piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 19-Nie kłóćmy się, ok?

Justin
  Wybiegłem jak najszybciej z budynku, gdyż wiedziałem co się zaraz wydarzy. Zdążyłem oddalić się od restauracji paręnaście metrów, kiedy za sobą usłyszałem potężny huk. Spore odłamki ścian poleciały w moją stronę, przez co upadłem, ale już po chwili podniosłem się i pobiegłem dalej, by znaleźć Destiny.
Ten wybuch na pewno zaplanowany był przez Jaya, on próbuję się mnie pozbyć w każdy możliwy sposób, a ja niestety byłem od niego całkowicie zależny.
 Po chwili odnalazłem Destiny, ucieszyłem się widząc ją całą i zdrową.
-''Destiny''-Zawołałem.
Destiny szybko odwróciła głowę w moją stronę. Jej twarz była czerwona i zapłakana. Nie będąc w stanie nic powiedzieć, rzuciła mi się w ramiona. Mocno objąłem jej drobne ciało.
-''Hej kochanie, nie płacz, już jest wszystko dobrze''-Szepnąłem jej do ucha.
-''Tak strasznie się bałam''-Zaszlochała.
-''Wiem ,przepraszam''
Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy kierować do samochodu.
-''Nie przepraszaj''-Westchnęła.
-''Jak mam nie przepraszać, skoro ciągle narażam cię na niebezpieczeństwo?''-Warknąłem nerwowo oblizując usta.
-''Nie podoba mi się twoja praca, ale to nie zmienia faktu, że to nie była twoja wina''-Zapewniła spoglądając w moją stronę.
-''Nie powinno cię tu być''-Zacząłem żałować, że zgodziłem się zabrać Destiny ze sobą, gdyż wiedziałem, jak niebezpieczne to może być.
-''Nic już na to nie poradzisz, nie zadręczaj się tym''
-''Mogłaś zginąć, gdybym nie zorientował się w porę''-Krzyknąłem.
-''Ale nie zginęłam, jest wszystko ok, sam to przed chwilą powiedziałeś''-Wydusiła z siebie i wsiadła do auta, zrobiłem to samo i po chwili wyjechaliśmy na ulicę.
-''Nie kłóćmy się, ok?''-Przerwałem ciszę i spojrzałem ma Destiny, która siedziała zamyślona na fotelu obok.
-''Ok, ale proszę, nie zadręczaj się tym, czuję się dobrze''-Lekko uśmiechnęła się do mnie i odwróciła wzrok w stronę jezdni.
-''No a ty? Z tobą wszystko w porządku?''-Odezwała się ponownie.
-''Jestem trochę poobijany, ale ogólnie jest ok, przechodziłem przez gorsze rzeczy''-Mrugnąłem do niej, kiedy spojrzała w moją stronę.
Destiny tylko westchnęła.


Destiny
  Justin wjechał właśnie w ulicę, na której mieszkam i zatrzymał się przed moim domem. Wyszłam z auta zabierając wszystkie swoje rzeczy. Mocno wtuliłam się w Justina na pożegnanie.
-''Kocham cię''-Szepnął mi do ucha, co spowodowało wielki uśmiech na mojej twarzy.
-''Ja ciebie też''-Odpowiedziałam.
Musnęłam lekko jego usta, ale Justin pogłębił nasz pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy, a jego dłoń błądziła po moich plecach. Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
-''Jutro jest piątek, może przyjechałabym do mnie i została na weekend''-Justin zaproponował uśmiechając się i głęboko patrząc w moje oczy.
-''A co powiem rodzicom?''-Spytałam wykrzywiając usta.
-''Wiem, że coś wymyślisz kochanie''-Poruszył śmiesznie brwiami i się uśmiechnął.
-''Ok, to bądź po mnie jutro w szkole o 15"-Westchnęłam i zaśmiałam się z jego zachowania.
Justin kiwnął twierdząco głową, musnął ostatni raz moje usta i wrócił do samochodu, a ja weszłam do domu.
Standardowo rzuciłam swoją torbę na ziemię w przedsionku i zrzuciłam kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Oczywiście rodziców nie było jeszcze w domu, gdyż było dopiero po 16. Byłam bardzo głodna i wyczerpana po dzisiejszym dniu, więc zjadłam coś i wygodnie ułożyłam się na kanapie przed telewizorem.

Nastał poranek, zaczęłam się wybudzać i dopiero po chwili zorientowałam się, że zasnęłam na kanapie i nikt mnie wcześniej nie obudził. Spojrzałam na zegarek, było po 6. Wstałam i poszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam świeże ubrania i bieliznę. Udałam się do łazienki i tam szybko przygotowałam się do wyjścia.
Już ubrana zbiegłam na śniadanie.
-''Dzień dobry córeczko''-Przywitała mnie mama.
-''Hej"-Uśmiechnęłam się i podeszłam do kuchenki, by nałożyć sobie na talerz świeżo upieczonego naleśnika. Polałam go syropem klonowymi, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
-''Mamo, mogę iść dzisiaj do Mayi na noc?''-Spytałam. Oczywiście zamierzałam iść do Justina, ale gdybym jej to powiedziała w życiu by mi nie pozwoliła.
-''Jej rodzice o tym wiedzą?''-Zapytała tym swoim surowym tonem.
-''umm, tak''-Skłamałam, a wolałam tego uniknąć, by polepszyć moje relacje z rodzicami, ale nie miałam innego wyjścia.
-''Dobrze, ale wróć jutro w miarę wcześnie, czeka cię dużo nauki''
-''Oczywiście''-Sztucznie się uśmiechnęłam i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli jedzenia.
-''Odkąd nie spotykasz się z tym Justinem, jesteś o wiele grzeczniejsza, widzisz mieliśmy z tatą rację''-Powiedziała wyraźnie zadowolona. Myślała, że zerwałam z nim kontakt, ale tak nie jest. Do niedawna ja też myślałam, że już go nie zobaczę, ale jak widać wszystko się zmienia.
Skończyłam jeść i poszłam na górę, by spakować jeszcze torbę do szkoły, po czym wyszłam z domu.



Lekcje minęły mi dzisiaj o dziwno szybko, nic specjalnego się nie działo, oprócz tego, że mam masę pracy domowej i nauki. Wyszłam z sali chemicznej i udałam się do swojej szafki po książki, które będą potrzebne mi do nauki w weekend.
-''Ciężki dzień dzisiaj''-Westchnęła Maya, która szła obok mnie.
Pokiwałam głową i otworzyłam swoją szafkę.
-''Umm, Maya mogę mieć do ciebie prośbę?''
-''Jasne''
-''Powiedziałam mamie, że śpię dzisiaj u ciebie, jakby do ciebie dzwoniła potwierdzisz to?''
-''Tak, a gdzie się wybierasz?''-Zaśmiała się.
-''Obiecałam Justinowi, że się z nim zobaczę''-Poinformowałam zamykając szafkę i chowając książki do torby.
-''Oh, ok nie ma sprawy, ale uważaj''-Poruszyła sugestywnie brwiami.
-''Na co?''-Zdziwiłam się.
-''Nie chcesz chyba małych Bieberków''-Zaśmiała się lekko mnie szturchając.
-''Ale ty jesteś głupia''-Zaśmiałam się razem z nią.
-''To ja lecę, pa''-Dodałam i poszłam w stronę ulicy, gdzie stał Justin oparty o maskę samochodu. Automatycznie się uśmiechnęłam.
-''Hej kochanie''-Przywitał mnie jego zachrypnięty głos.
-''Hej''-Przytuliłam się do niego i delikatnie go pocałowałam.
Kiedy chciałam odejść, by wsiąść do samochodu ręka Justina mnie zatrzymała. Bez słowa przywarł do moich ust.
-''Justin, wszyscy się na nas patrzą''-Szepnęłam.
-''To co?''-Zaśmiał się.
-''Ehh, dokończmy to w domu, a nie tutaj''-Powiedziałam.
-''Jestem za''-Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi od auta, po czym sam wsiadł do środka.

