piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 19-Nie kłóćmy się, ok?

Justin
  Wybiegłem jak najszybciej z budynku, gdyż wiedziałem co się zaraz wydarzy. Zdążyłem oddalić się od restauracji paręnaście metrów, kiedy za sobą usłyszałem potężny huk. Spore odłamki ścian poleciały w moją stronę, przez co upadłem, ale już po chwili podniosłem się i pobiegłem dalej, by znaleźć Destiny.
Ten wybuch na pewno zaplanowany był przez Jaya, on próbuję się mnie pozbyć w każdy możliwy sposób, a ja niestety byłem od niego całkowicie zależny.
 Po chwili odnalazłem Destiny, ucieszyłem się widząc ją całą i zdrową.
-''Destiny''-Zawołałem.
Destiny szybko odwróciła głowę w moją stronę. Jej twarz była czerwona i zapłakana. Nie będąc w stanie nic powiedzieć, rzuciła mi się w ramiona. Mocno objąłem jej drobne ciało.
-''Hej kochanie, nie płacz, już jest wszystko dobrze''-Szepnąłem jej do ucha.
-''Tak strasznie się bałam''-Zaszlochała.
-''Wiem ,przepraszam''
Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy kierować do samochodu.
-''Nie przepraszaj''-Westchnęła.
-''Jak mam nie przepraszać, skoro ciągle narażam cię na niebezpieczeństwo?''-Warknąłem nerwowo oblizując usta.
-''Nie podoba mi się twoja praca, ale to nie zmienia faktu, że to nie była twoja wina''-Zapewniła spoglądając w moją stronę.
-''Nie powinno cię tu być''-Zacząłem żałować, że zgodziłem się zabrać Destiny ze sobą, gdyż wiedziałem, jak niebezpieczne to może być.
-''Nic już na to nie poradzisz, nie zadręczaj się tym''
-''Mogłaś zginąć, gdybym nie zorientował się w porę''-Krzyknąłem.
-''Ale nie zginęłam, jest wszystko ok, sam to przed chwilą powiedziałeś''-Wydusiła z siebie i wsiadła do auta, zrobiłem to samo i po chwili wyjechaliśmy na ulicę.
-''Nie kłóćmy się, ok?''-Przerwałem ciszę i spojrzałem ma Destiny, która siedziała zamyślona na fotelu obok.
-''Ok, ale proszę, nie zadręczaj się tym, czuję się dobrze''-Lekko uśmiechnęła się do mnie i odwróciła wzrok w stronę jezdni.
-''No a ty? Z tobą wszystko w porządku?''-Odezwała się ponownie.
-''Jestem trochę poobijany, ale ogólnie jest ok, przechodziłem przez gorsze rzeczy''-Mrugnąłem do niej, kiedy spojrzała w moją stronę.
Destiny tylko westchnęła.


Destiny
  Justin wjechał właśnie w ulicę, na której mieszkam i zatrzymał się przed moim domem. Wyszłam z auta zabierając wszystkie swoje rzeczy. Mocno wtuliłam się w Justina na pożegnanie.
-''Kocham cię''-Szepnął mi do ucha, co spowodowało wielki uśmiech na mojej twarzy.
-''Ja ciebie też''-Odpowiedziałam.
Musnęłam lekko jego usta, ale Justin pogłębił nasz pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy, a jego dłoń błądziła po moich plecach. Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
-''Jutro jest piątek, może przyjechałabym do mnie i została na weekend''-Justin zaproponował uśmiechając się i głęboko patrząc w moje oczy.
-''A co powiem rodzicom?''-Spytałam wykrzywiając usta.
-''Wiem, że coś wymyślisz kochanie''-Poruszył śmiesznie brwiami i się uśmiechnął.
-''Ok, to bądź po mnie jutro w szkole o 15"-Westchnęłam i zaśmiałam się z jego zachowania.
Justin kiwnął twierdząco głową, musnął ostatni raz moje usta i wrócił do samochodu, a ja weszłam do domu.
Standardowo rzuciłam swoją torbę na ziemię w przedsionku i zrzuciłam kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Oczywiście rodziców nie było jeszcze w domu, gdyż było dopiero po 16. Byłam bardzo głodna i wyczerpana po dzisiejszym dniu, więc zjadłam coś i wygodnie ułożyłam się na kanapie przed telewizorem.

