poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 14-Destiny, będziesz Moją dziewczyną?

-"Wydajesz na mnie zdecydowanie za dużo pieniędzy Justin"-Stwierdziłam właśnie kończąc się przygotowywać.
-"Nie myśl o pieniądzach"-Rzucił, na tyle głośno, bym mogła go usłyszeć, gdyż był w drugim pokoju.
Westchnęłam I wyszłam z łazienki.
Justin powiedział, że chcę mnie zabrać w wyjątkowe miejsce, więc pomyślałam, że ubiorę czarną sukienkę, którą wzięłam i akurat się przydała.
Do tego zrobiłam lekki makijaż I byłam gotowa.
Stanęłam przed Justinem, który już czekał na mnie w salonie.
Przeleciał mnie wzrokiem I oblizał usta, po czym uśmiechnął się.
-"To co, możemy iść?"-Zapytałam, również uśmiechając się.
Justin wyglądał idealnie. Miał na sobie czarną bluzkę I marynarkę w tym samym kolorze, do tego czerwone spodnie. Jednak jego piękny uśmiech I zapatrzone we mnie czekoladowe oczy przebijały wszystko.
Justin wyrwał mnie z zamyślenia, łapiąc moją dłoń.
-"Chodźmy"-Dodał.
Wyszliśmy z pokoju kierując się w stronę windy, którą po chwili dojechaliśmy na parter. Pewnym krokiem opuściłam budynek I wraz z Justinem weszliśmy do samochodu, który na nas czekał.
Po paru minutach pojazd zatrzymał się, rozejrzałam się dookoła I wszystko, co mogłam zobaczyć to ocean o przepięknym kolorze wody oraz skały. Po chwili drzwi samochodu otworzyły się I wysiadłam. Justin złapał moją dłoń I zaprowadził na kamienną ścieżkę. Szliśmy w ciszy I podziwialiśmy widoki przed nami.
Nagle ujrzałam niewielki pomost a przy nim dużej wielkości jacht. Zauważyłam, że Justin kieruje się w tą stronę.
Weszliśmy na drewniany pomost I stanęliśmy przed wejściem na jacht. Do środka wpuścili nas potężni mężczyźni w garniturach. Ostrożnie poruszałam się po pokładzie ze względu na moje wysokie szpilki.
Moim oczom ukazał się nakryty stolik, za pewne dla nas.
-"Tu jest pięknie Justin"-Przerwałam ciszę I podeszłam do barierki, bo stąd widoki były lepsze.
-"Wiedziałem, że ci się spodoba"-Odpowiedział I objął mnie od tyłu.
-"Chodź, zjemy coś"-Zaproponował, na co razem ruszyliśmy do stołu.

Justin
Skończyliśmy jeść, ale nadal siedzieliśmy przy stoliku. Na prawdę świetnie to wyszło, cały wieczór rozmawialiśmy I śmialiśmy się. Ale wiedziałem, że to nie koniec, musiałem się odważyć I jej to powiedzieć.
-"Może chodźmy się przejść"-Zaproponowałem na co Destiny skinęła głową.
Wyszliśmy na pomost.
-"Chyba lepiej zdejmę te buty"-Rzuciła I ściągnęła obuwie.
Zeszliśmy z pomostu na ciepły piasek. Destiny ruszyła w stronę wody.
Nawet nie wiedząc kiedy byłem cały mokry.
Destiny zaczęła uciekać
-"I tak cię dogonie"-Krzyknąłem za nią na co się zaśmiała.
Zacząłem biec I już po chwili złapałem ją I uniosłem do góry.
Jedyne co mogłem usłyszeć to jej śmiech. Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej radosnej.
Weszliśmy głębiej do wody tak, że byliśmy cali mokrzy. Destiny spojrzała na mnie nadal trochę się śmiejąc.
Postawiłem ją I spojrzałem w jej piękne oczy.
-"Może wyjdźmy z tej wody"-Powiedziała I zaczęła iść do brzegu.
Podszedłem do niej I uniosłem ją ponownie, na co cicho krzyknęła.
Wyszliśmy na brzeg I nie mogłem się powstrzymać, zacząłem ją całować.
Nasz pocałunek pogłębił się.
-"Destiny, będziesz moją dziewczyną?"

Destiny
Czy Justin Bieber właśnie mnie zapytał czy będę jego dziewczyną?
Ja chyba śnię, nigdy bym nie pomyślała, że on może być taki romantyczny.
Chyba zbyt długo nie odpowiadałam, bo Justin posmutniał.
-"Zapomnij"-Rzucił I zaczął się oddalać.
-"Justin"-Krzyknęłam I ruszyłam za nim.
Odwrócił się a ja podeszłam I po prostu go pocałowałam, nie wiedziałam co powiedzieć.
-"Czy taka odpowiedź wystarczy?"-Zapytałam.
Pokiwał głową I mnie przytulił.
-"W sumie to zdziwiłeś mnie tym pytaniem"-Stwierdziłam.
-"Dlaczego?"-Spytał zdziwiony.
-"Po prostu się nie spodziewałam"
Justin tylko uśmiechnął się.
-"Wracajmy już"
Złapałam jego dłoń I poszliśmy w stronę samochodu.

-"Kochanie, wstawaj"-Usłyszałam I podniosłam się do połowy, ledwo przytomna.
Justin spojrzał na mnie, na co zakryłam dłońmi twarz.
-"Ej, co ty robisz?"
-"Wyglądam okropnie"-Stwierdziłam.
-"Nie mów tak"
Podszedł do mnie I ściągnął moje ręce z twarzy.
-"Jesteś piękna"-Powiedział pełny powagi, co mnie rozśmieszyło.
-"Usiądź wygodnie, zaraz podam ci śniadanie"
Śniadanie do łóżka? Justin jest niesamowity.

Szliśmy deptakiem, a wokoło nas było pełno sklepów.
Wyszliśmy z Justinem tylko zobaczyć tą piękną wyspę, jednak moją uwagę w pewnym momencie przykuł salon tatuażu I piercingu.
Justin chyba to zauważył.
-"Chcesz zrobić sobie tatuaż?"-Zażartował, ale ja na prawdę chciałam tatuaż.
-"Tak"-Powiedziałam.
Justin spojrzał na mnie dziwnie.
-"Żartujesz?"-Spytał.
Pokiwałam głową przecząco I podeszłam do drzwi salonu. Otworzyłam je I momentalnie wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.
Justin wszedł za mną.
-"Chciałabym zrobić sobie tatuaż"-Powiedziałam do wysokiego,wytatuowanego mężczyzny za ladą.
-''Masz 18 lat?"-Spytał.
-''Nie, ale jestem z osobą dorosłą''-Wskazałam na Justina.
-''Ok, w takim razie ty podpiszesz zgodę''-Zwrócił się do Justina.
-''A ty zajmij miejsce na tym fotelu, zaraz podejdę''-Tym razem powiedział do mnie.
Usiadłam jak prosił i czekałam.
-''Więc co i gdzie chcesz sobie wytatuować?''-Zapytał po chwili.
-''Chcę lecące ptaki na lewym nadgarstku''-Powiedziałam pewna tego, co robię.
-''Destiny, jesteś pewna?''-Zapytał chyba lekko zszokowany tą sytuacją Justin.
-''Tak''-Odpowiedziałam z uśmiechem.
-''Ok, wybierz stąd wzór a ja będę musiał go przerysować''-Podał mi książeczkę z szablonami.
Wskazałam na jeden z obrazków i cierpliwie czekałam.
-''A co na to twoi rodzice, co im powiesz?''-Zapytał Justin. Czemu on nie chciał bym zrobiła ten tatuaż?
-''Oni się mną nie interesują, nawet nie zauważą''-Oznajmiłam.
-''Jak chcesz''-Wydusił zrezygnowany.
Po paru minutach podszedł do mnie tatuażysta i rozpoczął swoją pracę.