-------------------
Hej, powróciłam z nowym rozdziałem :)
Chciałam wam bardzo podziękować za prawie 11 tyś. wyświetleń. :) I za komentarze, mimo, że jest ich bardzo mało :( (smutno mi).
Nie sprawdzałam, za błędy przepraszam, jakieś pytania? Mój tt: @jdbbitchez. Jak ktoś zmienia nazwę to proszę o inf. No i komentujcie, proszę! :)
Do następnego!














czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 18-Oto moje życie kochanie.

   Minęło już sporo czasu, od tego strasznego wydarzenia. Jasmine do dziś przeżywa całe zdarzenie, podobnie jak ja i chyba nigdy nie zdołam wymazać tego z pamięci, ten przerażający krzyk, obite ciało Jasmine, ale także tego, co Justin o mnie powiedział. Nie docierało to do mnie, po prostu ciężko było mi się z tym pogodzić. Nie widziałam się z nim od tego czasu, oczywiście Justin dzwonił, pisał, wiele razy był pod moim domem, ale ja chciałam wymazać go z pamięci.
   Wraz z nowym rokiem szkolnym zaczęłam chodzić do szkoły. Poznałam wielu ludzi, spędzam z nimi czas, ale i tak nic nie pozwala mi zapomnieć o Justinie. Ciągle wyobrażam sobie jego doskonały uśmiech, nasze usta złączone w gorącym, lecz pełnym uczuć pocałunku. Jest ciężej niż mogłam to sobie wyobrazić.
   Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek oznaczający koniec lekcji na dziś. Schowałam książki do torby i wyszłam z sali, nie zważając na nic. Przedarłam się przez tłum nastolatków i wyszłam z budynku kierując się w stronę domu.
-''Zaczekaj''-Usłyszałam krzyk za sobą, więc odwróciłam się i zobaczyłam kogoś, kogo miałam nadzieję już nigdy nie ujrzeć.
-''Czego ty znowu chcesz?''-Zapytałam znudzona i wściekła, że marnuje mój czas.
-''Wiesz,że dopóki ze mną nie porozmawiasz, nie odpuszczę?''
-''Nie mogę o tobie zapomnieć''-Dodał.
Jego wyraz twarzy był smutny i najwidoczniej bardzo przejęty zaistniałą sytuacją. Oczy miał podkrążone, jakby w ogóle nie spał.
-''Nie chcę rozmawiać, proszę uszanuj to''-Starałam się być miła. Miałam nadzieję, że zrozumie i da mi odejść. Jednak myliłam się.
-''Proszę cię, tylko parę minut''-Wręcz błagał.
Postanowiłam, że porozmawiam z nim jak najszybciej i będę miała to z głowy. Nie było mi to na rękę, ale jego ciągłe błagania też nie ułatwiały sprawy.
-''Ok, ale tylko chwilkę, bo się śpieszę''
Justin wskazał, żebym udała się za nim do samochodu, więc to zrobiłam. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i cierpliwie czekałam, na to, co Justin miał do powiedzenia. Kiwnęłam głową na znak, że może zacząć.
-''Posłuchaj mnie uważnie, jeżeli powiesz, że nie ma już dla nas szansy, zrozumiem to i już nigdy mnie nie zobaczysz.''-Wymamrotał.
-''To, co wtedy usłyszałaś nie było prawdą, bo gdyby tak było, przecież nie starałbym się z tobą skontaktować. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Żałuję, że to powiedziałem, ale musisz zrozumieć, że nie miałem innego wyjścia. Może to wszystko wydać się śmieszne, bo przecież znamy się od paru miesięcy, ale ja po prostu sobie nie radzę bez ciebie''-Wydusił to z siebie i głośno westchnął czekając na odpowiedź.
-''Myślisz, że mi jest łatwo?''-Spytałam. Łzy napłynęły mi do oczu.
-''Nawet nie wiesz, jak cierpiałam. Tak, żałuję, że nie dałam ci szansy wcześniej tego wytłumaczyć, ale po prostu nie umiem zapomnieć o tym, bardzo łatwo jest mnie zranić''-Powiedziałam przecierając oczy, by pozbyć się łez, które lada chwila spłynęłyby mi po policzkach.
-''Przepraszam, zaufaj mi, proszę''-Wyszeptał. Położył dłoń na mojej lekko pocierając ją kciukiem.
-''Chciałabym zapomnieć i zacząć od nowa, też ciężko mi wyobrazić sobie życie bez ciebie''-Lekko uśmiechnęłam się, bo smutna atmosfera dobijała mnie jeszcze bardziej. Justin odwzajemnił uśmiech i delikatnie musnął moje usta.
-''Taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy, obiecuję''-Szepnął mi do ucha.
-''Muszę już wracać do domu''
-''Odwiozę cię''
Trochę ciężko było z dnia na dzień tak po prostu zachowywać się, jakby się nic nie stało, bo w końcu nie widzieliśmy się parę tygodni. W ciszy Justin odpalił auto i ruszył spod szkoły.
Cała droga do domu minęła w zupełnej ciszy, więc każde z nas mogło przemyśleć całą tą sytuację.
-''Dzięki''-Mruknęłam w tym samym czasie otwierając drzwi auta.
Justin wraz ze mną wyszedł na zewnątrz. Stanął obok i zaczął kiwać się na piętach. Nie wiedział jak ma się zachować, tak jak ja.
-''Ja już dłużej tak nie mogę''-Powiedział i szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta złączyły się w gorącym, pełnym uczuć pocałunku, tak jak sobie to wyobrażałam. Kiedy lekko odsunęliśmy się od siebie, wtuliłam się w Justina i marzyłam, by ta chwila już nigdy się nie skończyła.
-''Nie chcę, by przez to wszystko było niezręcznie między nami''-Powiedział przytulając mnie mocniej, o ile jeszcze było to możliwe.
Pocałowałam delikatnie jego usta i wyszeptałam.
-''Też tego nie chcę''
Staliśmy tak wtuleni w siebie od dobrych paru minut.
-''Muszę już iść''
Justin mimo niechęci pożegnał się ze mną i odjechał, a ja weszłam do domu. Jak się okazało nikogo jeszcze nie było, więc rzuciłam torbę gdzieś na ziemię i usiadłam wygodnie na kanapie po czym włączyłam telewizor.
Minęło parę godzin odkąd siedzę bezczynnie, choć miałam zając się pracą domową i zaległym projektem na biologię. Postanowiłam odłożyć to na jutro, przez moje ogromne lenistwo.
Kiedy tylko rodzice wrócili do domu poszłam do pokoju, by nie myśleli, że kompletnie olewam szkołę i nic nie robię. W rzeczywistości wzięłam szybki prysznic i położyłam się, gdyż byłam wykończona dzisiejszym dniem w szkole.