Nastał poranek, zaczęłam się wybudzać i dopiero po chwili zorientowałam się, że zasnęłam na kanapie i nikt mnie wcześniej nie obudził. Spojrzałam na zegarek, było po 6. Wstałam i poszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam świeże ubrania i bieliznę. Udałam się do łazienki i tam szybko przygotowałam się do wyjścia.
Już ubrana zbiegłam na śniadanie.
-''Dzień dobry córeczko''-Przywitała mnie mama.
-''Hej"-Uśmiechnęłam się i podeszłam do kuchenki, by nałożyć sobie na talerz świeżo upieczonego naleśnika. Polałam go syropem klonowymi, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
-''Mamo, mogę iść dzisiaj do Mayi na noc?''-Spytałam. Oczywiście zamierzałam iść do Justina, ale gdybym jej to powiedziała w życiu by mi nie pozwoliła.
-''Jej rodzice o tym wiedzą?''-Zapytała tym swoim surowym tonem.
-''umm, tak''-Skłamałam, a wolałam tego uniknąć, by polepszyć moje relacje z rodzicami, ale nie miałam innego wyjścia.
-''Dobrze, ale wróć jutro w miarę wcześnie, czeka cię dużo nauki''
-''Oczywiście''-Sztucznie się uśmiechnęłam i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli jedzenia.
-''Odkąd nie spotykasz się z tym Justinem, jesteś o wiele grzeczniejsza, widzisz mieliśmy z tatą rację''-Powiedziała wyraźnie zadowolona. Myślała, że zerwałam z nim kontakt, ale tak nie jest. Do niedawna ja też myślałam, że już go nie zobaczę, ale jak widać wszystko się zmienia.
Skończyłam jeść i poszłam na górę, by spakować jeszcze torbę do szkoły, po czym wyszłam z domu.



Lekcje minęły mi dzisiaj o dziwno szybko, nic specjalnego się nie działo, oprócz tego, że mam masę pracy domowej i nauki. Wyszłam z sali chemicznej i udałam się do swojej szafki po książki, które będą potrzebne mi do nauki w weekend.
-''Ciężki dzień dzisiaj''-Westchnęła Maya, która szła obok mnie.
Pokiwałam głową i otworzyłam swoją szafkę.
-''Umm, Maya mogę mieć do ciebie prośbę?''
-''Jasne''
-''Powiedziałam mamie, że śpię dzisiaj u ciebie, jakby do ciebie dzwoniła potwierdzisz to?''
-''Tak, a gdzie się wybierasz?''-Zaśmiała się.
-''Obiecałam Justinowi, że się z nim zobaczę''-Poinformowałam zamykając szafkę i chowając książki do torby.
-''Oh, ok nie ma sprawy, ale uważaj''-Poruszyła sugestywnie brwiami.
-''Na co?''-Zdziwiłam się.
-''Nie chcesz chyba małych Bieberków''-Zaśmiała się lekko mnie szturchając.
-''Ale ty jesteś głupia''-Zaśmiałam się razem z nią.
-''To ja lecę, pa''-Dodałam i poszłam w stronę ulicy, gdzie stał Justin oparty o maskę samochodu. Automatycznie się uśmiechnęłam.
-''Hej kochanie''-Przywitał mnie jego zachrypnięty głos.
-''Hej''-Przytuliłam się do niego i delikatnie go pocałowałam.
Kiedy chciałam odejść, by wsiąść do samochodu ręka Justina mnie zatrzymała. Bez słowa przywarł do moich ust.
-''Justin, wszyscy się na nas patrzą''-Szepnęłam.
-''To co?''-Zaśmiał się.
-''Ehh, dokończmy to w domu, a nie tutaj''-Powiedziałam.
-''Jestem za''-Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi od auta, po czym sam wsiadł do środka.

