czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 11-Musisz pokazać, że jesteś godny Mojego zaufania.

Minął już jakiś tydzień odkąd nie widziałam się z Justinem. Każdy dzień bez niego ciągnął się w nieskończoność. Nie wychodziłam z domu, bo mnie o to prosił, a Moich rodziców od rana do nocy nie ma w domu,  już w ogóle nie rozmawiamy to wszystko zmieniło się odkąd tu mieszkamy. 
  Było już po południe, siedziałam w salonie i przeglądałam gazetę. Trochę mnie to  już nudziło, więc odłożyłam ją  i mimo zakazom Justina postanowiłam wyjść z domu.  Nie mogłam już tak bezczynnie siedzieć. Chyba nikogo nie powinno to dziwić. 
Wyszłam z pokoju i nałożyłam buty, po chwili byłam już przed domem.  Mój plan był taki,  że chciałam się jakoś dostać do domu Justina, ale nie miałam pojęcia jak,  nie znałam też nazwy ulicy,  na której mieszkał. Wyciągnęłam telefon, z nadzieją, że może już włączył telefon, który wcześniej był wyłączony. Niestety, nie udało mi się do niego dodzwonić. Nagle do mojej głowy wpadła nie chciana myśl. A może coś mu się stało? Zaczęłam się martwić, dlatego tym bardziej muszę go znaleźć, żeby wiedzieć, czy nic mu nie jest.
Ruszyłam przed siebie, chciałam dojść do teatru Avon, bo stamtąd kiedyś Justin mnie zabrał i nie było to zbyt daleko od jego domu.
Po jakiś 20 minutach błądzenia dotarłam pod budynek.
-''Przepraszam''-Krzyknęłam do oddalającej się kobiety, na co ona odwróciła się.
-''Kojarzy może pani taka spokojna dzielnice z domkami?''-Tak, jestem zdeterminowana i zrobię wszystko by go znaleźć. 
-''Wydaje mi się że musisz iść prosto, skręcić w prawo,tam przejść na pasach i skręcić w lewo i wtedy rozglądać się za tą dzielnicą''-Powiedziała.
Rzuciłam szybkie dziękuje i poszłam, tak jak kazała. 
  Szlam uliczkami Stratford i przyglądałam się ludziom, którzy szli znad przeciwka.  Lubiłam to robić,  obserwować ich zachowanie czy to jak wyglądają. Zaczęłam także rozmyślać nad tym,  jak wyglądałoby teraz moje życie, jakbym dalej mieszkała w Los Angeles. Pewnie każdy dzień spędzałabym z moimi znajomymi. Moje życie  przed przeprowadzką było idealne. Nie mogłam narzekać na brak znajomych,  czy pieniędzy, miałam też świetne relacje z rodzicami ale oni oczywiście  musieli to zepsuć, ale z drugiej strony nie poznałabym Justina, więc nie wiem co lepsze.
Moja ''podróż'' trwała już jakieś pół godziny, bo chodziłam po dzielnicy w poszukiwaniu domu Justina oczywiście.   
Nagle zauważyłam znajome czarne Audi i w tym samym momencie zorientowałam się, że wreszcie doszłam tam, gdzie chciałam. 
Podeszłam pod drzwi i zapukałam dwa razy na tyle głośno by Justin mógł usłyszeć.  Po chwili drzwi otworzyły się, a przede mną stanął Roześmiany Justin z papierosem w ręce.  Jego uśmiech od razu zniknął kiedy mnie zobaczył.
-''Destiny co ty tu robisz?''-Zapytał zaskoczony.
-''Nie widziałam cię od tygodnia,  nie odbierasz więc się martwię nie pomyślałeś?''-Powiedziałam oburzona. 
Wyrzucił papierosa i podrapał się po głowie z zakłopotaną mina. 
-''Proszę cię idź na ogród i tam poczekaj na mnie ''-Rzucił i zamknął drzwi.
Justin zachowuje się na prawdę dziwnie. Może mu wcale na mnie nie zależy? A ja jak głupia szukałam go i się martwiłam, a on ma mnie w dupie i świetnie się bawi.
Poszłam na ogród jak kazał i schowałam się za ścianą, ale tak bym mogła wszystko widzieć. Przez wejście tarasowe mogłam dostrzec, że w domu Justina była jakaś dziewczyna. No pięknie, on się mną bawi a ja się nim przejmuję. Teraz już nie byłam zła, byłam wściekła. Kiedy dziewczyna odwróciła się zauważyłam, że to ta sama, która napadła mnie w drodze do sklepu, więc Justin mnie okłamał. Umawia się z nią i mnie oszukuje. Dupek.
Kiedy ona wyszła prawie wbiegłam do budynku przez otwarte drzwi tarasowe.
-''Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz mnie oszukiwać? Ja się martwię a ty się kurwa z jakąś dziwką zabawiasz?''-Krzyknęłam najgłośniej jak mogłam.