Bardzo wcześnie rano obudził mnie telefon.
-''Halo?''-Wydusiłam sennym głosem.
-''Wstawaj kochanie''-Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-''Justin, zabije cię!''
-''Spóźnisz się do szkoły''-Zaśmiał się. Spojrzałam na zegarek, który ku mojemu zdziwieniu pokazywał godzinę 7:37.
-''Co? Już po 7?''-Krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka.
-''Spokojnie, będę za parę minut, bądź gotowa''-Rozłączył się.
Wyciągnęłam w pośpiechu z szafy parę jasnych jeansów, długi bordowy, cieplejszy sweter, gdyż był już październik i białą koszulkę. Zabierając ubrania pobiegłam do łazienki, wykonałam wszystkie niezbędne czynności i wstąpiłam do pokoju po torbę, zabrałam ją i zeszłam na dół. Z blatu w kuchni zabrałam jedno zielone jabłko i po ubraniu długich, czarnych butów wyszłam z domu. Weszłam do czarnego Range Rovera Justina.
-''Hej''-Powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.
Odpowiedział tym samym i ruszył z podjazdu w kierunku szkoły.
-''Nie chcę iść do szkoły, możemy gdzieś pojechać?''-Poprosiłam uśmiechając się.
-''Destiny, musisz iść do szkoły''-Spojrzał na mnie ukradkiem.
-''Oj weź, jak raz nie pójdę nic się nie stanie''-Przekonywałam go.
-''Ale mam parę spraw do załatwienia''-Nadal próbował mnie odwieść od tej myśli.
-''Chętnie pojadę z tobą i zobaczę jak pracujesz''
-''To niebezpieczne''
-''Proszę''-Nie dawałam za wygraną.
-''Obiecujesz, że będziesz się mnie słuchać i jak będę kazał ci zostać w samochodzie zrobisz to, jasne?''
-''Obiecuję''-Uśmiechnęłam się, co Justin odwzajemnił.
-''To gdzie jedziemy teraz?''-Spytałam oblizując usta, gdyż były suche.
-''Muszę odebrać towar z magazynu''-Poinformował.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zmieniłam swoją pozycję na wygodniejszą.


Było już po południe, a ja nadal jeździłam z Justinem po mieście załatwiając te wszystkie jego sprawy i interesy. Byłam troszkę zmęczona, ale Justin obiecał, że pojedziemy jeszcze w jedno miejsce i będziemy mieć czas dla siebie. Wyjeżdżaliśmy właśnie z miasta po raz kolejny tego dnia, gdyż Justin musi podać towar jednemu klientowi, nie zagłębiam się w jego pracę, ale mniej więcej wiem, o co w tym wszystkim chodzi.
-''Ale jestem zmęczona''-Zaczęłam się przeciągać.
Justin zaśmiał się -''Czym?''
-''Tym jeżdżeniem''
-''Oto moje życie kochanie''-Powiedział.
Zaczęłam mu się bardziej przyglądać. Jego wzrok był skupiony na drodze, a ręce mocno trzymały kierownice. Mogłam dostrzec spore mięśnie, przez opiętą koszulkę.
-''Jesteś taki seksowny, kiedy prowadzisz''-Wyrwało mi się. Przygryzłam wargę i szybko odwróciłam wzrok. Justin zaśmiał się.
-''Wiem o tym kochanie''
-''I jeszcze w dodatku jesteś taki skromny''-Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.


-''Jesteśmy już na miejscu''-Usłyszałam głos Justina i natychmiast uniosłam głowę.
-''Mam zostać?''
-''Nie, usiądziesz przy stoliku, dam kolesiowi towar i przyjdę do ciebie, ok?''-Wytłumaczył mi, na co pokiwałam głową twierdząco.
Wyszliśmy z auta i weszliśmy przez duże szklane drzwi do pomieszczenia. Zajęłam wolny stolik, a Justin ruszył w umówione miejsce, parę stolików dalej. Zaczęłam przeglądać kartę z daniami, co chwilę zerkając na Justina. Kiedy tylko na chwilę odwróciłam wzrok usłyszałam nie duży huk, spojrzałam na stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Justin, był pusty a w jego pobliżu nie było nikogo. Dźwięk się powtórzył i zaniepokoił nie tylko mnie, ale także gości restauracji. Nagle podbiegł Justin i zaczął krzyczeć, żebym stąd uciekała.
-''Nie pójdę bez ciebie''-Krzyknęłam spanikowana i zdezorientowana.
-''Zaraz przyjdę obiecuję, po prostu biegnij, jak najdalej stąd''-Zaczął mnie pchać w stronę wyjścia, a sam zniknął za ścianą. Posłuchałam się i w strachu wybiegłam z pomieszczenia, schowałam się jak najdalej mogłam za niewielką górką i czekałam na Justina. Nie wiedziałam co się stało, czego się spodziewać.
Minęło zaledwie parę minut, który trwały jakby wieczność. Strasznie się denerwowałam. Nagle usłyszałam wybuch i kiedy spojrzałam na budynek cała restauracja była w ogniu...

-----------------------------------
Hej, jest 18 rozdział wreszcie. Przepraszam was bardzo za nieobecność mam nadzieję, że nie jesteście źli.
Jak może niektórzy zauważyli dodałam ankietę, więc jeżeli czytasz to opowiadanie to oddaj głos :) dziękuje :)
W razie jakiś pytań mój tt: @jdbbitchez
Dziękuje za cierpliwość, do następnego. Kocham Was!






niedziela, 3 listopada 2013

Przepraszam

Chciałam was bardzo przeprosić, za to, że nie dodałam jeszcze rozdziału. Wiem, jestem okropna, ale na prawdę przepraszam, postaram się dodać nowy jak najszybciej będę mogła. :)

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 17-Daj Mi spokój, nienawidzę Cię.

