego język znalazł się w mojej buzi, a jego ręce na moim tyłku. Momentalnie owinęłam nogi wokół niego. Justin usiadł na łóżku i teraz siedziałam na nim okrakiem. Zajęłam się jego szyją, delikatnie zassałam i przygryzłam jego skórę, na co jęknął. Oderwałam się od niego, nierówno oddychając. Justin kazał mi usiąść obok, więc to zrobiłam i patrzałam, jak wyciąga jakieś opakowanie, z którego wyjął Jointa. Zapalił go i mocno się zaciągnął. Przybliżył usta do moich i wypuścił dym, który dotarł do moich płuc. Byłam przyzwyczajona do papierosów, ale to było o wiele mocniejsze.
Wzięłam od niego skręta i równie mocno się zaciągnęłam. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale po chwili niekomfortowe uczucie minęło. Zbliżyłam swoje usta do jego i połączyłam je w gorącym pocałunku, który się pogłębił. Razem z Justinem dokończyliśmy jointa i zmęczona położyłam się na łóżku. Czułam, jakbym odpłynęła, jakby to była jakaś fikcja, śmiałam się ze wszystkiego, na co spojrzałam. Justin był również rozbawiony, ale moim zachowaniem. Co chwilę całował mnie, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
Z naszego świetnego humoru wyrwał nas dźwięk telefonu.
Justin jęknął.
-''Nie odbieraj"-Prosił, całując moją szyję.
-''Pewnie Jasmine się martwi, poczekaj, odbiorę''-Odepchnęłam go lekko i wyciągnęłam telefon z torebki.
Po drugiej stronie usłyszałam przeraźliwy krzyk Jas, przez co natychmiast wróciło mi trzeźwe myślenie.
-''Destiny!''-Krzyknęła i połączenie się zerwało.
-''Boże, jej się coś stało, ktoś ją porwał''-Zaczęłam panikować.
-''Co!?''
-''Usłyszałam krzyk, przeraźliwy krzyk''-Wymamrotałam i podniosłam się, by wyjść z pokoju.
Justin wybiegł za mną.
-''Czekaj''-Krzyknął i złapał mnie za ramię.
-''Zadzwonię do Chrisa''-Dodał.
-''Gdzie ty jesteś?''-Krzyknął do telefonu.
-''Jak to ją zgubiłeś?''-Wrzasnął i rozłączył się.
W między czasie dostałam wiadomość, z numeru Jasmine, ale raczej to nie ona ją napisała.