-''Jest idealny''-Powiedziałam szczęśliwa, kiedy tatuaż był już gotowy.
Justin uśmiechnął się i pokiwał głową.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia.
-''Zaraz mamy samolot''-Oznajmił Justin.
-''Już?''-Zapytałam i od razu uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-''Niestety''-Westchnął.
Weszliśmy do samochodu, który właśnie podjechał.
-''Co z naszymi rzeczami?''-Spytałam.
-''Są w bagażniku''-Powiadomił.
Odjechaliśmy w stronę lotniska.

Lot minął mi dość szybko i już nie bałam się tak jak za pierwszym razem, nie żeby mój strach w ogóle zniknął ale na pewno był mniejszy.
 Jechałam właśnie z Justinem samochodem, który zostawił tu ostatnio na parkingu. Byliśmy nie daleko mojego domu ale wcale nie chciałam wracać. Dobrze było mi z Justinem ale nic nie trwa wiecznie.
Nigdy nie podejrzewałam, że coś takiego mi się przytrafi. Że poznam kogoś tak niesamowitego jak Justin, nigdy nawet o tym nie marzyłam.
Nagle samochód zatrzymał się przed domem.
-''Zadzwonię do ciebie później''-Powiedział i złożył na moich ustach pocałunek.
-''Ok, do zobaczenia''-Pocałowałam go w policzek, wzięłam torbę i wyszłam.
Otworzyłam drzwi i rozglądnęłam się po domu.
Mój wzrok zatrzymał się na wejściu do salonu.
O kurwa, mam przejebane...

----
Ok, wróciłam wczoraj więc rozdział jest dzisiaj.
Nie jestem z niego zadowolona :(
ale czekam na wasze opinie ;)
Przypominam, jak ktoś zmienia nazwę na tt to piszcie no i jeżeli ktoś chcę być informowany to także piszcie ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuje i kocham was <3

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 13-Justin, Ja nie mogę.

-''Pakować? Ale po co?''-Zapytałam zdziwiona.
-''Nie domyślasz się? Chcę gdzieś z tobą pojechać, dopóki twoich rodziców nie ma''-Odpowiedział.
-''Ale, ja nie wiem...''-Nie byłam pewna, czy się godzić na to.
-''Boisz się?''
-''Czego?''
-''No wiesz, jechać ze mną sama''-Zaśmiał się.
-''A powinnam?''
-''Nie no co ty''
-''Nie boję się, bo ci ufam''-Zapewniłam.
-''To w takim razie będę po ciebie rano, około 9.00''-Powiedział.
-''No a gdzie jedziemy?''-Spytałam ciekawa i w tym samym momencie wyszłam na balkon.
-''Zobaczysz''
Eh, nienawidzę niespodzianek.
-''To pakuj się będę rano, pa''-Dodał szybko i rozłączył się, bo wiedział, że będę prosiła, by mi powiedział.
Zaśmiałam się do siebie i podeszłam do szafy, tak na prawdę nie wiedziałam, co mam spakować, bo nie wiedziałam, gdzie jedziemy.
Justin i te jego szalone pomysły.
Wyciągnęłam z szafy dużą torbę Louis Vuitton i położyłam ją na łóżku.
Po chwili zastanowienia wyciągnęłam najpotrzebniejsze rzeczy i  czarną sukienkę ze złotym paskiem w razie czego, a do tego szpilki z ćwiekami. Muszę być przygotowana na każdą okazję.
Kiedy zapięłam już torbę spojrzałam na zegarek, było po 11, więc postanowiłam iść spać gdyż wcześnie rano przyjedzie Justin. Przebrałam się I ułożyłam wygodnie w łóżku po czym zasnęłam.

