piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 19-Nie kłóćmy się, ok?

Justin
  Wybiegłem jak najszybciej z budynku, gdyż wiedziałem co się zaraz wydarzy. Zdążyłem oddalić się od restauracji paręnaście metrów, kiedy za sobą usłyszałem potężny huk. Spore odłamki ścian poleciały w moją stronę, przez co upadłem, ale już po chwili podniosłem się i pobiegłem dalej, by znaleźć Destiny.
Ten wybuch na pewno zaplanowany był przez Jaya, on próbuję się mnie pozbyć w każdy możliwy sposób, a ja niestety byłem od niego całkowicie zależny.
 Po chwili odnalazłem Destiny, ucieszyłem się widząc ją całą i zdrową.
-''Destiny''-Zawołałem.
Destiny szybko odwróciła głowę w moją stronę. Jej twarz była czerwona i zapłakana. Nie będąc w stanie nic powiedzieć, rzuciła mi się w ramiona. Mocno objąłem jej drobne ciało.
-''Hej kochanie, nie płacz, już jest wszystko dobrze''-Szepnąłem jej do ucha.
-''Tak strasznie się bałam''-Zaszlochała.
-''Wiem ,przepraszam''
Oderwaliśmy się od siebie i zaczęliśmy kierować do samochodu.
-''Nie przepraszaj''-Westchnęła.
-''Jak mam nie przepraszać, skoro ciągle narażam cię na niebezpieczeństwo?''-Warknąłem nerwowo oblizując usta.
-''Nie podoba mi się twoja praca, ale to nie zmienia faktu, że to nie była twoja wina''-Zapewniła spoglądając w moją stronę.
-''Nie powinno cię tu być''-Zacząłem żałować, że zgodziłem się zabrać Destiny ze sobą, gdyż wiedziałem, jak niebezpieczne to może być.
-''Nic już na to nie poradzisz, nie zadręczaj się tym''
-''Mogłaś zginąć, gdybym nie zorientował się w porę''-Krzyknąłem.
-''Ale nie zginęłam, jest wszystko ok, sam to przed chwilą powiedziałeś''-Wydusiła z siebie i wsiadła do auta, zrobiłem to samo i po chwili wyjechaliśmy na ulicę.
-''Nie kłóćmy się, ok?''-Przerwałem ciszę i spojrzałem ma Destiny, która siedziała zamyślona na fotelu obok.
-''Ok, ale proszę, nie zadręczaj się tym, czuję się dobrze''-Lekko uśmiechnęła się do mnie i odwróciła wzrok w stronę jezdni.
-''No a ty? Z tobą wszystko w porządku?''-Odezwała się ponownie.
-''Jestem trochę poobijany, ale ogólnie jest ok, przechodziłem przez gorsze rzeczy''-Mrugnąłem do niej, kiedy spojrzała w moją stronę.
Destiny tylko westchnęła.


Destiny
  Justin wjechał właśnie w ulicę, na której mieszkam i zatrzymał się przed moim domem. Wyszłam z auta zabierając wszystkie swoje rzeczy. Mocno wtuliłam się w Justina na pożegnanie.
-''Kocham cię''-Szepnął mi do ucha, co spowodowało wielki uśmiech na mojej twarzy.
-''Ja ciebie też''-Odpowiedziałam.
Musnęłam lekko jego usta, ale Justin pogłębił nasz pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy, a jego dłoń błądziła po moich plecach. Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
-''Jutro jest piątek, może przyjechałabym do mnie i została na weekend''-Justin zaproponował uśmiechając się i głęboko patrząc w moje oczy.
-''A co powiem rodzicom?''-Spytałam wykrzywiając usta.
-''Wiem, że coś wymyślisz kochanie''-Poruszył śmiesznie brwiami i się uśmiechnął.
-''Ok, to bądź po mnie jutro w szkole o 15"-Westchnęłam i zaśmiałam się z jego zachowania.
Justin kiwnął twierdząco głową, musnął ostatni raz moje usta i wrócił do samochodu, a ja weszłam do domu.
Standardowo rzuciłam swoją torbę na ziemię w przedsionku i zrzuciłam kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Oczywiście rodziców nie było jeszcze w domu, gdyż było dopiero po 16. Byłam bardzo głodna i wyczerpana po dzisiejszym dniu, więc zjadłam coś i wygodnie ułożyłam się na kanapie przed telewizorem.

Nastał poranek, zaczęłam się wybudzać i dopiero po chwili zorientowałam się, że zasnęłam na kanapie i nikt mnie wcześniej nie obudził. Spojrzałam na zegarek, było po 6. Wstałam i poszłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam świeże ubrania i bieliznę. Udałam się do łazienki i tam szybko przygotowałam się do wyjścia.
Już ubrana zbiegłam na śniadanie.
-''Dzień dobry córeczko''-Przywitała mnie mama.
-''Hej"-Uśmiechnęłam się i podeszłam do kuchenki, by nałożyć sobie na talerz świeżo upieczonego naleśnika. Polałam go syropem klonowymi, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
-''Mamo, mogę iść dzisiaj do Mayi na noc?''-Spytałam. Oczywiście zamierzałam iść do Justina, ale gdybym jej to powiedziała w życiu by mi nie pozwoliła.
-''Jej rodzice o tym wiedzą?''-Zapytała tym swoim surowym tonem.
-''umm, tak''-Skłamałam, a wolałam tego uniknąć, by polepszyć moje relacje z rodzicami, ale nie miałam innego wyjścia.
-''Dobrze, ale wróć jutro w miarę wcześnie, czeka cię dużo nauki''
-''Oczywiście''-Sztucznie się uśmiechnęłam i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli jedzenia.
-''Odkąd nie spotykasz się z tym Justinem, jesteś o wiele grzeczniejsza, widzisz mieliśmy z tatą rację''-Powiedziała wyraźnie zadowolona. Myślała, że zerwałam z nim kontakt, ale tak nie jest. Do niedawna ja też myślałam, że już go nie zobaczę, ale jak widać wszystko się zmienia.
Skończyłam jeść i poszłam na górę, by spakować jeszcze torbę do szkoły, po czym wyszłam z domu.