-------------------
Hej, powróciłam z nowym rozdziałem :)
Chciałam wam bardzo podziękować za prawie 11 tyś. wyświetleń. :) I za komentarze, mimo, że jest ich bardzo mało :( (smutno mi).
Nie sprawdzałam, za błędy przepraszam, jakieś pytania? Mój tt: @jdbbitchez. Jak ktoś zmienia nazwę to proszę o inf. No i komentujcie, proszę! :)
Do następnego!














czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 18-Oto moje życie kochanie.

   Minęło już sporo czasu, od tego strasznego wydarzenia. Jasmine do dziś przeżywa całe zdarzenie, podobnie jak ja i chyba nigdy nie zdołam wymazać tego z pamięci, ten przerażający krzyk, obite ciało Jasmine, ale także tego, co Justin o mnie powiedział. Nie docierało to do mnie, po prostu ciężko było mi się z tym pogodzić. Nie widziałam się z nim od tego czasu, oczywiście Justin dzwonił, pisał, wiele razy był pod moim domem, ale ja chciałam wymazać go z pamięci.
   Wraz z nowym rokiem szkolnym zaczęłam chodzić do szkoły. Poznałam wielu ludzi, spędzam z nimi czas, ale i tak nic nie pozwala mi zapomnieć o Justinie. Ciągle wyobrażam sobie jego doskonały uśmiech, nasze usta złączone w gorącym, lecz pełnym uczuć pocałunku. Jest ciężej niż mogłam to sobie wyobrazić.
   Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek oznaczający koniec lekcji na dziś. Schowałam książki do torby i wyszłam z sali, nie zważając na nic. Przedarłam się przez tłum nastolatków i wyszłam z budynku kierując się w stronę domu.
-''Zaczekaj''-Usłyszałam krzyk za sobą, więc odwróciłam się i zobaczyłam kogoś, kogo miałam nadzieję już nigdy nie ujrzeć.
-''Czego ty znowu chcesz?''-Zapytałam znudzona i wściekła, że marnuje mój czas.
-''Wiesz,że dopóki ze mną nie porozmawiasz, nie odpuszczę?''
-''Nie mogę o tobie zapomnieć''-Dodał.
Jego wyraz twarzy był smutny i najwidoczniej bardzo przejęty zaistniałą sytuacją. Oczy miał podkrążone, jakby w ogóle nie spał.
-''Nie chcę rozmawiać, proszę uszanuj to''-Starałam się być miła. Miałam nadzieję, że zrozumie i da mi odejść. Jednak myliłam się.
-''Proszę cię, tylko parę minut''-Wręcz błagał.
Postanowiłam, że porozmawiam z nim jak najszybciej i będę miała to z głowy. Nie było mi to na rękę, ale jego ciągłe błagania też nie ułatwiały sprawy.
-''Ok, ale tylko chwilkę, bo się śpieszę''
Justin wskazał, żebym udała się za nim do samochodu, więc to zrobiłam. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i cierpliwie czekałam, na to, co Justin miał do powiedzenia. Kiwnęłam głową na znak, że może zacząć.
-''Posłuchaj mnie uważnie, jeżeli powiesz, że nie ma już dla nas szansy, zrozumiem to i już nigdy mnie nie zobaczysz.''-Wymamrotał.
-''To, co wtedy usłyszałaś nie było prawdą, bo gdyby tak było, przecież nie starałbym się z tobą skontaktować. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Żałuję, że to powiedziałem, ale musisz zrozumieć, że nie miałem innego wyjścia. Może to wszystko wydać się śmieszne, bo przecież znamy się od paru miesięcy, ale ja po prostu sobie nie radzę bez ciebie''-Wydusił to z siebie i głośno westchnął czekając na odpowiedź.
-''Myślisz, że mi jest łatwo?''-Spytałam. Łzy napłynęły mi do oczu.
-''Nawet nie wiesz, jak cierpiałam. Tak, żałuję, że nie dałam ci szansy wcześniej tego wytłumaczyć, ale po prostu nie umiem zapomnieć o tym, bardzo łatwo jest mnie zranić''-Powiedziałam przecierając oczy, by pozbyć się łez, które lada chwila spłynęłyby mi po policzkach.
-''Przepraszam, zaufaj mi, proszę''-Wyszeptał. Położył dłoń na mojej lekko pocierając ją kciukiem.
-''Chciałabym zapomnieć i zacząć od nowa, też ciężko mi wyobrazić sobie życie bez ciebie''-Lekko uśmiechnęłam się, bo smutna atmosfera dobijała mnie jeszcze bardziej. Justin odwzajemnił uśmiech i delikatnie musnął moje usta.
-''Taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy, obiecuję''-Szepnął mi do ucha.
-''Muszę już wracać do domu''
-''Odwiozę cię''
Trochę ciężko było z dnia na dzień tak po prostu zachowywać się, jakby się nic nie stało, bo w końcu nie widzieliśmy się parę tygodni. W ciszy Justin odpalił auto i ruszył spod szkoły.
Cała droga do domu minęła w zupełnej ciszy, więc każde z nas mogło przemyśleć całą tą sytuację.
-''Dzięki''-Mruknęłam w tym samym czasie otwierając drzwi auta.
Justin wraz ze mną wyszedł na zewnątrz. Stanął obok i zaczął kiwać się na piętach. Nie wiedział jak ma się zachować, tak jak ja.
-''Ja już dłużej tak nie mogę''-Powiedział i szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta złączyły się w gorącym, pełnym uczuć pocałunku, tak jak sobie to wyobrażałam. Kiedy lekko odsunęliśmy się od siebie, wtuliłam się w Justina i marzyłam, by ta chwila już nigdy się nie skończyła.
-''Nie chcę, by przez to wszystko było niezręcznie między nami''-Powiedział przytulając mnie mocniej, o ile jeszcze było to możliwe.
Pocałowałam delikatnie jego usta i wyszeptałam.
-''Też tego nie chcę''
Staliśmy tak wtuleni w siebie od dobrych paru minut.
-''Muszę już iść''
Justin mimo niechęci pożegnał się ze mną i odjechał, a ja weszłam do domu. Jak się okazało nikogo jeszcze nie było, więc rzuciłam torbę gdzieś na ziemię i usiadłam wygodnie na kanapie po czym włączyłam telewizor.
Minęło parę godzin odkąd siedzę bezczynnie, choć miałam zając się pracą domową i zaległym projektem na biologię. Postanowiłam odłożyć to na jutro, przez moje ogromne lenistwo.
Kiedy tylko rodzice wrócili do domu poszłam do pokoju, by nie myśleli, że kompletnie olewam szkołę i nic nie robię. W rzeczywistości wzięłam szybki prysznic i położyłam się, gdyż byłam wykończona dzisiejszym dniem w szkole.