Rano obudził mnie budzik I co rzadko się zdarza, od razu po jego usłyszeniu wstałam uśmiechnięta I ciekawa tego, gdzie Justin chcę mnie zabrać.
Wzięłam szybki prysznic I ubrałam niebieskie legginsy we wzorki do tego białą koszulkę z nadrukiem a na to kamizelkę. Na nogi nałożyłam czarne supry. Wróciłam do łazienki, aby zrobić lekki makijaż oraz ułożyć włosy. Po przygotowaniu się zjadłam śniadanie.
-''Hej, wychodzisz gdzieś?''-Usłyszałam za sobą.
-"Wyjeżdżam na parę dni"-Oznajmiłam.
-"Żartujesz?"-Zapytała mocno zdziwiona.
Pokiwałam przecząco głową z lekkim uśmiechem na ustach.
-"Z nim?"-Spytała śmiejąc się.
-"Tak"
-"Ufasz mu na tyle, żeby z nim jechać?"
-"Tak, ufam"-Powiedziałam I wstałam od stołu.
-Uważaj na siebie ok?"
-"Nie martw się, będę"-Zapewniłam ją.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc od razu poszłam je otworzyć.
Moim oczom ukazał się Justin oczywiście.
-"Hej, gotowa?"-Spytał uśmiechając się.
-"Tak, tylko pójdę po torbę na góre"
Kiedy już chciałam iść Justin złapał mnie za ręke, przyciągnął do siebie i złączył nasze usta w namiętnym pacałunku. Uśmiechnęłam się tylko I weszłam po schodach do pokoju. Wzięłam torbę I torebkę I z powrotem zeszłam.
-"Możemy jechać"-Rzuciłam I podałam Justinowi torbę. Poszłam pożegnać się z Alice I wyszłam na zewnątrz.
Weszłam do czarnego Range Rovera, w którym już czekał Justin.
Po chwili w ciszy odjechaliśmy z podjazdu.
-"Nie powiesz mi, prawda?"-Przerwałam ciszę.
Justin zašmiał się I pokiwał przecząco głową.
Przewróciłam oczami I ułożyłam się wygodnie w fotelu.
Po niecałej godzinie jazdy zauważyłam, że Justin skręcił w stronę lotniska.
Jeżeli on myśli, że polecę samolotem to się myli, nigdy nie leciałam I na prawdę się bałam, jak to będzie.
-"Justin, czy my będziemy lecieć samolotem?"-W moim głosie można było wyczuć strach.
-"Chyba się nie boisz?"-Spytał.
-"Strasznie się boję"-Odpowiedziałam jeszcze bardziej przerażona.
-"No to mamy problem"-Zaśmiał się.
-"To nie jest śmieszne"-Krzyknęłam.
-"Ej, spokojnie, obiecuję, nie będzie tak źle"-Zapewnił I złapał moją dłoń.
Troszeczkę mnie to uspokoiło. Głośno westchnęłam I oparłam głowę na siedzeniu.
Justin zaparkował na wolnym miejscu I podszedł, by otworzyć mi drzwi. Wysiadłam auta I spojrzałam na budynek. Nad nim mogłam dostrzec samolot, który przed chwilą wystartował. Wyglądało to okropnie. Samolot był prawie jak w pionie. Odwróciłam głowę I wzrokiem szukałam Justina, który stał już przy wejściu.
Podeszłam do niego, objął mnie ramieniem I razem weszliśmy do środka. Zatrzymaliśmy się przed jednym z ochroniarzy. Justin pokazał mu jakąś kartkę I dokumenty, a ten zaprowadził nas do wyjścia bezpośrednio na lotnisko.
-"Myślałam, że to inaczej wygląda"-Powiedziałam do Justina.
-"Tak, wygląda to inaczej, jak lecisz normalnym samolotem, a my lecimy prywatnym"-Oznajmił.
-"Prywatnym?"-Zdziwiłam się.
Pokiwał głową twierdząco.
Wow, musiał wydać na to dużo pieniędzy. Trochę było mi głupio, że po części wydał je na mnie.
Stanęlišmy przed niewielkim samolotem I poczułam, że nie mogę tam wejść, za bardzo się bałam. Moje serce waliło jak nigdy. Justin popchnął mnie lekko w stronę schodów. Szłam w stronę wejścia I nagle odwróciłam się, chciałam stąd uciec. Justin zatrzymał się I złapał mnie w talii, bym nie uciekła.
-"Justin, ja nie mogę"-Powiedziałam.
"Możesz, zrób to dla mnie"-Przytulił mnie mocno I zaczął podnosić.
Zaśmiałam się. Justin postawił mnie, kiedy już byliśmy w środku. Nie było tam zbyt wiele miejsca. Po obydwu stronach były kanapy. Dalej były cztery fotele, dwa na przeciwko siebie po lewej I dwa także na przeciwko po prawej. Za tym dostrzegłam drzwi. Jedne prowadziły do łazienki. A drugie jak się chwilę później okazało do niewielkiej sypialni. Nie wiedziałam, że w samolotach, nawet takich są łóżka.
Z Justinem usiedliśmy w fotelach. Po chwili stewardessa zamknęła drzwi a ja zaczęłam ciężko oddychać. Justin posłał mi uspokajające spojrzenie, ale to nie sprawiło, że przestałam się denerwować. Po wjechaniu na pas startowy samolot zaczął przyspieszać a ja zacisnęłam powieki I mocno złapałam się fotela.
Poczułam, jak unosimy się w powietrze.
Po jakiś paru minutach otworzyłam oczy I spojrzałam na Justina, który siedział zrelaksowany w swoim fotelu.
A mnie nadal zżerały nerwy.
-"Można tu palić?"-Wydusiłam.
-"Tak"
W przeciągu 10 minut zapaliłam cztery papierosy. Dzięki temu nerwy mnie opuściły I mogłam normalnie funkcjonować.

Minęły już jakieś trzy godziny, odkąd jesteśmy w tym samolocie.
-"Idę się położyć"-Oznajmiłam I wstałam z fotela.
-"To idę z tobą"-Powiedział I również wstał. Rzuciłam się na łóżko I zamknęłam oczy. Poczułam nagle dłoń Justina na moim policzku.
Otworzyłam oczy I zobaczyłam, jak mi się przygląda.
Zaśmiałam się I zbliżyłam swoją twarz do jego. Złączyłam nasze usta. Justin pogłębił nasz pocałunek, wsuwając swój język do mojej buzi. Po chwili leżałam na nim. Jego ręka zsunęła się na mój tyłek a moje dłonie błądziły po jego włosach. Oderwaļiśmy się od siebie. Jego usta całowały teraz moją szyję, zostawiając tam mokre ślady. Po chwili Justin ponownie złączył nasze usta. Jego dłoń zaczęła podwijać moją koszulkę.
Chociaż podobało mi się to, wiedziałam, że nie mogę kontynuować.
Pukająca do drzwi stewardessa ułatwiła mi to, gdyż Justin puścił moją koszulkę, a ja ostrożnie wstałam.
-"Zaraz będziemy lądować"-Powiadomiła.
No,nareszcie-Pomyślałam.
Justin również się podniósł.
Poprawiłam ubranie I wyszłam z ciasnego pomieszczenia, po czym usiadłam na swoim fotelu.

Jechaliśmy wynajętym BMW prawdopodobie w stronę hotelu, Justin był taki tajemniczy.
Zorientowałam się, że jesteśmy na Barbadosie.
Zawsze chciałam tu przyjechać. Jest na prawdę pięknie.
-"I jak, podoba ci się?"-Spytał Justin.
-"Tak, niesamowite miejsce"-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Po paru minutach samochód zatrzymał się przed chyba jednym z najlepszych hoteli na wyspie. Weszliśmy do środka, na suficie wisiały diamentowe żyrandole, wszystkie meble były w odcieniach brązu z złotymi wstawkami. Na skórzanych kanapach siedzieli różni ludzie, ale każdy z nich był ubrany elegancko w przeciwieństwie do mnie I Justina, ale nie przejmowałam się tym. Mężczyzna z obsługi zaprowadził nas do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy zaniemówiłam, w salonie mieliśmy ogromne okna z widokiem na ocean. Weszłam do sypialni. Pokój był w kolorach fioletu I czerni. Od razu położyłam się na dużym łóżku. Justin wszedł do sypialni.
-"Szykuj się, mam dla ciebie kolejną niespodziankę"-Rzucił.
-"Znowu?"-Zaśmiałam się I przytuliłam do Justina, który właśnie położył się obok mnie.
-----
Jest 13, jak obiecałam, przed wyjazdem. Nie sprawdzałam ani nic, nie mam czasu. Kolejny dodam jak wrócę, 25 sierpnia.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ
Dziękuje za wszystko :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 12-Powiedz Mi coś o Sobie.