Lekcje minęły mi dzisiaj o dziwno szybko, nic specjalnego się nie działo, oprócz tego, że mam masę pracy domowej i nauki. Wyszłam z sali chemicznej i udałam się do swojej szafki po książki, które będą potrzebne mi do nauki w weekend.
-''Ciężki dzień dzisiaj''-Westchnęła Maya, która szła obok mnie.
Pokiwałam głową i otworzyłam swoją szafkę.
-''Umm, Maya mogę mieć do ciebie prośbę?''
-''Jasne''
-''Powiedziałam mamie, że śpię dzisiaj u ciebie, jakby do ciebie dzwoniła potwierdzisz to?''
-''Tak, a gdzie się wybierasz?''-Zaśmiała się.
-''Obiecałam Justinowi, że się z nim zobaczę''-Poinformowałam zamykając szafkę i chowając książki do torby.
-''Oh, ok nie ma sprawy, ale uważaj''-Poruszyła sugestywnie brwiami.
-''Na co?''-Zdziwiłam się.
-''Nie chcesz chyba małych Bieberków''-Zaśmiała się lekko mnie szturchając.
-''Ale ty jesteś głupia''-Zaśmiałam się razem z nią.
-''To ja lecę, pa''-Dodałam i poszłam w stronę ulicy, gdzie stał Justin oparty o maskę samochodu. Automatycznie się uśmiechnęłam.
-''Hej kochanie''-Przywitał mnie jego zachrypnięty głos.
-''Hej''-Przytuliłam się do niego i delikatnie go pocałowałam.
Kiedy chciałam odejść, by wsiąść do samochodu ręka Justina mnie zatrzymała. Bez słowa przywarł do moich ust.
-''Justin, wszyscy się na nas patrzą''-Szepnęłam.
-''To co?''-Zaśmiał się.
-''Ehh, dokończmy to w domu, a nie tutaj''-Powiedziałam.
-''Jestem za''-Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi od auta, po czym sam wsiadł do środka.

-------------------
Hej, powróciłam z nowym rozdziałem :)
Chciałam wam bardzo podziękować za prawie 11 tyś. wyświetleń. :) I za komentarze, mimo, że jest ich bardzo mało :( (smutno mi).
Nie sprawdzałam, za błędy przepraszam, jakieś pytania? Mój tt: @jdbbitchez. Jak ktoś zmienia nazwę to proszę o inf. No i komentujcie, proszę! :)
Do następnego!














czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 18-Oto moje życie kochanie.

   Minęło już sporo czasu, od tego strasznego wydarzenia. Jasmine do dziś przeżywa całe zdarzenie, podobnie jak ja i chyba nigdy nie zdołam wymazać tego z pamięci, ten przerażający krzyk, obite ciało Jasmine, ale także tego, co Justin o mnie powiedział. Nie docierało to do mnie, po prostu ciężko było mi się z tym pogodzić. Nie widziałam się z nim od tego czasu, oczywiście Justin dzwonił, pisał, wiele razy był pod moim domem, ale ja chciałam wymazać go z pamięci.
   Wraz z nowym rokiem szkolnym zaczęłam chodzić do szkoły. Poznałam wielu ludzi, spędzam z nimi czas, ale i tak nic nie pozwala mi zapomnieć o Justinie. Ciągle wyobrażam sobie jego doskonały uśmiech, nasze usta złączone w gorącym, lecz pełnym uczuć pocałunku. Jest ciężej niż mogłam to sobie wyobrazić.
   Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek oznaczający koniec lekcji na dziś. Schowałam książki do torby i wyszłam z sali, nie zważając na nic. Przedarłam się przez tłum nastolatków i wyszłam z budynku kierując się w stronę domu.
-''Zaczekaj''-Usłyszałam krzyk za sobą, więc odwróciłam się i zobaczyłam kogoś, kogo miałam nadzieję już nigdy nie ujrzeć.
-''Czego ty znowu chcesz?''-Zapytałam znudzona i wściekła, że marnuje mój czas.
-''Wiesz,że dopóki ze mną nie porozmawiasz, nie odpuszczę?''
-''Nie mogę o tobie zapomnieć''-Dodał.
Jego wyraz twarzy był smutny i najwidoczniej bardzo przejęty zaistniałą sytuacją. Oczy miał podkrążone, jakby w ogóle nie spał.
-''Nie chcę rozmawiać, proszę uszanuj to''-Starałam się być miła. Miałam nadzieję, że zrozumie i da mi odejść. Jednak myliłam się.
-''Proszę cię, tylko parę minut''-Wręcz błagał.
Postanowiłam, że porozmawiam z nim jak najszybciej i będę miała to z głowy. Nie było mi to na rękę, ale jego ciągłe błagania też nie ułatwiały sprawy.
-''Ok, ale tylko chwilkę, bo się śpieszę''
Justin wskazał, żebym udała się za nim do samochodu, więc to zrobiłam. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i cierpliwie czekałam, na to, co Justin miał do powiedzenia. Kiwnęłam głową na znak, że może zacząć.
-''Posłuchaj mnie uważnie, jeżeli powiesz, że nie ma już dla nas szansy, zrozumiem to i już nigdy mnie nie zobaczysz.''-Wymamrotał.
-''To, co wtedy usłyszałaś nie było prawdą, bo gdyby tak było, przecież nie starałbym się z tobą skontaktować. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Żałuję, że to powiedziałem, ale musisz zrozumieć, że nie miałem innego wyjścia. Może to wszystko wydać się śmieszne, bo przecież znamy się od paru miesięcy, ale ja po prostu sobie nie radzę bez ciebie''-Wydusił to z siebie i głośno westchnął czekając na odpowiedź.
-''Myślisz, że mi jest łatwo?''-Spytałam. Łzy napłynęły mi do oczu.
-''Nawet nie wiesz, jak cierpiałam. Tak, żałuję, że nie dałam ci szansy wcześniej tego wytłumaczyć, ale po prostu nie umiem zapomnieć o tym, bardzo łatwo jest mnie zranić''-Powiedziałam przecierając oczy, by pozbyć się łez, które lada chwila spłynęłyby mi po policzkach.
-''Przepraszam, zaufaj mi, proszę''-Wyszeptał. Położył dłoń na mojej lekko pocierając ją kciukiem.
-''Chciałabym zapomnieć i zacząć od nowa, też ciężko mi wyobrazić sobie życie bez ciebie''-Lekko uśmiechnęłam się, bo smutna atmosfera dobijała mnie jeszcze bardziej. Justin odwzajemnił uśmiech i delikatnie musnął moje usta.
-''Taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy, obiecuję''-Szepnął mi do ucha.
-''Muszę już wracać do domu''
-''Odwiozę cię''
Trochę ciężko było z dnia na dzień tak po prostu zachowywać się, jakby się nic nie stało, bo w końcu nie widzieliśmy się parę tygodni. W ciszy Justin odpalił auto i ruszył spod szkoły.
Cała droga do domu minęła w zupełnej ciszy, więc każde z nas mogło przemyśleć całą tą sytuację.
-''Dzięki''-Mruknęłam w tym samym czasie otwierając drzwi auta.
Justin wraz ze mną wyszedł na zewnątrz. Stanął obok i zaczął kiwać się na piętach. Nie wiedział jak ma się zachować, tak jak ja.
-''Ja już dłużej tak nie mogę''-Powiedział i szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta złączyły się w gorącym, pełnym uczuć pocałunku, tak jak sobie to wyobrażałam. Kiedy lekko odsunęliśmy się od siebie, wtuliłam się w Justina i marzyłam, by ta chwila już nigdy się nie skończyła.
-''Nie chcę, by przez to wszystko było niezręcznie między nami''-Powiedział przytulając mnie mocniej, o ile jeszcze było to możliwe.
Pocałowałam delikatnie jego usta i wyszeptałam.
-''Też tego nie chcę''
Staliśmy tak wtuleni w siebie od dobrych paru minut.
-''Muszę już iść''
Justin mimo niechęci pożegnał się ze mną i odjechał, a ja weszłam do domu. Jak się okazało nikogo jeszcze nie było, więc rzuciłam torbę gdzieś na ziemię i usiadłam wygodnie na kanapie po czym włączyłam telewizor.
Minęło parę godzin odkąd siedzę bezczynnie, choć miałam zając się pracą domową i zaległym projektem na biologię. Postanowiłam odłożyć to na jutro, przez moje ogromne lenistwo.
Kiedy tylko rodzice wrócili do domu poszłam do pokoju, by nie myśleli, że kompletnie olewam szkołę i nic nie robię. W rzeczywistości wzięłam szybki prysznic i położyłam się, gdyż byłam wykończona dzisiejszym dniem w szkole.