                                            NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
-''Tak strasznie się cieszę''-Jasmine dosłownie zapiszczała z podekscytowania chyba z dziesiąty raz tego dnia.
-''Tak, ja też''-Przyznałam oglądając się w lustrze. Miałam na sobie krótką, obcisłą, sukienkę w różne kolorowe wzory, a do tego granatowe szpilki. Moje włosy luźno opadały na prawe ramię. Jas w tym samym momencie poprawiała swój już i tak ciemny i wyrazisty makijaż.
  Jasmine miała na sobie także krótką, ale czarną sukienkę i po długiej walce dała się namówić na szpilki.
-''Nie za mocny ten makijaż?''-Spytałam z uśmiechem.
Przyjaciółka zaśmiała się i odłożyła kosmetyki na miejsce.
-''To co, gotowa?''
-''Tak, chodźmy, dochodzi już 21, zaraz będzie taksówka''
Zeszłyśmy na dół po drodze zabierając wszystkie potrzebne rzeczy.
-''Tylko uważajcie na siebie''-Poprosiła mama.
-''Spokojnie, nic nam się nie stanie''-Zapewniłam.
-''Tylko nie wracajcie późno''-Dodała, kiedy wychodziłyśmy już z domu.
Wsiadłyśmy do zamówionej taksówki i ruszyliśmy w stronę klubu.
Jasmine była w swoim żywiole, a ja nie chodziłam często na takie imprezy, ale zrobiłam to, by móc zobaczyć się z Justinem i żeby Jas mogła go poznać, a poza tym od czasu, do czasu jakaś impreza nie zaszkodzi. Czułam, że będziemy się świetnie bawić, zresztą Jasmine jest królową imprez, z nią nie da się źle bawić.
  Po 15 minutach byłyśmy już pod klubem, z którego słychać było głośną muzykę. Pod wejściem było sporo osób, jednak po chwili dostrzegłam czekającego na nas Justina.
-''Jasmine, to Justin, Justin, to Jasmine''-Przedstawiłam ich sobie i przywitałam się z Justinem krótkim pocałunkiem. Jak się okazało Justin nie był sam.
-''Cześć, jestem Chris''-Przywitał się z nami ciemno włosy chłopak. Był nieco wyższy niż Justin i miał piękny uśmiech, choć Justina był o niebo lepszy. Po Jasmine było widać, że przypadł jej do gustu.
Udaliśmy się w stronę wejścia. Ciągle czułam na sobie wzrok Justina. Usiedliśmy przy barze.
-''Co zamawiasz?''-Krzyknął, przez bardzo głośną muzykę.
-''Nie wiem, wezmę to co ty''-Wzruszyłam ramionami i wzrokiem zaczęłam szukać przyjaciółki, która jak się po chwili okazało, tańczyła z kolegą Justina na środku pomieszczenia. Wszędzie można było dostrzec wyzywająco tańczące osoby, z czerwonymi kubkami w dłoniach. Tak samo tańczyła Jasmine.
  Justin podał mi kubek wypełniony jakimś alkoholem, nie zastanawiając się długo, wypiłam połowę drinka i spojrzałam na Justina, który tak jak wcześniej mnie obserwował.
-''Co?''-Zaśmiałam się.
-''Seksownie wyglądasz, nie mogę oderwać od ciebie wzroku''-Przekrzykiwał muzykę.
Ponownie się zaśmiałam i dopiłam resztę zawartości kubka, po czym ruszyliśmy na parkiet.

Dochodziła już prawie północ, nie byłam pijana, ale spora ilość alkoholu robiła swoje.
Impreza powoli zaczęła robić się nudna, no bo ileż można pić i tańczyć? Staliśmy z Justinem przy ścianie.
-''Wracamy do domu?''-Krzyknęłam mu do ucha.
-''Nudzi ci się?''-Spytał.
Pokiwałam głową twierdząco.
-''Mam pewien pomysł''-Powiedział Justin i kazał mi poczekać, po czym oddalił się w stronę baru.
Widziałam, że rozmawia z barmanem i, że ten coś mu podaje. Po chwili wrócił, złapał mnie za rękę, i pociągnął w stronę schodów. Kiedy muzyka stała się mniej słyszalna, zapytałam.
-''Gdzie idziemy?''
Justin nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i szedł dalej korytarzem, nagle zatrzymał się przed drzwiami z numerem 23, otworzył je i weszliśmy do środka. Podszedł do mnie i zaczął składać mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi.
-''Co ty kombinujesz?''-Odsunęłam się z podejrzliwym wyrazem twarzy.
-''Nic, chciałem pobyć tylko z tobą, na osobności''- Justin oblizał usta i przywarł nimi do moich.
Jego język znalazł się w mojej buzi, a jego ręce na moim tyłku. Momentalnie owinęłam nogi wokół niego. Justin usiadł na łóżku i teraz siedziałam na nim okrakiem. Zajęłam się jego szyją, delikatnie zassałam i przygryzłam jego skórę, na co jęknął. Oderwałam się od niego, nierówno oddychając. Justin kazał mi usiąść obok, więc to zrobiłam i patrzałam, jak wyciąga jakieś opakowanie, z którego wyjął Jointa. Zapalił go i mocno się zaciągnął. Przybliżył usta do moich i wypuścił dym, który dotarł do moich płuc. Byłam przyzwyczajona do papierosów, ale to było o wiele mocniejsze.
Wzięłam od niego skręta i równie mocno się zaciągnęłam. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale po chwili niekomfortowe uczucie minęło. Zbliżyłam swoje usta do jego i połączyłam je w gorącym pocałunku, który się pogłębił. Razem z Justinem dokończyliśmy jointa i zmęczona położyłam się na łóżku. Czułam, jakbym odpłynęła, jakby to była jakaś fikcja, śmiałam się ze wszystkiego, na co spojrzałam. Justin był również rozbawiony, ale moim zachowaniem. Co chwilę całował mnie, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
Z naszego świetnego humoru wyrwał nas dźwięk telefonu.
Justin jęknął.
-''Nie odbieraj"-Prosił, całując moją szyję.
-''Pewnie Jasmine się martwi, poczekaj, odbiorę''-Odepchnęłam go lekko i wyciągnęłam telefon z torebki.
Po drugiej stronie usłyszałam przeraźliwy krzyk Jas, przez co natychmiast wróciło mi trzeźwe myślenie.
-''Destiny!''-Krzyknęła i połączenie się zerwało.
-''Boże, jej się coś stało, ktoś ją porwał''-Zaczęłam panikować.
-''Co!?''
-''Usłyszałam krzyk, przeraźliwy krzyk''-Wymamrotałam i podniosłam się, by wyjść z pokoju.
Justin wybiegł za mną.
-''Czekaj''-Krzyknął i złapał mnie za ramię.
-''Zadzwonię do Chrisa''-Dodał.
-''Gdzie ty jesteś?''-Krzyknął do telefonu.
-''Jak to ją zgubiłeś?''-Wrzasnął i rozłączył się.
W między czasie dostałam wiadomość, z numeru Jasmine, ale raczej to nie ona ją napisała.