-''Destiny, proszę uspokój się''-Podszedł do mnie.
-''Nie mów mi, że mam się uspokoić''-Wrzasnęłam i podeszłam do niego po czym zaczęłam z całej siły uderzać o niego pięściami.
-''Jak mogłeś mi to zrobić? Całujesz się ze mną, a potem pieprzysz się z tą suką''-Krzyczałam nie przestając go uderzać. Nagle złapał mnie za nadgarstki i lekko mną potrząsnął.
-''Z nikim się nie pieprzyłem! Rozmawialiśmy tylko''
-''A skąd wiem, że nie kłamiesz?''-Uspokoiłam się trochę.
-''Bo mi ufasz''-Odpowiedział pewny siebie.
-''Nie ufam"-Zaprzeczyłam.
-''Po tym wszystkim już nie''-Dodałam i usiadłam na kanapie.
-''Powiedziałeś, że mamy przez jakiś czas się nie spotykać, a planowałeś w ogóle się ze mną skontaktować?''-Zapytałam po chwili.
Pokiwał głową twierdząco i usiadł obok mnie.
-''Na prawdę się martwiłam''
-''Ja też''-Przyznał.
-''To czemu miałeś wyłączony telefon?''
-''Wiedziałem, że będziesz chciała się ze mną skontaktować i dla bezpieczeństwa wyłączyłem go''-Odpowiedział.
-''Nie rozumiem, co ma wyłączony telefon do bezpieczeństwa?''
-''Nie musisz wiedzieć''-Warknął, widać było, że ma dość już tego wypytywania.
-''Myślę, że to nie ma sensu, idę stąd''-Rzuciłam i wstałam z kanapy.
-''Nie''-Złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-''Stęskniłem się''-Powiedział i pociągnął mnie na swoje kolana.
-''Ciekawe''-Przewróciłam oczami i chciałam wstać, lecz Justin nie chciał mnie puścić.
-''Justin proszę cię''
-''Uwierz mi, że ja nic złego nie zrobiłem''-Przekonywał, ale ja nie miałam zamiaru tak szybko mu wybaczyć.
Przestałam się wyrywać i spojrzałam na niego. Justin przybliżał się do mnie, ale odepchnęłam go i wstałam.
-''Destiny proszę cię''-Podszedł do mnie.
-''Musisz pokazać, że jesteś godny mojego zaufania''-Zaśmiałam się.
-''Jak?''-Zapytał.
-''Musisz coś wymyślić. A teraz już pójdę''-Powiedziałam.
-''Czemu? Zostań''-Nalegał.
Pokiwałam głową przecząco i poszłam w stronę drzwi.
-''Odwiozę cię''-Zaproponował.
-''Nie dzięki, przejdę się''-Odmówiłam i wyszłam na zewnątrz.
-''Na pewno?''-Upewnił się i oparł się ręką o framugę drzwi.
-''Tak''-Potwierdziłam i odwróciłam się po czym ruszyłam w stronę domu. Kątem oka zauważyłam, że Justin zamknął drzwi.
Szlam powoli rozglądając się dookoła. Dzisiaj była piękna pogoda i mimo dość późnej pory świeciło słońce.
 Nagle ktoś wpadł we mnie.
-''Uważaj trochę''-Krzyknęłam odwracając się w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Chłopak zaśmiał się i poszedł dalej. Wyglądało to, jakby zrobił to specjalnie, bo każdy normalny przeprosiłby. Przestraszyłam się troszkę i poszłam dalej.

Weszłam do domu i jak zawsze o tej godzinie było tu pusto. Alice nie było a Josh był u siebie w pokoju, a rodzice oczywiście w pracy. Że ich to nie męczy, od 8.00 do 21.00 a czasem dłużej w pracy.
Poszłam do swojego pokoju i wzięłam z szafy czystą bieliznę oraz koszulkę i spodenki, po czym poszłam wziąć prysznic. Kiedy już skończyłam poszłam do pokoju i położyłam się, po chwili zasnęłam.


-----------
Ok, napisałam nowy, ale jakoś mi się nie podoba :(
Wam dziękuje za komentarze, zarówno te miłe jak i te trochę mniej.
Przynajmniej wiem, co powinnam poprawić w swoim opowiadaniu.
:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)




7 komentarzy:

  1. Jakis troche nudny i krotki rozdzial .. ;/ Ale i tak lubie te opowiadanie ! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja też lubię to opoqiadanie , kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  3. haha cisza przed burzą :3
    niewiemcorobiee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. lubie to opowiadanie ale te wydaje sie za krótkieee

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze odpisz kiedy nastepny rozdzial ! :) Nie moge sie doczekac !! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy następny halo ? dzisiaj weekend :)

    OdpowiedzUsuń