Bardzo wcześnie rano obudził mnie telefon.
-''Halo?''-Wydusiłam sennym głosem.
-''Wstawaj kochanie''-Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-''Justin, zabije cię!''
-''Spóźnisz się do szkoły''-Zaśmiał się. Spojrzałam na zegarek, który ku mojemu zdziwieniu pokazywał godzinę 7:37.
-''Co? Już po 7?''-Krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka.
-''Spokojnie, będę za parę minut, bądź gotowa''-Rozłączył się.
Wyciągnęłam w pośpiechu z szafy parę jasnych jeansów, długi bordowy, cieplejszy sweter, gdyż był już październik i białą koszulkę. Zabierając ubrania pobiegłam do łazienki, wykonałam wszystkie niezbędne czynności i wstąpiłam do pokoju po torbę, zabrałam ją i zeszłam na dół. Z blatu w kuchni zabrałam jedno zielone jabłko i po ubraniu długich, czarnych butów wyszłam z domu. Weszłam do czarnego Range Rovera Justina.
-''Hej''-Powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.
Odpowiedział tym samym i ruszył z podjazdu w kierunku szkoły.
-''Nie chcę iść do szkoły, możemy gdzieś pojechać?''-Poprosiłam uśmiechając się.
-''Destiny, musisz iść do szkoły''-Spojrzał na mnie ukradkiem.
-''Oj weź, jak raz nie pójdę nic się nie stanie''-Przekonywałam go.
-''Ale mam parę spraw do załatwienia''-Nadal próbował mnie odwieść od tej myśli.
-''Chętnie pojadę z tobą i zobaczę jak pracujesz''
-''To niebezpieczne''
-''Proszę''-Nie dawałam za wygraną.
-''Obiecujesz, że będziesz się mnie słuchać i jak będę kazał ci zostać w samochodzie zrobisz to, jasne?''
-''Obiecuję''-Uśmiechnęłam się, co Justin odwzajemnił.
-''To gdzie jedziemy teraz?''-Spytałam oblizując usta, gdyż były suche.
-''Muszę odebrać towar z magazynu''-Poinformował.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zmieniłam swoją pozycję na wygodniejszą.


Było już po południe, a ja nadal jeździłam z Justinem po mieście załatwiając te wszystkie jego sprawy i interesy. Byłam troszkę zmęczona, ale Justin obiecał, że pojedziemy jeszcze w jedno miejsce i będziemy mieć czas dla siebie. Wyjeżdżaliśmy właśnie z miasta po raz kolejny tego dnia, gdyż Justin musi podać towar jednemu klientowi, nie zagłębiam się w jego pracę, ale mniej więcej wiem, o co w tym wszystkim chodzi.
-''Ale jestem zmęczona''-Zaczęłam się przeciągać.
Justin zaśmiał się -''Czym?''
-''Tym jeżdżeniem''
-''Oto moje życie kochanie''-Powiedział.
Zaczęłam mu się bardziej przyglądać. Jego wzrok był skupiony na drodze, a ręce mocno trzymały kierownice. Mogłam dostrzec spore mięśnie, przez opiętą koszulkę.
-''Jesteś taki seksowny, kiedy prowadzisz''-Wyrwało mi się. Przygryzłam wargę i szybko odwróciłam wzrok. Justin zaśmiał się.
-''Wiem o tym kochanie''
-''I jeszcze w dodatku jesteś taki skromny''-Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.