-"Destiny,obudź się"-Usłyszałam.
Otworzyłam oczy i ujrzałam moją mamę. Zdziwił mnie ten widok, gdyż o tej godzinie zawsze była w pracy.  Ale zaraz,właśnie która była godzina? 
-"Czemu mnie budzisz? "-Mruknęłam.
-"Ja i tata musimy wyjechać na parę dni i muszę ci wszystko powiedzieć"-Oznajmiła.
Czy ja właśnie usłyszałam wyjeżdżamy na parę dni?
Od razu zerwałam się z łóżka i spojrzałam na nią jeszcze zaspanym wzrokiem.
-''Jedziemy dzisiaj i wracamy za 3 dni,  poradzicie sobie tak? ''
-''Masz się słuchać Alice rozumiesz? ''-Dodała.
-''Tak mamo, rozumiem''-Przytaknelam. Pocałowała mnie w policzek i wyszła z pokoju z uśmiechem. 
Zaśmiałam się do siebie i podeszłam do szafy,  wyciągnęłam z niej czarne koronkowe legginsy i biała tunikę. Szybko ubrałam się w wybrane ciuchy i poszłam do łazienki.  Zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w luźną kitkę i wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że jest po 10.00. Chwyciłam mój telefon i wybrałam numer Justina z nadzieją,  że go nie obudzę.
Odebral po 3 sygnałach.
-''Halo?''-Usłyszałam.
-''Obudzilam cię? ''-Zapytalam.
-''Nie, stało się coś?''-Spytał.
-''Nie, nic. Chciałam się zapytać, czy moglibyśmy się spotkać?''
-''A ty nie jesteś zła na mnie przypadkiem?''-Zaśmiał się. 
-''Oj przestań, tak sobie myślę, że ci ufam''-Odpowiedziałam.
-''Ale to nie znaczy, że pozwalam ci na takie akcje jak wczoraj''-Dodałam.
-''Dobrze mamo''-Zaśmiał się ponownie.
Uwielbiam jego śmiech. 
-''Będę po ciebie niedługo, więc bądź gotowa''-Dodał.
-''Już jestem i czekam''-Rozłączyłam się i usiadłam na łóżku w oczekiwaniu na Jusina, nawet nie miałam ochoty na śniadanie. 

-''Hej''-Rzuciłam wsiadając do samochodu.
Justin odpowiedział tym samym i ruszył.
-''Gdzie jedziemy? ''-Spytałam ciekawa.
-''Czy ty zawsze musisz pytać o to samo? ''
-''Tak''-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Justin zaśmiał się ale chyba nie miał zamiaru odpowiedzieć na moje pytanie. 
-''Nie powiesz mi?''-Nie dawałam za wygraną. 
-''Mogę tylko powiedzieć, że na pewno tam ci się spodoba''-Zdradził i spojrzał na mnie ukradkiem.
-''Czyli to jakieś piękne miejsce''-Powiedziałam bardziej do siebie.
Reszta drogi minęła w ciszy. Nie mogłam doczekać się, by zobaczyć, co Justin wymyślił.
-''Ok, już jesteśmy''-Powiedział Justin i zaparkował samochód.
Wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. To raczej nie było to piękne miejsce, o którym mówił Justin. Staliśmy na opustoszałym parkingu, a dookoła nas był las.  Zauważyłam małą ścieżke prowadzącom w głąb lasu i za pewne nią pójdziemy.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Justina wyciągającego koszyk z bagażnika.
-''Justin, ale słodko''-Prawie zapiszczałam.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-''Zaplanowałeś piknik''-Uśmiechnęłam się i wskazałam na kosz, który miał w ręce.
Justin zaśmiał się.
-''Chodźmy''-Rzucił i ruszył w stronę ścieżki.
Byłam na prawdę podekscytowana, kto by pomyślał, że Justin, człowiek, który żyje z przestępstw może zorganizować coś tak niesamowitego. Podążałam za Justinem coraz bardziej niecierpliwa.
Nagle Justin zatrzymał się.
-''Zasłoń oczy''-Poprosił.
-''Ok''
-''Nie podglądaj''-Zaśmiał się, kiedy zobaczył, że spoglądam przez szpary między palcami.
Posłusznie zasłoniłam i zamknęłam oczy tak, by nic nie widzieć i złapałam się Justina.
Przeszliśmy kawałek, czułam, że idziemy pod górkę. Po chwili Justin powiedział, że już mogę patrzeć.
Otworzyłam oczy i zamrugałam parę razy.
Miałam przed sobą na prawdę piękny widok. Staliśmy na wzgórzu, z którego było widać przepiękne jezioro. Było tu tak cicho i spokojnie. Słyszałam tylko śpiew ptaków i szelest drzew. To miejsce było niesamowite. Widok zapierał dech w piersiach.
-''I jak, podoba ci się?''-Zapytał Justin, wyrywając mnie jakby z transu.
-''To miejsce jest przepiękne, jak je znalazłeś?''
-''Wiesz, nie jest to zbyt przyjemna historia, darujmy sobie ją''
Nie opierałam się.
Justin rozłożył koc, na idealnie zielonej trawie i położył na nim koszyk.
Usiedliśmy i Justin zaczął wyciągać zawartość koszyka.
Podał mi kanapkę i wziął też jedną dla siebie.
 Zaczęliśmy jeść w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-''Powiedz mi coś o sobie''-Poprosiłam.
-''Co chcesz wiedzieć?''-Zapytał spoglądając na mnie.
-''Wiem, czym się zajmujesz ale nie wiem na przykład nic o twojej rodzinie''
-Nie mieszkam z nimi od dwóch lat''
-''Jak to możliwe? Masz dopiero osiemnaście''
-''Kiedy miałem szesnaście lat zacząłem pracować u Jaya i moi rodzice się o tym dowiedzieli''-Zaczął a ja zachęciłam, by kontynuował.
-''Byli mną rozczarowani, nie mogli w to uwierzyć. Kazali mi zostawić to, ale ja nie mogłem. Mialem umowę. Powiedzieli, że nie chcą mnie znać i nie obchodziło ich to, czy jestem pełnoletni czy nie. Wyrzucili mnie z domu.''-Skończył. Głośne westchnienie uciekło z jego ust, na wspomnienie o niezbyt przyjemnej przeszłości.
-''No i co się z tobą stało?''-Dopytywałam zaciekawiona.
-''Mieszkałem u Jaya, a kiedy zarobiłem wystarczająco ilość pieniędzy, kupiłem dom''-Odpowiedział bez oporów.
-''A szkoła?''
-''Rzuciłem szkołę''-Przyznał.
-''Przykro mi, że to tak wszystko się potoczyło''-Położyłam swoją dłoń na jego, by dodać mu otuchy.
-''A rodzeństwo?''
-''Mam siostrę, Jazzy''
-''Widujesz się z nią?''-Spytałam unosząc lekko brwi.
-''Nie''-Odpowiedział krótko.
Nie chciałam już dopytywać o nic więcej.Nie mam co się dziwić,stracił rodzinę i wspomnienia o tym nie są przyjemne.
-''Pewnie zastanawia cię to, dlaczego''-Powiedział po chwili ciszy, na co skinęłam głową.
-''Rodzice jej nie pozwalają, boją się, bym i jej w to nie wciągnął, więc przez to nie widziałem jej już dwa lata''-Westchnął a ja zauważyłam, że jego oczy się zaszkliły.
Musiał na prawdę to przeżywać i bardzo za nią tęsknić.
-''Justin, przepraszam''-Wydusiłam z siebie.
-''Ale za co?''-Zdziwił się.
-''Za to, że zaczęłam ten temat''
-''Jest ok, nie wiedziałaś''-Zapewnił.
Zbliżyłam się do niego i mocno go przytuliłam.
-''Jeszcze będzie dobrze''-Mruknęłam w jego szyję.
Nagle straciliśmy równowagę i teraz leżałam na Justinie. Chłopak zaśmiał się i ja także, po czym zbliżył swoje usta niebezpiecznie blisko moich. Na początku delikatnie mnie pocałował a później nasze pocałunki stały się namiętne. Kiedy oderwaliśmy się od siebie zaśmiałam się i przewróciłam nas tak, że teraz ja byłam nad nim. Jego usta ponownie przywarły do moich. Jego lewa ręka błądziła po moim udzie, a druga leżała swobodnie na moich plecach. Moje dłonie za to wplątane były w jego włosy.
Kiedy skończyliśmy zeszłam z niego i położyłam się obok, opierając głowę na jego torsie.
Justin objął mnie ramieniem, a jego wolna dłoń bawiła się moimi włosami.
-''Chyba powinniśmy już wracać''-Powiedział Justin.
-''Nie''-Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-''A twoi rodzice?''-Zapytał nieświadomy tego, że wyjechali.
-''Nie ma ich''-Oznajmiłam.
-''Wyjechali na 3 dni''-Dodałam.
-''To świetnie''-Zaśmiał się.
Nagle na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech, jakby coś kombinował.
-''Z czego tak się cieszysz?''-Zapytałam unosząc się i spoglądając na niego.
-''Tak sobie''-Mruknął i zaczął udawać poważnego, co mu w ogóle nie wyszło.
Zaśmiałam się krótko i wtsałam z koca.
Podeszłam blisko krawędzi, jeszcze krok i bym spadła.
-''Uważaj''-Ostrzegł Justin i stanął tuż za mną.
-''Nie boję się''-Powiedziałam dumnie.
Nagle Justin podniósł mnie, odeszedł kawałek i zaczął nami kręcić. Podszedł ponownie blisko i udawał, że chcę mnie zrzucić, przez co zaczęłam się śmiać, wiedziałam, że tego nie zrobi i czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Postawił mnie i przyciągnął do siebie splatając nasze dłonie razem.
Musnął moje usta a następnie przytulił.
Odsunęliśmy się od siebie z uśmiechami na twarzy i zaczęliśmy zbierać nasze rzeczy.
-''Nic prawie nie zjedliśmy''-Stwierdził.
W odpowiedzi zaśmiałam się.
Justin wziął koszyk w jedną dłoń a drugą nieśmiało chwycił moją i tak szliśmy aż do samochodu.