Spróbuj uratować swoją przyjaciółeczkę, zanim będzie za późno

-''Justin, co to ma znaczyć?''-Podałam mu telefon.
-''Kurwa''-Krzyknął.
-''To musi być ktoś, kogo znam''-Dodał spokojniejszy.
Nie odzywałam się, przerażona całą to sytuacją. Myśl, że mogłam stracić przyjaciółkę dobijała mnie jeszcze bardziej, nie wiedziałam gdzie jest i jak jej pomóc.
-''To na pewno Jay''-Justin ponownie się odezwał.
Złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu tak, jak Justin, mimo obawy o nasze bezpieczeństwo, bo przecież Justin też pił alkohol. Ale nie to było teraz ważne.
-''Skąd wiesz, gdzie ona może być?"-Spytałam, kiedy Justin wjechał na ulicę.
-''Destiny, bądź cicho''-Krzyknął, po czym nie odezwałam się już i czekałam, aż dojedzie na miejsce, gdziekolwiek jechał. Po jakiś 10 minutach szybkiej jazdy zatrzymał się przy jakimś straszliwym budynku na kompletnym odludziu.
-''Zostań tu''-Powiedział stanowczym głosem.
-''Chyba sobie żartujesz''-Parsknęłam.
-''Masz tu zostać, nie rozumiesz?''-Krzyknął rozwścieczony.
-''Tam jest moja przyjaciółka''-Sprzeciwiałam się także zła.
-''Tam jest niebezpiecznie''-Powiedział i wysiadł z auta, a ja za nim.
-''Wróć tam''-Wrzasnął i popchnął mnie na samochód z siłą. Z tego wszystkiego łzy zaczęły napływać mi do oczu. Po prostu to mnie przerosło. Moja przyjaciółka może zginąć i jeszcze Justin jest podły w stosunku do mnie.
Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam, by nie tracić czasu, ale i tak chciałam postawić na swoim. Kiedy Justin zniknął za drzwiami magazynu, wysiadłam z auta i podbiegłam do wejścia. Otworzyłam ciężkie drzwi i jedyne co mogłam zobaczyć to oświetlane przez księżyc ściany, z których odpadała farba. Miejsce nie należało do przyjemnych. Nagle usłyszałam krzyki. Był to męski głos, który zdecydowanie nie należał do Justina. Dalej szłam ciemnym korytarzem, nie wiedząc skąd dochodzą odgłosy. Nagle zauważyłam ledwo widoczne światło, które wydostawało się przez szparę między jakimiś drzwiami. Podeszłam bliżej, drzwi były uchylone. Stanęłam tak, by nikt mnie zauważył. Jedyne, co mogłam dostrzec to jakiegoś mężczyznę. Szeptał coś, czego nie mogłam usłyszeć. Nie mam pojęcia, gdzie jest Justin, czy jest tu Jasmine, bałam się i nie wiedziałam, co mam robić. Czy uciekać, czy zostać i czekać. Odwróciłam na chwilę wzrok, a kiedy znowu tam spojrzałam, zobaczyłam Jasmine. Łzy od razu zaczęły spływać mi po policzkach, kiedy zobaczyłam w jakim jest stanie i to przeze mnie, to ja ją na to naraziłam. Jej sukienka była podarta, twarz posiniaczona, a jakiś koleś szarpał ją za włosy. Chciałam tam wbiec i coś zrobić, ale to pogorszyłoby sprawę.
-''Kurwa puść ją''-Usłyszałam krzyk Justina. Musiał wejść od innej strony, na szczęście mnie nie zauważył.
Justin trzymał broń, przy skroni mężczyzny, a za to on przystawił Jasmine nóż do gardła.
-''Weź broń, bo ją zabiję''-Ostrzegł.
Justin posłusznie odłożył broń.
-''Oddaj ją, nie jest niczemu winna''-Powiedział Justin. Widziałam, jak Jasmine trzęsła się ze strachu.
-''Może masz rację, powinienem zając się tą twoją Destiny''-Bezczelnie się zaśmiał, a po mnie przeszły ciarki.
-''Mówiłem ci, to zwykła dziwka''-Zaśmiał się bez humoru, a moje życie jakby straciło sens w przeciągu sekundy.
Czy on na prawdę miał mnie tylko za dziwkę? A może skłamał?
Osunęłam się po ścianie, zalewając się nową serią łez. Wstałam i po cichu wyszłam z budynku. Na pewno wyglądałam teraz jak wrak człowieka.  Moja twarz była czarna od rozmazanego tuszu, byłam zmęczona i jedyne o czym teraz marzyłam to zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Oparłam się o maskę samochodu co chwilę patrząc w stronę wyjścia z budynku. Chciałam, by było już po wszystkim, by Jasmine była już bezpieczna. Po dość długim czasie zauważyłam, że Justin wyszedł wraz z Jasmine na rękach.
-''Co oni ci zrobili?''-Zaszlochałam i mocno przytuliłam przyjaciółkę, kiedy Justin postawił ją na ziemi.
-''Nie mamy czasu, wchodźcie do auta, szybko''
Weszłam wraz z przyjaciółką na tylne siedzenie i próbowałam uspokoić ją, gdyż płakała. W połowie drogi usnęła, ze zmęczenia i emocji. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, wszystkie wspomnienia z dnia dzisiejszego wróciły, wraz ze łzami.
-''Nie płacz, przepraszam''-Usłyszałam cichy głos Justina.
Nie odezwałam się.
-''To przeze mnie, wiem''-Odezwał się znowu, a ja nadal milczałam.
-''Odezwij się proszę''-Błagał, ale ja nie chciałam mu odpowiadać.
W końcu dojechaliśmy pod mój dom. Wyszłyśmy z samochodu, ale Justin zatrzymał mnie.
-''Przepraszam''-Szepnął.
-''Wiesz chociaż za co?''-Zapytałam głosem pełnym pretensji.
-''Za to, co dzisiaj przeszłaś i za to, że tak cię potraktowałem''-Wymamrotał.
-''Nie jestem aż tak naiwna jak myślisz''-Mruknęłam.
-''Kochanie, o czym ty mówisz?''
-''Kochanie? A nie dziwko?''-Krzyknęłam i wywróciłam oczami.
-''Destiny, to nie tak''
-''Daj mi spokój, nienawidzę cię''-Przerwałam mu i weszłam do domu.

------
Przepraszam, wiem, że długo nie było, ale szkoła itd. :( Zresztą i tak mało kto to czyta, jest mniej komentarzy a mi jest przykro, na prawdę to jest aż tak złe? Nie wiem, czy nie przerwać tego, bo to nie ma sensu, przecież nie będę wiecznie wymuszać komentarzy. Jeżeli jest źle, napisz, będę mogła się zmienić, bo nie piszę tego tylko dla siebie, a głównie dla was!!!
+Nie sprawdzałam.
A tym, co czytają i komentują to szczerze dziękuje, kocham was! Gdyby nie wy, nie miałabym dla kogo pisać! <3

piątek, 20 września 2013

Rozdział 16-Jasmine przyjechała.