-''Jesteśmy już na miejscu''-Usłyszałam głos Justina i natychmiast uniosłam głowę.
-''Mam zostać?''
-''Nie, usiądziesz przy stoliku, dam kolesiowi towar i przyjdę do ciebie, ok?''-Wytłumaczył mi, na co pokiwałam głową twierdząco.
Wyszliśmy z auta i weszliśmy przez duże szklane drzwi do pomieszczenia. Zajęłam wolny stolik, a Justin ruszył w umówione miejsce, parę stolików dalej. Zaczęłam przeglądać kartę z daniami, co chwilę zerkając na Justina. Kiedy tylko na chwilę odwróciłam wzrok usłyszałam nie duży huk, spojrzałam na stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedział Justin, był pusty a w jego pobliżu nie było nikogo. Dźwięk się powtórzył i zaniepokoił nie tylko mnie, ale także gości restauracji. Nagle podbiegł Justin i zaczął krzyczeć, żebym stąd uciekała.
-''Nie pójdę bez ciebie''-Krzyknęłam spanikowana i zdezorientowana.
-''Zaraz przyjdę obiecuję, po prostu biegnij, jak najdalej stąd''-Zaczął mnie pchać w stronę wyjścia, a sam zniknął za ścianą. Posłuchałam się i w strachu wybiegłam z pomieszczenia, schowałam się jak najdalej mogłam za niewielką górką i czekałam na Justina. Nie wiedziałam co się stało, czego się spodziewać.
Minęło zaledwie parę minut, który trwały jakby wieczność. Strasznie się denerwowałam. Nagle usłyszałam wybuch i kiedy spojrzałam na budynek cała restauracja była w ogniu...

-----------------------------------
Hej, jest 18 rozdział wreszcie. Przepraszam was bardzo za nieobecność mam nadzieję, że nie jesteście źli.
Jak może niektórzy zauważyli dodałam ankietę, więc jeżeli czytasz to opowiadanie to oddaj głos :) dziękuje :)
W razie jakiś pytań mój tt: @jdbbitchez
Dziękuje za cierpliwość, do następnego. Kocham Was!






niedziela, 3 listopada 2013

Przepraszam

Chciałam was bardzo przeprosić, za to, że nie dodałam jeszcze rozdziału. Wiem, jestem okropna, ale na prawdę przepraszam, postaram się dodać nowy jak najszybciej będę mogła. :)

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 17-Daj Mi spokój, nienawidzę Cię.

                                            NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
-''Tak strasznie się cieszę''-Jasmine dosłownie zapiszczała z podekscytowania chyba z dziesiąty raz tego dnia.
-''Tak, ja też''-Przyznałam oglądając się w lustrze. Miałam na sobie krótką, obcisłą, sukienkę w różne kolorowe wzory, a do tego granatowe szpilki. Moje włosy luźno opadały na prawe ramię. Jas w tym samym momencie poprawiała swój już i tak ciemny i wyrazisty makijaż.
  Jasmine miała na sobie także krótką, ale czarną sukienkę i po długiej walce dała się namówić na szpilki.
-''Nie za mocny ten makijaż?''-Spytałam z uśmiechem.
Przyjaciółka zaśmiała się i odłożyła kosmetyki na miejsce.
-''To co, gotowa?''
-''Tak, chodźmy, dochodzi już 21, zaraz będzie taksówka''
Zeszłyśmy na dół po drodze zabierając wszystkie potrzebne rzeczy.
-''Tylko uważajcie na siebie''-Poprosiła mama.
-''Spokojnie, nic nam się nie stanie''-Zapewniłam.
-''Tylko nie wracajcie późno''-Dodała, kiedy wychodziłyśmy już z domu.
Wsiadłyśmy do zamówionej taksówki i ruszyliśmy w stronę klubu.
Jasmine była w swoim żywiole, a ja nie chodziłam często na takie imprezy, ale zrobiłam to, by móc zobaczyć się z Justinem i żeby Jas mogła go poznać, a poza tym od czasu, do czasu jakaś impreza nie zaszkodzi. Czułam, że będziemy się świetnie bawić, zresztą Jasmine jest królową imprez, z nią nie da się źle bawić.
  Po 15 minutach byłyśmy już pod klubem, z którego słychać było głośną muzykę. Pod wejściem było sporo osób, jednak po chwili dostrzegłam czekającego na nas Justina.
-''Jasmine, to Justin, Justin, to Jasmine''-Przedstawiłam ich sobie i przywitałam się z Justinem krótkim pocałunkiem. Jak się okazało Justin nie był sam.
-''Cześć, jestem Chris''-Przywitał się z nami ciemno włosy chłopak. Był nieco wyższy niż Justin i miał piękny uśmiech, choć Justina był o niebo lepszy. Po Jasmine było widać, że przypadł jej do gustu.
Udaliśmy się w stronę wejścia. Ciągle czułam na sobie wzrok Justina. Usiedliśmy przy barze.
-''Co zamawiasz?''-Krzyknął, przez bardzo głośną muzykę.
-''Nie wiem, wezmę to co ty''-Wzruszyłam ramionami i wzrokiem zaczęłam szukać przyjaciółki, która jak się po chwili okazało, tańczyła z kolegą Justina na środku pomieszczenia. Wszędzie można było dostrzec wyzywająco tańczące osoby, z czerwonymi kubkami w dłoniach. Tak samo tańczyła Jasmine.
  Justin podał mi kubek wypełniony jakimś alkoholem, nie zastanawiając się długo, wypiłam połowę drinka i spojrzałam na Justina, który tak jak wcześniej mnie obserwował.
-''Co?''-Zaśmiałam się.
-''Seksownie wyglądasz, nie mogę oderwać od ciebie wzroku''-Przekrzykiwał muzykę.
Ponownie się zaśmiałam i dopiłam resztę zawartości kubka, po czym ruszyliśmy na parkiet.