-''Jak ci się dzisiaj podobało?''-Zapytał, kiedy stanęliśmy przed moim domem.
-''Bardzo''-Odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
-''To w takim razie do zobaczenia''
-''Pa''-Rzuciłam i już chciałam wysiąść, kiedy Justin mnie zatrzymał.
-''Pożegnaj się ze mną''-Mruknął i zbliżył swoje usta do moich.
Namiętnie mnie pocałował i przed wyjściem z samochodu posłał piękny uśmiech.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był niesamowity. Na prawdę dobrze bawiłam się z Justinem i przy okazji dowiedziałam się czegoś o jego rodzinie.
Weszłam do domu i nie zważając na nic wbiegłam po schodach do pokoju.
Rzuciłam torbę na łóżko, a buty ściągnęłam i położyłam obok szafy.
Nagle do mojego pokoju weszła Alice.
-''Gdzie byłaś?''-Zaśmiała się.
-''Oj wiesz''-Także się zaśmiałam.
-''Jesteście razem?''-Zapytała i przyznam, że nie miałam pojęcia co jej powiedzieć.
Nie wiem na czym stoję, tak na prawdę i muszę to z nim wyjaśnić.
-''Nie''-Odpowiedziałam.
-''A tak to wygląda''
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc uśmiechnęłam się tylko.
-''Wychodzę wieczorem, będziesz w domu tak?''-Zapytała.
-''Tak, będę''
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Nie miałam pojęcia, jak spędze wieczór, ale coś czuję, że będę się nudzić.
Wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa, którego chwilę wcześniej wyciągnęłam z paczki. Nie paliłam dużo, ani często więc było ok.

Było już dość późno, ale jeszcze nie chciało mi się spać. Cały wieczór na zmianę słuchałam muzyki i czytałam książkę, co rzadko się zdarza.
Nagle mój telefon zadzwonił.
-''Hej Justin''-Rzuciłam, kiedy usłyszałam jego głos w słuchawce.
To co usłyszałam mnie zaskoczyło, kompletnie się tego nie spodziewałam...

----
Nareszcie, jest 12 rozdział, pisany większości w nocy :)
Mam do Was parę spraw, więc bardzo proszę przeczytajcie tą notkę :)
Po 1. Nie złośćcie się na mnie, jak nie dodam rozdziału na czas czy coś, po prostu musicie mnie zrozumieć, nie mam swojego komputera więc czasem nie mogę się do niego dostać. No i tak wgl, są wakacje :)
Po 2. Jeżeli piszecie z anonima to piszcie nazwe swojego tt.
Po 3. Jeżeli czytacie, to bardzo bardzo bardzo proszę napiszcie w komentarzu zwykłe ''czytam'' czy ''nfsajh'' albo '':)'', żebym wiedziała, czy mi się opłaca pisać. Bo mam dużo wyświetleń, a komentarzy w porównaniu do tego jest bardzo mało. Dla was to sekunda a dla mnie to bardzo ważne.
Po 4. Jeżeli zmieniacie nazwę na tt to mnie informujcie :)
Po 5. Zmieniłam nazwę na tt z @claudia0098 na @jdbbitchez :)
Kocham was i dziękuję za komentarze i za wszystko, a szczególnie dziękuje @marlenka_Bieber z tt. :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 11-Musisz pokazać, że jesteś godny Mojego zaufania.