Spróbuj uratować swoją przyjaciółeczkę, zanim będzie za późno

-''Justin, co to ma znaczyć?''-Podałam mu telefon.
-''Kurwa''-Krzyknął.
-''To musi być ktoś, kogo znam''-Dodał spokojniejszy.
Nie odzywałam się, przerażona całą to sytuacją. Myśl, że mogłam stracić przyjaciółkę dobijała mnie jeszcze bardziej, nie wiedziałam gdzie jest i jak jej pomóc.
-''To na pewno Jay''-Justin ponownie się odezwał.
Złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu tak, jak Justin, mimo obawy o nasze bezpieczeństwo, bo przecież Justin też pił alkohol. Ale nie to było teraz ważne.
-''Skąd wiesz, gdzie ona może być?"-Spytałam, kiedy Justin wjechał na ulicę.
-''Destiny, bądź cicho''-Krzyknął, po czym nie odezwałam się już i czekałam, aż dojedzie na miejsce, gdziekolwiek jechał. Po jakiś 10 minutach szybkiej jazdy zatrzymał się przy jakimś straszliwym budynku na kompletnym odludziu.
-''Zostań tu''-Powiedział stanowczym głosem.
-''Chyba sobie żartujesz''-Parsknęłam.
-''Masz tu zostać, nie rozumiesz?''-Krzyknął rozwścieczony.
-''Tam jest moja przyjaciółka''-Sprzeciwiałam się także zła.
-''Tam jest niebezpiecznie''-Powiedział i wysiadł z auta, a ja za nim.
-''Wróć tam''-Wrzasnął i popchnął mnie na samochód z siłą. Z tego wszystkiego łzy zaczęły napływać mi do oczu. Po prostu to mnie przerosło. Moja przyjaciółka może zginąć i jeszcze Justin jest podły w stosunku do mnie.
Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam, by nie tracić czasu, ale i tak chciałam postawić na swoim. Kiedy Justin zniknął za drzwiami magazynu, wysiadłam z auta i podbiegłam do wejścia. Otworzyłam ciężkie drzwi i jedyne co mogłam zobaczyć to oświetlane przez księżyc ściany, z których odpadała farba. Miejsce nie należało do przyjemnych. Nagle usłyszałam krzyki. Był to męski głos, który zdecydowanie nie należał do Justina. Dalej szłam ciemnym korytarzem, nie wiedząc skąd dochodzą odgłosy. Nagle zauważyłam ledwo widoczne światło, które wydostawało się przez szparę między jakimiś drzwiami. Podeszłam bliżej, drzwi były uchylone. Stanęłam tak, by nikt mnie zauważył. Jedyne, co mogłam dostrzec to jakiegoś mężczyznę. Szeptał coś, czego nie mogłam usłyszeć. Nie mam pojęcia, gdzie jest Justin, czy jest tu Jasmine, bałam się i nie wiedziałam, co mam robić. Czy uciekać, czy zostać i czekać. Odwróciłam na chwilę wzrok, a kiedy znowu tam spojrzałam, zobaczyłam Jasmine. Łzy od razu zaczęły spływać mi po policzkach, kiedy zobaczyłam w jakim jest stanie i to przeze mnie, to ja ją na to naraziłam. Jej sukienka była podarta, twarz posiniaczona, a jakiś koleś szarpał ją za włosy. Chciałam tam wbiec i coś zrobić, ale to pogorszyłoby sprawę.
-''Kurwa puść ją''-Usłyszałam krzyk Justina. Musiał wejść od innej strony, na szczęście mnie nie zauważył.
Justin trzymał broń, przy skroni mężczyzny, a za to on przystawił Jasmine nóż do gardła.
-''Weź broń, bo ją zabiję''-Ostrzegł.
Justin posłusznie odłożył broń.
-''Oddaj ją, nie jest niczemu winna''-Powiedział Justin. Widziałam, jak Jasmine trzęsła się ze strachu.
-''Może masz rację, powinienem zając się tą twoją Destiny''-Bezczelnie się zaśmiał, a po mnie przeszły ciarki.
-''Mówiłem ci, to zwykła dziwka''-Zaśmiał się bez humoru, a moje życie jakby straciło sens w przeciągu sekundy.
Czy on na prawdę miał mnie tylko za dziwkę? A może skłamał?
Osunęłam się po ścianie, zalewając się nową serią łez. Wstałam i po cichu wyszłam z budynku. Na pewno wyglądałam teraz jak wrak człowieka.  Moja twarz była czarna od rozmazanego tuszu, byłam zmęczona i jedyne o czym teraz marzyłam to zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Oparłam się o maskę samochodu co chwilę patrząc w stronę wyjścia z budynku. Chciałam, by było już po wszystkim, by Jasmine była już bezpieczna. Po dość długim czasie zauważyłam, że Justin wyszedł wraz z Jasmine na rękach.
-''Co oni ci zrobili?''-Zaszlochałam i mocno przytuliłam przyjaciółkę, kiedy Justin postawił ją na ziemi.
-''Nie mamy czasu, wchodźcie do auta, szybko''
Weszłam wraz z przyjaciółką na tylne siedzenie i próbowałam uspokoić ją, gdyż płakała. W połowie drogi usnęła, ze zmęczenia i emocji. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, wszystkie wspomnienia z dnia dzisiejszego wróciły, wraz ze łzami.
-''Nie płacz, przepraszam''-Usłyszałam cichy głos Justina.
Nie odezwałam się.
-''To przeze mnie, wiem''-Odezwał się znowu, a ja nadal milczałam.
-''Odezwij się proszę''-Błagał, ale ja nie chciałam mu odpowiadać.
W końcu dojechaliśmy pod mój dom. Wyszłyśmy z samochodu, ale Justin zatrzymał mnie.
-''Przepraszam''-Szepnął.
-''Wiesz chociaż za co?''-Zapytałam głosem pełnym pretensji.
-''Za to, co dzisiaj przeszłaś i za to, że tak cię potraktowałem''-Wymamrotał.
-''Nie jestem aż tak naiwna jak myślisz''-Mruknęłam.
-''Kochanie, o czym ty mówisz?''
-''Kochanie? A nie dziwko?''-Krzyknęłam i wywróciłam oczami.
-''Destiny, to nie tak''
-''Daj mi spokój, nienawidzę cię''-Przerwałam mu i weszłam do domu.

------
Przepraszam, wiem, że długo nie było, ale szkoła itd. :( Zresztą i tak mało kto to czyta, jest mniej komentarzy a mi jest przykro, na prawdę to jest aż tak złe? Nie wiem, czy nie przerwać tego, bo to nie ma sensu, przecież nie będę wiecznie wymuszać komentarzy. Jeżeli jest źle, napisz, będę mogła się zmienić, bo nie piszę tego tylko dla siebie, a głównie dla was!!!
+Nie sprawdzałam.
A tym, co czytają i komentują to szczerze dziękuje, kocham was! Gdyby nie wy, nie miałabym dla kogo pisać! <3