Dochodziła już prawie północ, nie byłam pijana, ale spora ilość alkoholu robiła swoje.
Impreza powoli zaczęła robić się nudna, no bo ileż można pić i tańczyć? Staliśmy z Justinem przy ścianie.
-''Wracamy do domu?''-Krzyknęłam mu do ucha.
-''Nudzi ci się?''-Spytał.
Pokiwałam głową twierdząco.
-''Mam pewien pomysł''-Powiedział Justin i kazał mi poczekać, po czym oddalił się w stronę baru.
Widziałam, że rozmawia z barmanem i, że ten coś mu podaje. Po chwili wrócił, złapał mnie za rękę, i pociągnął w stronę schodów. Kiedy muzyka stała się mniej słyszalna, zapytałam.
-''Gdzie idziemy?''
Justin nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i szedł dalej korytarzem, nagle zatrzymał się przed drzwiami z numerem 23, otworzył je i weszliśmy do środka. Podszedł do mnie i zaczął składać mokre pocałunki wzdłuż mojej szyi.
-''Co ty kombinujesz?''-Odsunęłam się z podejrzliwym wyrazem twarzy.
-''Nic, chciałem pobyć tylko z tobą, na osobności''- Justin oblizał usta i przywarł nimi do moich.
Jego język znalazł się w mojej buzi, a jego ręce na moim tyłku. Momentalnie owinęłam nogi wokół niego. Justin usiadł na łóżku i teraz siedziałam na nim okrakiem. Zajęłam się jego szyją, delikatnie zassałam i przygryzłam jego skórę, na co jęknął. Oderwałam się od niego, nierówno oddychając. Justin kazał mi usiąść obok, więc to zrobiłam i patrzałam, jak wyciąga jakieś opakowanie, z którego wyjął Jointa. Zapalił go i mocno się zaciągnął. Przybliżył usta do moich i wypuścił dym, który dotarł do moich płuc. Byłam przyzwyczajona do papierosów, ale to było o wiele mocniejsze.
Wzięłam od niego skręta i równie mocno się zaciągnęłam. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale po chwili niekomfortowe uczucie minęło. Zbliżyłam swoje usta do jego i połączyłam je w gorącym pocałunku, który się pogłębił. Razem z Justinem dokończyliśmy jointa i zmęczona położyłam się na łóżku. Czułam, jakbym odpłynęła, jakby to była jakaś fikcja, śmiałam się ze wszystkiego, na co spojrzałam. Justin był również rozbawiony, ale moim zachowaniem. Co chwilę całował mnie, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
Z naszego świetnego humoru wyrwał nas dźwięk telefonu.
Justin jęknął.
-''Nie odbieraj"-Prosił, całując moją szyję.
-''Pewnie Jasmine się martwi, poczekaj, odbiorę''-Odepchnęłam go lekko i wyciągnęłam telefon z torebki.
Po drugiej stronie usłyszałam przeraźliwy krzyk Jas, przez co natychmiast wróciło mi trzeźwe myślenie.
-''Destiny!''-Krzyknęła i połączenie się zerwało.
-''Boże, jej się coś stało, ktoś ją porwał''-Zaczęłam panikować.
-''Co!?''
-''Usłyszałam krzyk, przeraźliwy krzyk''-Wymamrotałam i podniosłam się, by wyjść z pokoju.
Justin wybiegł za mną.
-''Czekaj''-Krzyknął i złapał mnie za ramię.
-''Zadzwonię do Chrisa''-Dodał.
-''Gdzie ty jesteś?''-Krzyknął do telefonu.
-''Jak to ją zgubiłeś?''-Wrzasnął i rozłączył się.
W między czasie dostałam wiadomość, z numeru Jasmine, ale raczej to nie ona ją napisała.

Spróbuj uratować swoją przyjaciółeczkę, zanim będzie za późno

-''Justin, co to ma znaczyć?''-Podałam mu telefon.
-''Kurwa''-Krzyknął.
-''To musi być ktoś, kogo znam''-Dodał spokojniejszy.
Nie odzywałam się, przerażona całą to sytuacją. Myśl, że mogłam stracić przyjaciółkę dobijała mnie jeszcze bardziej, nie wiedziałam gdzie jest i jak jej pomóc.
-''To na pewno Jay''-Justin ponownie się odezwał.
Złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu tak, jak Justin, mimo obawy o nasze bezpieczeństwo, bo przecież Justin też pił alkohol. Ale nie to było teraz ważne.
-''Skąd wiesz, gdzie ona może być?"-Spytałam, kiedy Justin wjechał na ulicę.
-''Destiny, bądź cicho''-Krzyknął, po czym nie odezwałam się już i czekałam, aż dojedzie na miejsce, gdziekolwiek jechał. Po jakiś 10 minutach szybkiej jazdy zatrzymał się przy jakimś straszliwym budynku na kompletnym odludziu.
-''Zostań tu''-Powiedział stanowczym głosem.
-''Chyba sobie żartujesz''-Parsknęłam.
-''Masz tu zostać, nie rozumiesz?''-Krzyknął rozwścieczony.
-''Tam jest moja przyjaciółka''-Sprzeciwiałam się także zła.
-''Tam jest niebezpiecznie''-Powiedział i wysiadł z auta, a ja za nim.
-''Wróć tam''-Wrzasnął i popchnął mnie na samochód z siłą. Z tego wszystkiego łzy zaczęły napływać mi do oczu. Po prostu to mnie przerosło. Moja przyjaciółka może zginąć i jeszcze Justin jest podły w stosunku do mnie.
Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam, by nie tracić czasu, ale i tak chciałam postawić na swoim. Kiedy Justin zniknął za drzwiami magazynu, wysiadłam z auta i podbiegłam do wejścia. Otworzyłam ciężkie drzwi i jedyne co mogłam zobaczyć to oświetlane przez księżyc ściany, z których odpadała farba. Miejsce nie należało do przyjemnych. Nagle usłyszałam krzyki. Był to męski głos, który zdecydowanie nie należał do Justina. Dalej szłam ciemnym korytarzem, nie wiedząc skąd dochodzą odgłosy. Nagle zauważyłam ledwo widoczne światło, które wydostawało się przez szparę między jakimiś drzwiami. Podeszłam bliżej, drzwi były uchylone. Stanęłam tak, by nikt mnie zauważył. Jedyne, co mogłam dostrzec to jakiegoś mężczyznę. Szeptał coś, czego nie mogłam usłyszeć. Nie mam pojęcia, gdzie jest Justin, czy jest tu Jasmine, bałam się i nie wiedziałam, co mam robić. Czy uciekać, czy zostać i czekać. Odwróciłam na chwilę wzrok, a kiedy znowu tam spojrzałam, zobaczyłam Jasmine. Łzy od razu zaczęły spływać mi po policzkach, kiedy zobaczyłam w jakim jest stanie i to przeze mnie, to ja ją na to naraziłam. Jej sukienka była podarta, twarz posiniaczona, a jakiś koleś szarpał ją za włosy. Chciałam tam wbiec i coś zrobić, ale to pogorszyłoby sprawę.
-''Kurwa puść ją''-Usłyszałam krzyk Justina. Musiał wejść od innej strony, na szczęście mnie nie zauważył.
Justin trzymał broń, przy skroni mężczyzny, a za to on przystawił Jasmine nóż do gardła.
-''Weź broń, bo ją zabiję''-Ostrzegł.
Justin posłusznie odłożył broń.
-''Oddaj ją, nie jest niczemu winna''-Powiedział Justin. Widziałam, jak Jasmine trzęsła się ze strachu.
-''Może masz rację, powinienem zając się tą twoją Destiny''-Bezczelnie się zaśmiał, a po mnie przeszły ciarki.
-''Mówiłem ci, to zwykła dziwka''-Zaśmiał się bez humoru, a moje życie jakby straciło sens w przeciągu sekundy.
Czy on na prawdę miał mnie tylko za dziwkę? A może skłamał?
Osunęłam się po ścianie, zalewając się nową serią łez. Wstałam i po cichu wyszłam z budynku. Na pewno wyglądałam teraz jak wrak człowieka.  Moja twarz była czarna od rozmazanego tuszu, byłam zmęczona i jedyne o czym teraz marzyłam to zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Oparłam się o maskę samochodu co chwilę patrząc w stronę wyjścia z budynku. Chciałam, by było już po wszystkim, by Jasmine była już bezpieczna. Po dość długim czasie zauważyłam, że Justin wyszedł wraz z Jasmine na rękach.
-''Co oni ci zrobili?''-Zaszlochałam i mocno przytuliłam przyjaciółkę, kiedy Justin postawił ją na ziemi.
-''Nie mamy czasu, wchodźcie do auta, szybko''
Weszłam wraz z przyjaciółką na tylne siedzenie i próbowałam uspokoić ją, gdyż płakała. W połowie drogi usnęła, ze zmęczenia i emocji. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, wszystkie wspomnienia z dnia dzisiejszego wróciły, wraz ze łzami.
-''Nie płacz, przepraszam''-Usłyszałam cichy głos Justina.
Nie odezwałam się.
-''To przeze mnie, wiem''-Odezwał się znowu, a ja nadal milczałam.
-''Odezwij się proszę''-Błagał, ale ja nie chciałam mu odpowiadać.
W końcu dojechaliśmy pod mój dom. Wyszłyśmy z samochodu, ale Justin zatrzymał mnie.
-''Przepraszam''-Szepnął.
-''Wiesz chociaż za co?''-Zapytałam głosem pełnym pretensji.
-''Za to, co dzisiaj przeszłaś i za to, że tak cię potraktowałem''-Wymamrotał.
-''Nie jestem aż tak naiwna jak myślisz''-Mruknęłam.
-''Kochanie, o czym ty mówisz?''
-''Kochanie? A nie dziwko?''-Krzyknęłam i wywróciłam oczami.
-''Destiny, to nie tak''
-''Daj mi spokój, nienawidzę cię''-Przerwałam mu i weszłam do domu.