Minął już jakiś tydzień odkąd nie widziałam się z Justinem. Każdy dzień bez niego ciągnął się w nieskończoność. Nie wychodziłam z domu, bo mnie o to prosił, a Moich rodziców od rana do nocy nie ma w domu,  już w ogóle nie rozmawiamy to wszystko zmieniło się odkąd tu mieszkamy. 
  Było już po południe, siedziałam w salonie i przeglądałam gazetę. Trochę mnie to  już nudziło, więc odłożyłam ją  i mimo zakazom Justina postanowiłam wyjść z domu.  Nie mogłam już tak bezczynnie siedzieć. Chyba nikogo nie powinno to dziwić. 
Wyszłam z pokoju i nałożyłam buty, po chwili byłam już przed domem.  Mój plan był taki,  że chciałam się jakoś dostać do domu Justina, ale nie miałam pojęcia jak,  nie znałam też nazwy ulicy,  na której mieszkał. Wyciągnęłam telefon, z nadzieją, że może już włączył telefon, który wcześniej był wyłączony. Niestety, nie udało mi się do niego dodzwonić. Nagle do mojej głowy wpadła nie chciana myśl. A może coś mu się stało? Zaczęłam się martwić, dlatego tym bardziej muszę go znaleźć, żeby wiedzieć, czy nic mu nie jest.
Ruszyłam przed siebie, chciałam dojść do teatru Avon, bo stamtąd kiedyś Justin mnie zabrał i nie było to zbyt daleko od jego domu.
Po jakiś 20 minutach błądzenia dotarłam pod budynek.
-''Przepraszam''-Krzyknęłam do oddalającej się kobiety, na co ona odwróciła się.
-''Kojarzy może pani taka spokojna dzielnice z domkami?''-Tak, jestem zdeterminowana i zrobię wszystko by go znaleźć. 
-''Wydaje mi się że musisz iść prosto, skręcić w prawo,tam przejść na pasach i skręcić w lewo i wtedy rozglądać się za tą dzielnicą''-Powiedziała.
Rzuciłam szybkie dziękuje i poszłam, tak jak kazała. 
  Szlam uliczkami Stratford i przyglądałam się ludziom, którzy szli znad przeciwka.  Lubiłam to robić,  obserwować ich zachowanie czy to jak wyglądają. Zaczęłam także rozmyślać nad tym,  jak wyglądałoby teraz moje życie, jakbym dalej mieszkała w Los Angeles. Pewnie każdy dzień spędzałabym z moimi znajomymi. Moje życie  przed przeprowadzką było idealne. Nie mogłam narzekać na brak znajomych,  czy pieniędzy, miałam też świetne relacje z rodzicami ale oni oczywiście  musieli to zepsuć, ale z drugiej strony nie poznałabym Justina, więc nie wiem co lepsze.
Moja ''podróż'' trwała już jakieś pół godziny, bo chodziłam po dzielnicy w poszukiwaniu domu Justina oczywiście.   
Nagle zauważyłam znajome czarne Audi i w tym samym momencie zorientowałam się, że wreszcie doszłam tam, gdzie chciałam. 
Podeszłam pod drzwi i zapukałam dwa razy na tyle głośno by Justin mógł usłyszeć.  Po chwili drzwi otworzyły się, a przede mną stanął Roześmiany Justin z papierosem w ręce.  Jego uśmiech od razu zniknął kiedy mnie zobaczył.
-''Destiny co ty tu robisz?''-Zapytał zaskoczony.
-''Nie widziałam cię od tygodnia,  nie odbierasz więc się martwię nie pomyślałeś?''-Powiedziałam oburzona. 
Wyrzucił papierosa i podrapał się po głowie z zakłopotaną mina. 
-''Proszę cię idź na ogród i tam poczekaj na mnie ''-Rzucił i zamknął drzwi.
Justin zachowuje się na prawdę dziwnie. Może mu wcale na mnie nie zależy? A ja jak głupia szukałam go i się martwiłam, a on ma mnie w dupie i świetnie się bawi.
Poszłam na ogród jak kazał i schowałam się za ścianą, ale tak bym mogła wszystko widzieć. Przez wejście tarasowe mogłam dostrzec, że w domu Justina była jakaś dziewczyna. No pięknie, on się mną bawi a ja się nim przejmuję. Teraz już nie byłam zła, byłam wściekła. Kiedy dziewczyna odwróciła się zauważyłam, że to ta sama, która napadła mnie w drodze do sklepu, więc Justin mnie okłamał. Umawia się z nią i mnie oszukuje. Dupek.
Kiedy ona wyszła prawie wbiegłam do budynku przez otwarte drzwi tarasowe.
-''Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz mnie oszukiwać? Ja się martwię a ty się kurwa z jakąś dziwką zabawiasz?''-Krzyknęłam najgłośniej jak mogłam.
-''Destiny, proszę uspokój się''-Podszedł do mnie.
-''Nie mów mi, że mam się uspokoić''-Wrzasnęłam i podeszłam do niego po czym zaczęłam z całej siły uderzać o niego pięściami.
-''Jak mogłeś mi to zrobić? Całujesz się ze mną, a potem pieprzysz się z tą suką''-Krzyczałam nie przestając go uderzać. Nagle złapał mnie za nadgarstki i lekko mną potrząsnął.
-''Z nikim się nie pieprzyłem! Rozmawialiśmy tylko''
-''A skąd wiem, że nie kłamiesz?''-Uspokoiłam się trochę.
-''Bo mi ufasz''-Odpowiedział pewny siebie.
-''Nie ufam"-Zaprzeczyłam.
-''Po tym wszystkim już nie''-Dodałam i usiadłam na kanapie.
-''Powiedziałeś, że mamy przez jakiś czas się nie spotykać, a planowałeś w ogóle się ze mną skontaktować?''-Zapytałam po chwili.
Pokiwał głową twierdząco i usiadł obok mnie.
-''Na prawdę się martwiłam''
-''Ja też''-Przyznał.
-''To czemu miałeś wyłączony telefon?''
-''Wiedziałem, że będziesz chciała się ze mną skontaktować i dla bezpieczeństwa wyłączyłem go''-Odpowiedział.
-''Nie rozumiem, co ma wyłączony telefon do bezpieczeństwa?''
-''Nie musisz wiedzieć''-Warknął, widać było, że ma dość już tego wypytywania.
-''Myślę, że to nie ma sensu, idę stąd''-Rzuciłam i wstałam z kanapy.
-''Nie''-Złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-''Stęskniłem się''-Powiedział i pociągnął mnie na swoje kolana.
-''Ciekawe''-Przewróciłam oczami i chciałam wstać, lecz Justin nie chciał mnie puścić.
-''Justin proszę cię''
-''Uwierz mi, że ja nic złego nie zrobiłem''-Przekonywał, ale ja nie miałam zamiaru tak szybko mu wybaczyć.
Przestałam się wyrywać i spojrzałam na niego. Justin przybliżał się do mnie, ale odepchnęłam go i wstałam.
-''Destiny proszę cię''-Podszedł do mnie.
-''Musisz pokazać, że jesteś godny mojego zaufania''-Zaśmiałam się.
-''Jak?''-Zapytał.
-''Musisz coś wymyślić. A teraz już pójdę''-Powiedziałam.
-''Czemu? Zostań''-Nalegał.
Pokiwałam głową przecząco i poszłam w stronę drzwi.
-''Odwiozę cię''-Zaproponował.
-''Nie dzięki, przejdę się''-Odmówiłam i wyszłam na zewnątrz.
-''Na pewno?''-Upewnił się i oparł się ręką o framugę drzwi.
-''Tak''-Potwierdziłam i odwróciłam się po czym ruszyłam w stronę domu. Kątem oka zauważyłam, że Justin zamknął drzwi.
Szlam powoli rozglądając się dookoła. Dzisiaj była piękna pogoda i mimo dość późnej pory świeciło słońce.
 Nagle ktoś wpadł we mnie.
-''Uważaj trochę''-Krzyknęłam odwracając się w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Chłopak zaśmiał się i poszedł dalej. Wyglądało to, jakby zrobił to specjalnie, bo każdy normalny przeprosiłby. Przestraszyłam się troszkę i poszłam dalej.