Bardzo wcześnie rano obudził mnie telefon.
-''Halo?''-Wydusiłam sennym głosem.
-''Wstawaj kochanie''-Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-''Justin, zabije cię!''
-''Spóźnisz się do szkoły''-Zaśmiał się. Spojrzałam na zegarek, który ku mojemu zdziwieniu pokazywał godzinę 7:37.
-''Co? Już po 7?''-Krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka.
-''Spokojnie, będę za parę minut, bądź gotowa''-Rozłączył się.
Wyciągnęłam w pośpiechu z szafy parę jasnych jeansów, długi bordowy, cieplejszy sweter, gdyż był już październik i białą koszulkę. Zabierając ubrania pobiegłam do łazienki, wykonałam wszystkie niezbędne czynności i wstąpiłam do pokoju po torbę, zabrałam ją i zeszłam na dół. Z blatu w kuchni zabrałam jedno zielone jabłko i po ubraniu długich, czarnych butów wyszłam z domu. Weszłam do czarnego Range Rovera Justina.
-''Hej''-Powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.
Odpowiedział tym samym i ruszył z podjazdu w kierunku szkoły.
-''Nie chcę iść do szkoły, możemy gdzieś pojechać?''-Poprosiłam uśmiechając się.
-''Destiny, musisz iść do szkoły''-Spojrzał na mnie ukradkiem.
-''Oj weź, jak raz nie pójdę nic się nie stanie''-Przekonywałam go.
-''Ale mam parę spraw do załatwienia''-Nadal próbował mnie odwieść od tej myśli.
-''Chętnie pojadę z tobą i zobaczę jak pracujesz''
-''To niebezpieczne''
-''Proszę''-Nie dawałam za wygraną.
-''Obiecujesz, że będziesz się mnie słuchać i jak będę kazał ci zostać w samochodzie zrobisz to, jasne?''
-''Obiecuję''-Uśmiechnęłam się, co Justin odwzajemnił.
-''To gdzie jedziemy teraz?''-Spytałam oblizując usta, gdyż były suche.
-''Muszę odebrać towar z magazynu''-Poinformował.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zmieniłam swoją pozycję na wygodniejszą.