------
Przepraszam, wiem, że długo nie było, ale szkoła itd. :( Zresztą i tak mało kto to czyta, jest mniej komentarzy a mi jest przykro, na prawdę to jest aż tak złe? Nie wiem, czy nie przerwać tego, bo to nie ma sensu, przecież nie będę wiecznie wymuszać komentarzy. Jeżeli jest źle, napisz, będę mogła się zmienić, bo nie piszę tego tylko dla siebie, a głównie dla was!!!
+Nie sprawdzałam.
A tym, co czytają i komentują to szczerze dziękuje, kocham was! Gdyby nie wy, nie miałabym dla kogo pisać! <3

piątek, 20 września 2013

Rozdział 16-Jasmine przyjechała.

-''Hej, kochanie obudź się''-Usłyszałam zachrypnięty głos Justina i automatycznie się uśmiechnęłam.
Odwróciłam się i spojrzałam w jego idealnie brązowe oczy.
-''No nareszcie''-Westchnął z uśmiechem na ustach.
-''Która jest godzina?''-Spytałam rozglądając się po pokoju jeszcze zaspana.
-''Już po 11''
-''Co? Ja tak długo spałam?''-Zdziwiłam się.
-''Nie mogłem cię dobudzić, ciągle mówiłaś coś w stylu 'Jeszcze pięć minut Justin' ''-Zaśmiał się, udając mój głos. Żartobliwie uderzyłam go w ramię i zaśmiałam się razem z nim.
-''Jak długo nie śpisz?''-Spytałam już z powagą, uświadamiając coś sobie.
-''Może jakąś godzinę''-Oznajmił i oblizał usta.
-''I przez tą godzinę patrzyłeś jak śpię?''
-''Wiedziałaś, że mówisz przez sen?''-Odpowiedział pytaniem z głupim uśmiechem na ustach.
-''O mój boże, Justin mogłeś mnie obudzić''
-''Wyglądałaś tak słodko''-Droczył się ze mną.
-''Chyba okropnie chciałeś powiedzieć''-Przewróciłam oczami.
Justin lekko przysunął się do mnie i przyłożył swoje usta do moich złączając je w krótkim, ale gorącym pocałunku.
-''Nie prawda''-Seksownie szepnął mi do ucha, co wywołało u mnie dreszcze, po czym zaczął namiętnie mnie całować.
-''Destiny''-Usłyszałam wołanie siostry zza drzwi. Mentalnie jęknęłam i odsunęłam się od Justina powoli wstając.
-''Co?''-Warknęłam zła, że przerwała moją chwilę z Justinem.
-''Mama chcę z tobą rozmawiać''-Oznajmiła.
-''Już''
Zaczęłam wkładać na siebie ubrania i nagle poczułam, jak Justin obejmuje mnie w talii.
-''Nie martw się, dokończymy to, co zaczęliśmy''-Szepnął.
O boże i znowu ten seksowny głos-Pomyślałam uśmiechając się w duchu.
Ubrana już otworzyłam drzwi siostrze i pokazałam Justinowi, by był cicho, po czym wzięłam telefon do ręki, nie zważając na zszokowane spojrzenie Alice, na widok Justina.
-''Tak mamo''-Powiedziałam miło, choć tak na prawdę nie chciałam z nią rozmawiać.
-''Chciałam się upewnić, czy jesteś w domu i czy znowu gdzieś nie uciekłaś''-Powiedziała tym swoim zarozumiałym głosem, na co przewróciłam oczami.
-''Jestem''-Rzuciłam obojętnie.
-''Tobie po prostu nie można już ufać''-Dodała a ja rozłączyłam się, bo nie byłam w stanie dłużej jej słuchać.
Spojrzałam na Justina, który stał za mną i czekał aż skończę tą bezsensowną rozmowę.
-''Masz''-Powiedziałam do Alice podając jej telefon.
-''Możemy porozmawiać?''-Spytała podejrzliwym głosem.
-''Ta''-Wyszłam za nią z pokoju.
-''Co ty wyprawiasz Destiny?''
-''Ale o co ci chodzi?''-Posłałam jej pytające spojrzenie.
-''Mało masz problemów? To przez tego Justina, kompletnie się zmieniłaś''-Westchnęła jakby rozczarowana.
Kim ona jest, żeby mówić mi takie rzeczy? Powinna mnie wspierać a nie stać po stronie rodziców.
-''Daj mi spokój''
-''Zobaczysz, jeszcze tego pożałujesz, tej całej znajomości''-Ostrzegła.
Ja tylko odwróciłam się na pięcie i wróciłam do pokoju, gdzie czekał Justin.
-''Co jest?''-Spytał widząc moją złość.
-''Suka jest po stronie rodziców i zachowuję się jak moja matka''
-''Hej, spokojnie, nie przejmuj się nią''-Przyciągnął mnie i przytulił mocno.
-''Wszyscy są przeciwko nam''-Wydusiłam w jego nagą klatkę piersiową.
Justin lekko się odsunął i spojrzał na mnie.
-''Proszę cię, nie chcę, żebyś była smutna''-Odgarnął moje włosy z twarzy i założył je za ucho, po czym delikatnie pogłaskał mój policzek.
Wtuliłam się w niego i staliśmy tak przez dobre parę minut, dopóki jego telefon nam nie przerwał.
Serio? Teraz każdy będzie nam przeszkadzał?