Weszłam do domu i jak zawsze o tej godzinie było tu pusto. Alice nie było a Josh był u siebie w pokoju, a rodzice oczywiście w pracy. Że ich to nie męczy, od 8.00 do 21.00 a czasem dłużej w pracy.
Poszłam do swojego pokoju i wzięłam z szafy czystą bieliznę oraz koszulkę i spodenki, po czym poszłam wziąć prysznic. Kiedy już skończyłam poszłam do pokoju i położyłam się, po chwili zasnęłam.


-----------
Ok, napisałam nowy, ale jakoś mi się nie podoba :(
Wam dziękuje za komentarze, zarówno te miłe jak i te trochę mniej.
Przynajmniej wiem, co powinnam poprawić w swoim opowiadaniu.
:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)




czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 10-Uważaj na Siebie.

Podniosłam się z łóżka jakieś 15 minut temu i nie mam pojęcia co ze Sobą zrobić. Ubrałam się i siedziałam w salonie. Z nudów wyszłam z domu i szłam bez celu. Wyciągnęłam Mój telefon, żeby zadzwonić do Jasmine, od ostatniego razu nawet nie wysłała smsa.
-''Hej''-Rzuciłam, kiedy odebrała.
Odpowiedziała tym samym, tylko, że wydawała się zdziwiona tym, że dzwonię. 
-''Czemu nie dzwonisz? Coś się stało?''-Zapytałam.
-''Nie, po prostu...jakoś tak wyszło''
Zachowywała się dziwnie.
-''Czy powinnam o czymś wiedzieć?''
-''Nie, o czym Ty mówisz Destiny?''
-''Po prostu dziwnie się zachowujesz''-Stwierdziłam i skręciłam w jakąś uliczkę w prawo.
-''Wszystko jest ok''-Odpowiedziała.
-''No to mów, jak Ci wakacje mijają?''-Zapytałam i chyba już wiedziałam co powie, Jasmine zawsze kochała imprezować. 
-''Wiesz, imprezy, alkohol i takie tam''-Zaśmiała się i Ja razem z Nią.
-''Dalej bierzesz?''-Zapytałam śmiało.
-''Destiny, to nie takie łatwe''-Mruknęła, a uśmiech z Mojej twarzy znikł.
No tak, Jasmine zawsze obracała się w niewłaściwym towarzystwie i przez to ma problemy z narkotykami.
Wiem, że nie jest Jej łatwo, bo nie ma kto Ją wspierać. Jej rodzice byli alkoholikami i została sama z nieodpowiedzialnym bratem, więc jest zdana sama na Siebie mając zaledwie 16 lat. Tak Mi z tym źle, że Mnie przy Niej nie ma.
-''Proszę Cię chociaż się postaraj''-Wyrwałam się z zamyślenia.
Usłyszałam szum w słuchawce.
-''Nie płacz''-Poprosiłam.
-''Jest Mi tak ciężko, dla kogo Ja mam się starać?''-Zapytała przez łzy.
-''Dla Mnie, dla Siebie''
Po chwili uspokoiła się a Ja zauważyłam coś niepokojącego. Obróciłam się i zobaczyłam ,że idzie za Mną jakiś koleś. Wcześniej Go widziałam, ale nie zwracałam na to większej uwagi, a teraz widzę Go znowu, spaceruję już od jakiś 20 minut, a On nadal idzie tam ,gdzie Ja.
-''Hej Destiny jesteś tam?''-Zapytała Jasmine.
-''Tak kochanie, jestem''-Odpowiedziałam jakby nigdy nic.
Postanowiłam skręcić w boczną uliczkę, ale nie przyspieszałam, by nie wzbudzać podejrzeń, że uciekam, czy coś.
-''Wszystko ok? Wydajesz się zdenerwowana''
-''Jest ok, na prawdę''
-''To kiedy Mnie odwiedzisz?''-Dodałam.
-''Wiesz, na razie będzie ciężko, Mój brat ma małe problemy w pracy i będę musiała Mu pomóc''-Zasmuciła się.
-''Ale myślę, że jakoś w roku szkolnym''-Powiedziała.
On dalej za Mną szedł, zaniepokoiłam się jeszcze bardziej. Nie miałam pojęcia co robić. Kończyć rozmowę, czy może właśnie dalej rozmawiać. Przecież po coś Mnie śledzi.
Wyszłam z pustej uliczki na większą ulicę, by w razie czego ktoś mógłby Mi pomóc.
Kiedy zauważyłam parę osób na ulicy postanowiłam zakończyć rozmowę.
-''Wiesz kochanie, zadzwonię później''-Rzuciłam.
-''Ok, papa''-Rozłączyła się.
Dyskretnie spojrzałam za Siebie, ale nikogo tam nie było. Dziwne, może to tylko zbieg okoliczności?
A może tylko Mi się wydawało? A może ten ktoś dalej Mnie obserwował, tylko teraz tak, bym nie zauważyła? Różne myśli chodziły po Mojej głowie. Nagle poczułam wibrację w kieszeni.
-''Halo?''-Odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.
-''Destiny? Gdzie jesteś?''-Zapytał Justin.
-''Wyszłam na spacer''
-''Przyjadę po Ciebie, tylko gdzie?''
Zaczęłam rozglądać się i nie zauważając żadnego znajomego miejsca, podałam Justinowi nazwę ulicy.
-''Jestem na Wellington Road''
-''Zaraz będę''
Czekałam na Justina obserwując przechodzących ludzi, wypatrywałam oczywiście osoby, która wcześniej prawdopodobnie Mnie śledziła. Boże, Ci ludzie tutaj są straszni, już trzeci raz spotyka Mnie coś, co do najprzyjemniejszych nie należy. Westchnęłam cicho i spojrzałam w lewo. Zamarłam, czy to znowu On? Spojrzałam ponownie, by się upewnić. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem. Tak, to zdecydowanie On. Szedł w Moim kierunku a Ja nie wiedziałam co robić, zaczęłam nerwowo rozglądać się za Justinem. Tajemnicza postać była coraz bliżej. Nagle poczułam szarpnięcie. Ktoś wepchnął Mnie w ciemną uliczkę i przygwoździł do ściany. Zauważyłam, że wyciągnął broń, którą chwilę później przyłożył do Mojego brzucha bardziej z boku. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na to co się stanie za chwilę. Silny mężczyzna, nie ujawniając Swojej twarzy zaczął mówić.
-''Posłuchaj suko bo to Moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Nasz świat nie jest zbyt bezpieczny więc radzę Ci trzymać się z daleka od Justina, jeżeli nie posłuchasz obiecuję Ci, że tego pożałujesz. Oh i pamiętaj następnym razem nie będę taki miły''-Zaśmiał się. Mogłam poczuć Jego ciepły oddech na Mojej twarzy.
Kątem oka dostrzegłam Justina.
-''Kurwa puść Ją''-Wrzasnął Justin przykładając broń do Jego skroni.
-''Śmieszny jesteś Bieber, przecież wiesz, że gdybym chciał, Ona dawno leżałaby w kałuży własnej krwi, a te Twoje groźby Mnie nie ruszają''-Zaśmiał się nadal trzymając Moje obolałe ciało przy ścianie.
W jednej chwili puścił Mnie popychając w stronę Justina, po czym zaczął się oddalać.
Justin ruszył za Nim i odwrócił Go w Swoją stronę, po czym uderzył pięścią w twarz.
Następnie kopnął Go w brzuch a ten upadł na ziemię. Justin powtórzył czynność parę razy.
-''Masz się do Niej nie zbliżać''-Krzyknął i wycelował broń w Jego stronę. Zaczęłam płakać, poczułam się, jakby to był jakiś zły sen, z którego zaraz się wybudzę, ale niestety była to rzeczywistość.
 Wiedziała, że Justin zaraz strzeli. Bałam się tego, nie chciałam być świadkiem takiej sceny.
-''Justin''-Ledwo wydusiłam z Siebie przez płacz i osunęłam się po ścianie.
On spojrzał na Mnie i ponownie Go kopnął. Schował broń i podszedł do Mnie, podniósł Mnie i złapał za rękę.
-''Następnym razem tego pożałujesz''-Rzucił w stronę nadal leżącego na ziemi chłopaka i ruszyliśmy w stronę auta. Usiadłam w fotelu nadal będąc w szoku.
Justin pośpiesznie odjechał.
-''Nic Ci nie jest?''-Zapytał zatroskanym głosem.
Pokiwałam przecząco głową nie mogąc wydusić z Siebie ani słowa.
-''Hej, spójrz na Mnie''
Popatrzyłam w Jego stronę spuchniętymi i pełnymi łez oczami.
-''Jak do tego doszło?''-Zapytał.
-''Justina, ja...''-Mruknęłam nie dokańczając.
Justin zauważył, że nie dam rady teraz mówić. Wziął Moją dłoń w Swoją, po czym pocałował ją delikatnie.
-''Shh, nie płacz kochanie''-Wyszeptał.
Dojechaliśmy do Jego domu w ciszy.
-''Może jesteś głodna?''-Zapytał Justin wchodząc do domu tuż za Mną.
-''Nie''-Odpowiedziałam zachrypniętym głosem i usiadłam na kanapie przyciągając kolana do klatki piersiowej.
Justin usiadł obok Mnie i objął ramieniem. Poczułam, że muszę Mu powiedzieć wszystko od początku.
-''Wyszłam na spacer i rozmawiałam przez telefon''-Zaczęłam a Justin skinął tylko głową bym kontynuowała, wydawał się być lekko zdziwiony tym, że sama zaczęłam ten temat.
-''Nagle zauważyłam, że ktoś za Mną idzie już od dłuższego czasu i później On zniknął i zadzwoniłeś Ty i czekałam i On znowu się pojawił i zaczął Mi grozić''-Wydusiłam z Siebie a łzy znowu pojawiły się w Moich oczach, lecz szybko je wytarłam.
-''Co powiedział?''-Zapytał zaniepokojony Justin.
-''Że mam trzymać się od Ciebie z daleka, że pożałuje, jak się nie posłucham''-Mruknęłam chowając twarz w dłonie.
-''Kto to był?''
Justin westchnął.
-''Ktoś, kto pracuję dla Jaya''
-''Kim jest Jay?''-Dopytywałam.
-''On, ma Swoją grupę ludzi, którzy dla Niego pracują. Jestem w Niej też Ja, ale jestem tam z przymusu, od niedawna mam konflikt z Jay'em więc teraz będą się mścić''
-''Z przymusu?''-Zapytałam.
-''Dość tych pytań''-Warknął Justin.
-''Posłuchaj Mnie, musisz teraz na Siebie uważać, najlepiej jakbyś nie wychodziła teraz nigdzie z domu. Jay wścieknie się jak się dowie, że prawie zabiłem jednego z Jego ludzi''-Ostrzegł Justin.
Pokiwałam tylko głową.
-''Myślę też, że lepiej będzie jeżeli przez jakiś czas nie będziemy się widywać''-Dodał Justin.
-''Czemu?''-Rzuciłam.
-''Po prostu tak będzie lepiej, teraz chodź odwiozę Cię do domu''.