-''Hej, kochanie obudź się''-Usłyszałam zachrypnięty głos Justina i automatycznie się uśmiechnęłam.
Odwróciłam się i spojrzałam w jego idealnie brązowe oczy.
-''No nareszcie''-Westchnął z uśmiechem na ustach.
-''Która jest godzina?''-Spytałam rozglądając się po pokoju jeszcze zaspana.
-''Już po 11''
-''Co? Ja tak długo spałam?''-Zdziwiłam się.
-''Nie mogłem cię dobudzić, ciągle mówiłaś coś w stylu 'Jeszcze pięć minut Justin' ''-Zaśmiał się, udając mój głos. Żartobliwie uderzyłam go w ramię i zaśmiałam się razem z nim.
-''Jak długo nie śpisz?''-Spytałam już z powagą, uświadamiając coś sobie.
-''Może jakąś godzinę''-Oznajmił i oblizał usta.
-''I przez tą godzinę patrzyłeś jak śpię?''
-''Wiedziałaś, że mówisz przez sen?''-Odpowiedział pytaniem z głupim uśmiechem na ustach.
-''O mój boże, Justin mogłeś mnie obudzić''
-''Wyglądałaś tak słodko''-Droczył się ze mną.
-''Chyba okropnie chciałeś powiedzieć''-Przewróciłam oczami.
Justin lekko przysunął się do mnie i przyłożył swoje usta do moich złączając je w krótkim, ale gorącym pocałunku.
-''Nie prawda''-Seksownie szepnął mi do ucha, co wywołało u mnie dreszcze, po czym zaczął namiętnie mnie całować.
-''Destiny''-Usłyszałam wołanie siostry zza drzwi. Mentalnie jęknęłam i odsunęłam się od Justina powoli wstając.
-''Co?''-Warknęłam zła, że przerwała moją chwilę z Justinem.
-''Mama chcę z tobą rozmawiać''-Oznajmiła.
-''Już''
Zaczęłam wkładać na siebie ubrania i nagle poczułam, jak Justin obejmuje mnie w talii.
-''Nie martw się, dokończymy to, co zaczęliśmy''-Szepnął.
O boże i znowu ten seksowny głos-Pomyślałam uśmiechając się w duchu.
Ubrana już otworzyłam drzwi siostrze i pokazałam Justinowi, by był cicho, po czym wzięłam telefon do ręki, nie zważając na zszokowane spojrzenie Alice, na widok Justina.
-''Tak mamo''-Powiedziałam miło, choć tak na prawdę nie chciałam z nią rozmawiać.
-''Chciałam się upewnić, czy jesteś w domu i czy znowu gdzieś nie uciekłaś''-Powiedziała tym swoim zarozumiałym głosem, na co przewróciłam oczami.
-''Jestem''-Rzuciłam obojętnie.
-''Tobie po prostu nie można już ufać''-Dodała a ja rozłączyłam się, bo nie byłam w stanie dłużej jej słuchać.
Spojrzałam na Justina, który stał za mną i czekał aż skończę tą bezsensowną rozmowę.
-''Masz''-Powiedziałam do Alice podając jej telefon.
-''Możemy porozmawiać?''-Spytała podejrzliwym głosem.
-''Ta''-Wyszłam za nią z pokoju.
-''Co ty wyprawiasz Destiny?''
-''Ale o co ci chodzi?''-Posłałam jej pytające spojrzenie.
-''Mało masz problemów? To przez tego Justina, kompletnie się zmieniłaś''-Westchnęła jakby rozczarowana.
Kim ona jest, żeby mówić mi takie rzeczy? Powinna mnie wspierać a nie stać po stronie rodziców.
-''Daj mi spokój''
-''Zobaczysz, jeszcze tego pożałujesz, tej całej znajomości''-Ostrzegła.
Ja tylko odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pokoju, gdzie czekał Justin.
-''Co jest?''-Spytał widząc moją złość.
-''Suka jest po stronie rodziców i zachowuję się jak moja matka''
-''Hej, spokojnie, nie przejmuj się nią''-Przyciągnął mnie i przytulił mocno.
-''Wszyscy są przeciwko nam''-Wydusiłam w jego nagą klatkę piersiową.
Justin lekko się odsunął i spojrzał na mnie.
-''Proszę cię, nie chcę, żebyś była smutna''-Odgarnął moje włosy z twarzy i założył je za ucho, po czym delikatnie pogłaskał mój policzek.
Wtuliłam się w niego i staliśmy tak przez dobre parę minut, dopóki jego telefon nam nie przerwał.
Serio? Teraz każdy będzie nam przeszkadzał?
-''Słucham''-Rzucił odbierając telefon.
-''Będę za pięć minut''-Odpowiedział i rozłączył się.
A ja słysząc jego słowa westchnęłam smutna.
-''Muszę iść''-Powiedział i nałożył koszulkę.
-''Ale czekaj, dlaczego?''-Zapytałam.
-''Praca''-Odpowiedział krótko.
Przypomniało mi się, co tak na prawdę jest pracą Justina i szczerze mówiąc nie wyobrażam go sobie zabijającego drugiego człowieka, mimo, że widziałam jak pobił jakiegoś kolesia. Pobicie to jedno, ale używanie broni to już co innego.
-''Proszę cię, zostaw tą pracę''-Poprosiłam.
-''Destiny, ja nie mogę, to nie jest takie proste''
-''Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż dodał.
-''Na prawdę nie mam czasu, pogadamy później''
Podszedł do mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach, po czym bez słowa wyszedł.
Zostałam sama w pokoju, nie mając pojęcia, co bym mogła ze sobą zrobić. Poczułam nagle głód.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni, by zjeść jakieś śniadanie
Przygotowałam sobie tosty, które zjadłam u siebie w pokoju, gdyż nie miałam ochoty przebywać w towarzystwie mojej 'kochanej' siostry. Kiedy już skończyłam odłożyłam talerz na szafkę i położyłam się, czując zmęczenie mimo późnej pobudki.
Zaczęłam rozmyślać, nad wszystkim. Zdałam sobie sprawę, że bardzo martwię się o Justina, bo nie prowadzi on normalnego życia, boję się też, że poniosę konsekwencje tego, że spotykam się z Justinem. Jeżeli jakiś z jego wrogów się dowie, to na pewno zemszczą się na nim, przez ranienie mnie. Bo jestem dla niego ważna, a przynajmniej tak myślę...
Ale nigdy nie zrezygnuję z Justina, choćby nie wiem co się działo.
Moje zamyślenie przerwał dźwięk smsa. Wzięłam telefon do ręki, odblokowałam go i przeczytałam wiadomość.

Od:Jasmine

Hej, będę dzisiaj po południu, przepraszam, że tak bez wcześniejszej zapowiedzi, mam nadzieję, że masz czas xx

Wiadomość od Jasmine bardzo mnie ucieszyła, tak dawno jej nie widziałam.

Nie ma problemu, bardzo się cieszę i czekam x

Wystukałam na klawiaturze odpowiedź i odłożyłam telefon na miejsce, po czym ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.