-''Słucham''-Rzucił odbierając telefon.
-''Będę za pięć minut''-Odpowiedział i rozłączył się.
A ja słysząc jego słowa westchnęłam smutna.
-''Muszę iść''-Powiedział i nałożył koszulkę.
-''Ale czekaj, dlaczego?''-Zapytałam.
-''Praca''-Odpowiedział krótko.
Przypomniało mi się, co tak na prawdę jest pracą Justina i szczerze mówiąc nie wyobrażam go sobie zabijającego drugiego człowieka, mimo, że widziałam jak pobił jakiegoś kolesia. Pobicie to jedno, ale używanie broni to już co innego.
-''Proszę cię, zostaw tą pracę''-Poprosiłam.
-''Destiny, ja nie mogę, to nie jest takie proste''
-''Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż dodał.
-''Na prawdę nie mam czasu, pogadamy później''
Podszedł do mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach, po czym bez słowa wyszedł.
Zostałam sama w pokoju, nie mając pojęcia, co bym mogła ze sobą zrobić. Poczułam nagle głód.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni, by zjeść jakieś śniadanie
Przygotowałam sobie tosty, które zjadłam u siebie w pokoju, gdyż nie miałam ochoty przebywać w towarzystwie mojej 'kochanej' siostry. Kiedy już skończyłam odłożyłam talerz na szafkę i położyłam się, czując zmęczenie mimo późnej pobudki.
Zaczęłam rozmyślać, nad wszystkim. Zdałam sobie sprawę, że bardzo martwię się o Justina, bo nie prowadzi on normalnego życia, boję się też, że poniosę konsekwencje tego, że spotykam się z Justinem. Jeżeli jakiś z jego wrogów się dowie, to na pewno zemszczą się na nim, przez ranienie mnie. Bo jestem dla niego ważna, a przynajmniej tak myślę...
Ale nigdy nie zrezygnuję z Justina, choćby nie wiem co się działo.
Moje zamyślenie przerwał dźwięk smsa. Wzięłam telefon do ręki, odblokowałam go i przeczytałam wiadomość.

Od:Jasmine

Hej, będę dzisiaj po południu, przepraszam, że tak bez wcześniejszej zapowiedzi, mam nadzieję, że masz czas xx

Wiadomość od Jasmine bardzo mnie ucieszyła, tak dawno jej nie widziałam.

Nie ma problemu, bardzo się cieszę i czekam x

Wystukałam na klawiaturze odpowiedź i odłożyłam telefon na miejsce, po czym ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.


-''Halo?''-Zapytałam zaspanym głosem.
-''Destiny, co jest?''-Usłyszałam głos Jasmine.
-''Wiesz spałam''-Rzuciłam.
-''Oh, będę za niecałą godzinę''-Oznajmiła.
Co? przez tyle czasu spałam? Nie mam pojęcia, kiedy stałam się takim śpiochem.
-''Ok, przyjedź do mnie, na Devon street''
Pożegnałam się z Jasmine i postanowiłam przygotować się na nasze spotkanie. Z szafy wyciągnęłam czarną bluzę z motywem czaszki i do tego czarne legginsy. Wyciągnęłam też parę czerwonych Converse i świeżą bieliznę. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, które pośpiesznie wyprostowałam po wysuszeniu a do tego zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam na siebie przygotowane wcześniej ubrania i zeszłam na dół, biorąc swoją ulubioną torebkę z dość nietypowym wzorem.
W domu byli już rodzice, co mnie zdziwiło, gdyż zawsze pracowali do późnego wieczora.
-''Gdzie się wybierasz?''-Zapytała matka potupując nogą.
-''Jasmine przyjechała''-Oznajmiłam.
-''I ja mam w to uwierzyć?''-Zakpiła.
-''Tak''-Odpowiedziałam jakby nigdy nic i podeszłam do drzwi, gdyż rozległ się dźwięk dzwonka.
-''Heeej''-Jasmine prawie zapiszczała.
Wyglądała podobnie jak parę miesięcy temu, tylko jej ciemno brązowe do tej pory włosy miały kolor czarny. Dziewczyna miała na sobie luźną tunikę w kolorze czarnym i legginsy z 'dziurami'. Jasmine zawsze nosiła mocny, ciemny makijaż, który i teraz można było dostrzec na jej drobnej twarzy.
  Mocno ją przytuliłam na przywitanie, co odwzajemniła.
-''Tak się cieszę''-Powiedziałam zgodnie z prawdą, na co się uśmiechnęła.
-''Dzień dobry''-Powiedziała przyjaciółka machając do moich rodziców, którzy nas obserwowali.
Odpowiedzieli jej tym samym po czym razem z Jasmine wyszłyśmy.
-''Jak tam u ciebie, opowiadaj mi wszystko''-Prawie, że krzyknęła z podekscytowania.
-''Spokojnie, zaraz ci wszystko powiem''-Zaśmiałam się i złapałam przyjaciółkę pod rękę.