Justin
Wziąłem kluczyki od samochodu i razem z Destiny wyszliśmy z domu.
Nie mogę wybaczyć sobie tego, że wczoraj po Mojej rozmowie z Jay'em od razu nie ostrzegłem Destiny.
Wiedziałem, że teraz muszę Ją mieć na oku, by nic złego się nie stało.
Weszliśmy do auta i ruszyłem w stronę domu Destiny.
Ciągle miałem w głowie to, co dzisiaj się stało. To Ja naraziłem Ją na to niebezpieczeństwo. Od razu, kiedy Ją poznałem nie powinienem angażować się w tą znajomość. Ale coś Mnie do Niej przyciągało. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Destiny odwróciła się w Moją stronę.
-''To do zobaczenia i uważaj na Siebie''-Rzuciłem. Miałem wielką ochotę Ją pocałować, ale nie mogłem, bo wiedziałem, że tęsknił bym za Nią jeszcze bardziej.
-''Cześć''-Odpowiedziała obojętnie i wyszła z samochodu.
Nie mogłem znieść, tego, że musiałem Ją zostawić, ale to było dla Jej dobra...

Destiny
Weszłam do domu i bez zastanowienia poszłam do pokoju. Moje ciało było obolałe i ogólnie byłam bardzo zmęczona. Dobił Mnie fakt, że nie zobaczę Justina, przez jakiś czas.
Położyłam się mimo wczesnej godziny i za chwilę zasnęłam.

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Było parę minut po północy. Spałam na prawdę długo i w sumie już się wyspałam. Przeciągnęłam się i wyszłam na balkon. Padał deszcz i wiał wiatr. Było Mi przyjemnie chłodno. Nie wiedziałam czym się zająć przez późną godzinę. Nie mogłam nigdzie wyjść, do nikogo zadzwonić.
Weszłam z powrotem do pokoju, po paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym zapaliłam jednego, kiedy wyszłam ponownie na balkon.
Jak zawsze, kiedy to robiłam wszystkie problemy odchodziły w zapomnienie.
Z Mojej głowy zaczęły znikać myśli o tym, czego byłam dzisiaj świadkiem.

----------
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Przypominam, żeby pisać, jak ktoś zmienia nazwę na tt.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)