-''Halo?''-Zapytałam zaspanym głosem.
-''Destiny, co jest?''-Usłyszałam głos Jasmine.
-''Wiesz spałam''-Rzuciłam.
-''Oh, będę za niecałą godzinę''-Oznajmiła.
Co? przez tyle czasu spałam? Nie mam pojęcia, kiedy stałam się takim śpiochem.
-''Ok, przyjedź do mnie, na Devon street''
Pożegnałam się z Jasmine i postanowiłam przygotować się na nasze spotkanie. Z szafy wyciągnęłam czarną bluzę z motywem czaszki i do tego czarne legginsy. Wyciągnęłam też parę czerwonych Converse i świeżą bieliznę. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, które pośpiesznie wyprostowałam po wysuszeniu a do tego zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam na siebie przygotowane wcześniej ubrania i zeszłam na dół, biorąc swoją ulubioną torebkę z dość nietypowym wzorem.
W domu byli już rodzice, co mnie zdziwiło, gdyż zawsze pracowali do późnego wieczora.
-''Gdzie się wybierasz?''-Zapytała matka potupując nogą.
-''Jasmine przyjechała''-Oznajmiłam.
-''I ja mam w to uwierzyć?''-Zakpiła.
-''Tak''-Odpowiedziałam jakby nigdy nic i podeszłam do drzwi, gdyż rozległ się dźwięk dzwonka.
-''Heeej''-Jasmine prawie zapiszczała.
Wyglądała podobnie jak parę miesięcy temu, tylko jej ciemno brązowe do tej pory włosy miały kolor czarny. Dziewczyna miała na sobie luźną tunikę w kolorze czarnym i legginsy z 'dziurami'. Jasmine zawsze nosiła mocny, ciemny makijaż, który i teraz można było dostrzec na jej drobnej twarzy.
  Mocno ją przytuliłam na przywitanie, co odwzajemniła.
-''Tak się cieszę''-Powiedziałam zgodnie z prawdą, na co się uśmiechnęła.
-''Dzień dobry''-Powiedziała przyjaciółka machając do moich rodziców, którzy nas obserwowali.
Odpowiedzieli jej tym samym po czym razem z Jasmine wyszłyśmy.
-''Jak tam u ciebie, opowiadaj mi wszystko''-Prawie, że krzyknęła z podekscytowania.
-''Spokojnie, zaraz ci wszystko powiem''-Zaśmiałam się i złapałam przyjaciółkę pod rękę.


-''Więc, jak tam ten chłopak, o którym mówiłaś?''-Jasmine poruszyła zabawnie brwiami i lekko mnie szturchnęła.
Dopiłam swoją kawę i wygodnie usiadłam na kanapie, po czym przygotowałam się, by odpowiedzieć na pytanie.
-''Ma na imię Justin''-Zaczęłam.
-''I co jest między wami?''-Przerwała mi.
-''Wiesz, jesteśmy razem od jakiegoś czasu''-Zdradziłam, na co Jasmine uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-''Ale to wszystko jest skomplikowane''-Westchnęłam.
-''Opowiedz mi o tym''-Zachęciła.
-''Jest zupełnie inny niż tych, których znam, ma dość nietypową pracę, ale nie mówmy o tym, czasem jest ciężko, ale to jest warte naszej znajomości''-Powiedziałam w skrócie.
-''To znaczy, że musi być na prawdę gorący''-Zaśmiała się, a ja przygryzłam wargę na myśl o Justinie.
-''Oj tak, jest strasznie seksowny'''-Przyznałam.
-''Masz zdjęcia?''-Spytała ciekawa.
Wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam przeszukiwać galerię, miałam parę zdjęć Justina, z tego dnia, kiedy zorganizował kolację na jachcie.
Pokazałam Jasmine jedno ze zdjęć, a ona zaniemówiła.
-''Jak ci się udało wyrwać takiego kolesia? On nie jest gorący, on jest mega gorący''-Krzyknęła prawie na całą kawiarnię, przez co zwróciła uwagę paru osób.
-''Spokojnie''-Zaśmiałam się chowając telefon.
-''A jaki jest, no wiesz, w łóżku?''-Spytała po chwili kończąc swoją kawę.
-''Jasmine, proszę cię''-Wydusiłam z siebie. Nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiego pytania.
-''No weź przestań!''-Krzyknęła, a jej oczy zrobiły się tak wielkie, jakby miały wypaść.
-''Nie robiliście jeszcze tego?''-Na szczęście Jasmine powiedziała to o wiele ciszej.
Pokiwałam przecząco głową.
-''Jak ja bym miała takiego chłopaka, to nie mogłabym się powstrzymać''-Zaśmiała się.
No tak, to cała, stara Jasmine, za którą tak tęskniłam.
Również się zaśmiałam i wstałam z miejsca sygnalizując przyjaciółce, że już czas iść.


Weszłyśmy do domu, po drodze ciągle się z czegoś śmiejąc. Tak się cieszę, że mogę spędzić z Jas trochę czasu, tylko ona potrafi mi tak poprawić humor.
-''Jesteśmy''-Krzyknęłam i wbiegłam za Jasmine na górę.
-''Ale masz świetny pokój''-Powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu.
-''Tak?''-Odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.
-''Cześć kochanie''-Przywitał mnie głos Justina.
-''Hej Justin''-Odpowiedziałam, co zwróciło uwagę mojej przyjaciółki, która zaraz poprosiła, bym dała na głośnik, co zrobiłam oczywiście.
-''Udałoby ci się wyrwać z domu?''-Spytał, zapewne z tym swoim uśmieszkiem na ustach, który wyraźnie mówi, że coś kombinuję.
-''Justin przykro mi, ale jest u mnie dzisiaj przyjaciółka, Jasmine''-Oznajmiłam.
-''Oh, ok, to innym razem''-Odpowiedział nieco smutny.
-''Pa''-Rzuciłam, na co odpowiedział tym samym i się rozłączył.
-''Chciałabym go zobaczyć''-Westchnęła przyjaciółka.
-''Tak na żywo''-Dodała.
-''Może się to uda, na ile tu przyjechałaś?''-Zapytałam, układając plan w głowie.
-''Na trzy dni, wracam 31 sierpnia''
-''To myślę, że na pewno go spotkasz''-Uśmiechnęłam się, tak jak Jasmine.
  Resztę wieczoru i część nocy spędziłyśmy na oglądaniu filmów i plotkowaniu o wszystkim, dosłownie.

----------
Ok, jest 16, piszcie jak wam się podoba :)
Teraz rozdziały będą rzadziej, może co tydzień, bo sami rozumiecie, nauka :/ +brak komputera.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Proszę was o to, od zawsze ale widzę, że prawie nikt się tego nie trzyma. A tym, którzy są ze mną od początku i komentują to bardzo dziękuję. ;) Chcę, żeby ktoś docenił moją pracę, eh :(
To do następnego!
















wtorek, 10 września 2013

Rozdział 15-Podobało Ci się, co?