Było już po południe, a ja nadal jeździłam z Justinem po mieście załatwiając te wszystkie jego sprawy i interesy. Byłam troszkę zmęczona, ale Justin obiecał, że pojedziemy jeszcze w jedno miejsce i będziemy mieć czas dla siebie. Wyjeżdżaliśmy właśnie z miasta po raz kolejny tego dnia, gdyż Justin musi podać towar jednemu klientowi, nie zagłębiam się w jego pracę, ale mniej więcej wiem, o co w tym wszystkim chodzi.
-''Ale jestem zmęczona''-Zaczęłam się przeciągać.
Justin zaśmiał się -''Czym?''
-''Tym jeżdżeniem''
-''Oto moje życie kochanie''-Powiedział.
Zaczęłam mu się bardziej przyglądać. Jego wzrok był skupiony na drodze, a ręce mocno trzymały kierownice. Mogłam dostrzec spore mięśnie, przez opiętą koszulkę.
-''Jesteś taki seksowny, kiedy prowadzisz''-Wyrwało mi się. Przygryzłam wargę i szybko odwróciłam wzrok. Justin zaśmiał się.
-''Wiem o tym kochanie''
-''I jeszcze w dodatku jesteś taki skromny''-Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.


-''Jesteśmy już na miejscu''-Usłyszałam głos Justina i natychmiast uniosłam głowę.
-''Mam zostać?''
-''Nie, usiądziesz przy stoliku, dam kolesiowi towar i przyjdę do ciebie, ok?''-Wytłumaczył mi, na co pokiwałam głową twierdząco.
Wyszliśmy z auta i weszliśmy przez duże szklane drzwi do pomieszczenia. Zajęłam wolny stolik, a Justin ruszył w umówione miejsce, parę stolików dalej. Zaczęłam przeglądać kartę z daniami, co chwilę zerkając na Justina. Kiedy tylko na chwilę odwróciłam wzrok usłyszałam nie duży huk, spojrzałam na stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Justin, był pusty a w jego pobliżu nie było nikogo. Dźwięk się powtórzył i zaniepokoił nie tylko mnie, ale także gości restauracji. Nagle podbiegł Justin i zaczął krzyczeć, żebym stąd uciekała.
-''Nie pójdę bez ciebie''-Krzyknęłam spanikowana i zdezorientowana.
-''Zaraz przyjdę obiecuję, po prostu biegnij, jak najdalej stąd''-Zaczął mnie pchać w stronę wyjścia, a sam zniknął za ścianą. Posłuchałam się i w strachu wybiegłam z pomieszczenia, schowałam się jak najdalej mogłam za niewielką górką i czekałam na Justina. Nie wiedziałam co się stało, czego się spodziewać.
Minęło zaledwie parę minut, który trwały jakby wieczność. Strasznie się denerwowałam. Nagle usłyszałam wybuch i kiedy spojrzałam na budynek cała restauracja była w ogniu...

-----------------------------------
Hej, jest 18 rozdział wreszcie. Przepraszam was bardzo za nieobecność mam nadzieję, że nie jesteście źli.
Jak może niektórzy zauważyli dodałam ankietę, więc jeżeli czytasz to opowiadanie to oddaj głos :) dziękuje :)
W razie jakiś pytań mój tt: @jdbbitchez
Dziękuje za cierpliwość, do następnego. Kocham Was!






niedziela, 3 listopada 2013

Przepraszam

Chciałam was bardzo przeprosić, za to, że nie dodałam jeszcze rozdziału. Wiem, jestem okropna, ale na prawdę przepraszam, postaram się dodać nowy jak najszybciej będę mogła. :)