-''Gdzie ty byłaś?''-Powiedział ojciec podniesionym głosem patrząc ostro w moją stronę.
-''Ja umm"-Zaczęłam się jąkać. Nie wiedziałam jakiej wymówki użyć.
-''Nocowałam u koleżanki''-Rzuciłam to, co jako pierwsze przyszło mi na myśl, by nie wyglądało to podejrzanie, ale oni chyba i tak nie uwierzyli.
-''Nie rób z nas idiotów, nie nabierzemy się na to''-Odezwała się mama.
-''Ale to prawda''-Próbowałam ich przekonać do mojego kłamstwa.
-''Przestań!''-Krzyknął tata.
-''Byłaś z nim, prawda?''-Powiedziała zdenerwowana mama.
Nie odezwałam się, bo to nie miało sensu. Rzuciłam moją torbę na szafkę w przedpokoju i czekałam na to, co powiedzą.
-''Nie można cię nawet zostawić na parę dni''-Westchnęła zawiedziona moim zachowaniem.
-''Czy nie powiedzieliśmy ci, że masz się z nim nie zadawać?''-Spytał ojciec.
-''Nie znacie go i nie macie prawa mi nic zabraniać''-Odezwałam się w końcu.
-''Co proszę!? To jest kryminalista!''-Wrzasnęła matka i wyrzuciła ręce w górę.
-''Gówno wiecie!''-Krzyknęłam równie głośno.
Nie pozwoliłam im dokończyć.
-''Nic o mnie nie wiecie! Całymi dniami was nie ma i macie mnie w dupie! A teraz nagle zaczęłam was obchodzić? To jest żałosne, mam was dosyć! Nienawidzę was!''-Krzyczałam w ich stronę różne rzeczy, łzy zaczęły spływać strumieniami po moich policzkach.
-''Co ty mówisz w ogóle?''-Oburzył się.
-''Prawdę''-Wrzasnęłam.
-''Nic nas nie obchodzi, od teraz dopilnujemy, żebyś nas słuchała''-Zapewnił.
Pokiwałam głową nie dowierzając, czułam, że mam spuchnięte oczy od płaczu, ale nie to było teraz ważne.
-''W tej chwili oddaj mi laptopa i swój telefon''-Zażądał.
Pobiegłam na górę, wzięłam komputer i zbiegłam na dół. Oddam mu to, bo miałam tego dość, nie chciałam ich już słuchać. Weszłam do salonu, do którego weszli rodzice i rzuciłam w ich kierunku laptopa i telefon, który wyciągnęłam z kieszeni.
-''Masz i pierdol się''-Krzyknęłam nie przejmując się już niczym, wszystko było mi obojętne.
-''Chyba się przesłyszałem''-Warknął.
A ja nie zważając na to, ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
-''Nigdzie nie idziesz!''-Krzyknął i szarpnął mną.
-''Zostaw mnie!''
Popchnął mnie w stronę schodów. Weszłam po nich do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
-''Nawet nie próbuj uciekać''-Usłyszałam z dołu.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, wszystko się pieprzy.
Moje całe życie zmieniło się w przeciągu tak krótkiego czasu. Już nie obchodzę moich rodziców, ich tylko interesuję to, bym ich słuchała. Jestem dla nich problemem, odkąd przestałam być słodką i miłą dziewczyną. No ale ludzie się zmieniają, nie? Nie zawsze będę taka sama, ale to nie znaczy, że muszą mnie tak traktować, to przesada.

Obudziło mnie głośne pukanie do okna.
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam w stronę balkonu. Za szybą stał Justin.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka.
-''Co się stało, Destiny?''-Zapytał zmartwiony.
-''Rodzice, oni dowiedzieli się, że byłam z tobą''-Odpowiedziałam cichym głosem.
-''Jak?''
-''Kiedy wróciłam, oni byli już w domu''-Oznajmiłam.
Justin westchnął i przytulił mnie.
-''Hej, będzie dobrze''-Próbował mnie pocieszyć. Wtuliłam się w niego mocno i poczułam, jakby wszystkie problemy zniknęły.
Wzięłam głowę z jego klatki piersiowej i spojrzałam mu w oczy.
-''Przepraszam''-Szepnął.
-''Za co?''-Spytałam zdezorientowana.
-''Bo to ja namówiłem cię, żebyś jechała''
-''Ale to była moja decyzja''-Zapewniłam i uśmiechnęłam się słabo.
-''Zobaczysz, sytuacja niedługo się zmieni i będzie dobrze''-Uśmiechnął się.
Westchnęłam tylko.
  Justin nieśmiało przyłożył swoje usta do moich. Zrobił to tak, jakby nie był pewien, czy to odpowiednia chwila.
Ale chciałam o tym zapomnieć, o problemach i pogłębiłam nasz pocałunek.
Justin zaczął kierować nas w stronę łóżka. Szłam tyłem, ale obróciliśmy się, więc po chwili siedziałam na nim okrakiem.
Nasze pocałunki były powolne, ale namiętne. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza.
Jego ręka wylądowała na moim udzie. Nagle Justin zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szczęki aż doszedł do szyi.
Ssał moją skórę, a z moich ust uciekały pojedyncze jęki. Opadliśmy na łóżko. Jego ręka nadal gładziła moje udo. Każdy pocałunek wydawał się bardziej gorący od poprzedniego. Moje dłonie wylądowały pod jego koszulką.
Justin obrócił nas tak, że był teraz nade mną i złapał za koniec mojej bluzki, zaczął podwijać ją, a już po chwili zdjął ją i rzucił gdzieś na podłogę.
Justin zaczął całować moje rozpalone ciało i powoli schodził coraz niżej, aż dotarł do mojego pępka. Jego dłoń masowała moją pierś.
Kiedy jego usta ponownie znalazły się przy moich postanowiłam obrócić nas i teraz ja byłam na górze.
Zdjęłam mu koszulkę i zaczęłam ssać jego skórę. Jego dłonie oczywiście znalazły się na moim tyłku.
Moje usta po chwili przywarły do jego i w tym momencie Justin ponownie był nade mną.
Zaczął delikatnie ocierać się o mnie, co sprawiało mi przyjemność, jednak nie przestawał mnie całować.
Z każdą chwilą lekko przyspieszał, co powodowało jeszcze większą rozkosz.
Ciche jęki co chwilę wydostawały się z moich ust.
Po chwili czułam, że jestem już blisko. Zacisnęłam swoją dłoń na pościeli i razem z Justinem doszliśmy w tym samym momencie. Opadł na mnie i przez chwilę leżeliśmy w ciszy. Czułam jego nierówny oddech.
Po chwili położył się obok mnie, a moja głowa spoczęła na jego torsie.
Czułam się teraz, jak nigdy wcześniej. Było to dziwne uczucie powiązane z zadowoleniem.
Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować, co powiedzieć, była to dla mnie nowa sytuacja.
Czułam, że jego oddech wrócił do normy, a po chwili postanowił się odezwać.
-''Podobało ci się, co?''
-''wiesz, coś nowego''-Odpowiedziałam, nie chcąc po prostu powiedzieć tak.
Justin zaśmiał się i przytulił mnie do siebie.
-''Jestem śpiąca''-Powiedziałam zmieniając temat i przy okazji ziewając.
-''To śpijmy''-Odpowiedział i sięgnął ręką do lampki, by ją wyłączyć.
Wtuliłam się w Justina i po chwili zasnęłam z uśmiechem na ustach, mimo wcześniejszych problemów.


-----
Wiem, przepraszam nie było rozdziału, ale chyba i tak nikt na niego nie czekał :(
Jeżeli ktoś to jeszcze czyta to dziękuje i przepraszam, że taki krótki.
Ostatnio trochę mi ciężko, ale nie będę tu opowiadała o swoich problemach :)
Jeżeli czytasz to BŁAGAM napisz ten dla ciebie głupi, a dla mnie BARDZO ważny komentarz.
Dziękuje :)




środa, 4 września 2013

Przepraszam

wiem, ze dlugo nie dodawalam rozdzialu, ale ciagle zle sie czuje i mam malo czasu, ale obiecuje, ze niedlugo postaram sie dodac. sorry, ze bez pol. znakow.