-''Więc, jak tam ten chłopak, o którym mówiłaś?''-Jasmine poruszyła zabawnie brwiami i lekko mnie szturchnęła.
Dopiłam swoją kawę i wygodnie usiadłam na kanapie, po czym przygotowałam się, by odpowiedzieć na pytanie.
-''Ma na imię Justin''-Zaczęłam.
-''I co jest między wami?''-Przerwała mi.
-''Wiesz, jesteśmy razem od jakiegoś czasu''-Zdradziłam, na co Jasmine uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-''Ale to wszystko jest skomplikowane''-Westchnęłam.
-''Opowiedz mi o tym''-Zachęciła.
-''Jest zupełnie inny niż tych, których znam, ma dość nietypową pracę, ale nie mówmy o tym, czasem jest ciężko, ale to jest warte naszej znajomości''-Powiedziałam w skrócie.
-''To znaczy, że musi być na prawdę gorący''-Zaśmiała się, a ja przygryzłam wargę na myśl o Justinie.
-''Oj tak, jest strasznie seksowny'''-Przyznałam.
-''Masz zdjęcia?''-Spytała ciekawa.
Wyciągnęłam swój telefon i zaczęłam przeszukiwać galerię, miałam parę zdjęć Justina, z tego dnia, kiedy zorganizował kolację na jachcie.
Pokazałam Jasmine jedno ze zdjęć, a ona zaniemówiła.
-''Jak ci się udało wyrwać takiego kolesia? On nie jest gorący, on jest mega gorący''-Krzyknęła prawie na całą kawiarnię, przez co zwróciła uwagę paru osób.
-''Spokojnie''-Zaśmiałam się chowając telefon.
-''A jaki jest, no wiesz, w łóżku?''-Spytała po chwili kończąc swoją kawę.
-''Jasmine, proszę cię''-Wydusiłam z siebie. Nie ukrywam, że nie spodziewałam się takiego pytania.
-''No weź przestań!''-Krzyknęła, a jej oczy zrobiły się tak wielkie, jakby miały wypaść.
-''Nie robiliście jeszcze tego?''-Na szczęście Jasmine powiedziała to o wiele ciszej.
Pokiwałam przecząco głową.
-''Jak ja bym miała takiego chłopaka, to nie mogłabym się powstrzymać''-Zaśmiała się.
No tak, to cała, stara Jasmine, za którą tak tęskniłam.
Również się zaśmiałam i wstałam z miejsca sygnalizując przyjaciółce, że już czas iść.


Weszłyśmy do domu, po drodze ciągle się z czegoś śmiejąc. Tak się cieszę, że mogę spędzić z Jas trochę czasu, tylko ona potrafi mi tak poprawić humor.
-''Jesteśmy''-Krzyknęłam i wbiegłam za Jasmine na górę.
-''Ale masz świetny pokój''-Powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Ciszę przerwał dźwięk mojego telefonu.
-''Tak?''-Odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.
-''Cześć kochanie''-Przywitał mnie głos Justina.
-''Hej Justin''-Odpowiedziałam, co zwróciło uwagę mojej przyjaciółki, która zaraz poprosiła, bym dała na głośnik, co zrobiłam oczywiście.
-''Udałoby ci się wyrwać z domu?''-Spytał, zapewne z tym swoim uśmieszkiem na ustach, który wyraźnie mówi, że coś kombinuję.
-''Justin przykro mi, ale jest u mnie dzisiaj przyjaciółka, Jasmine''-Oznajmiłam.
-''Oh, ok, to innym razem''-Odpowiedział nieco smutny.
-''Pa''-Rzuciłam, na co odpowiedział tym samym i się rozłączył.
-''Chciałabym go zobaczyć''-Westchnęła przyjaciółka.
-''Tak na żywo''-Dodała.
-''Może się to uda, na ile tu przyjechałaś?''-Zapytałam, układając plan w głowie.
-''Na trzy dni, wracam 31 sierpnia''
-''To myślę, że na pewno go spotkasz''-Uśmiechnęłam się, tak jak Jasmine.
  Resztę wieczoru i część nocy spędziłyśmy na oglądaniu filmów i plotkowaniu o wszystkim, dosłownie.

----------
Ok, jest 16, piszcie jak wam się podoba :)
Teraz rozdziały będą rzadziej, może co tydzień, bo sami rozumiecie, nauka :/ +brak komputera.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Proszę was o to, od zawsze ale widzę, że prawie nikt się tego nie trzyma. A tym, którzy są ze mną od początku i komentują to bardzo dziękuję. ;) Chcę, żeby ktoś docenił moją pracę, eh :(
To do następnego!
















wtorek, 10 września 2013

Rozdział 15-Podobało Ci się, co?

-''Gdzie ty byłaś?''-Powiedział ojciec podniesionym głosem patrząc ostro w moją stronę.
-''Ja umm"-Zaczęłam się jąkać. Nie wiedziałam jakiej wymówki użyć.
-''Nocowałam u koleżanki''-Rzuciłam to, co jako pierwsze przyszło mi na myśl, by nie wyglądało to podejrzanie, ale oni chyba i tak nie uwierzyli.
-''Nie rób z nas idiotów, nie nabierzemy się na to''-Odezwała się mama.
-''Ale to prawda''-Próbowałam ich przekonać do mojego kłamstwa.
-''Przestań!''-Krzyknął tata.
-''Byłaś z nim, prawda?''-Powiedziała zdenerwowana mama.
Nie odezwałam się, bo to nie miało sensu. Rzuciłam moją torbę na szafkę w przedpokoju i czekałam na to, co powiedzą.
-''Nie można cię nawet zostawić na parę dni''-Westchnęła zawiedziona moim zachowaniem.
-''Czy nie powiedzieliśmy ci, że masz się z nim nie zadawać?''-Spytał ojciec.
-''Nie znacie go i nie macie prawa mi nic zabraniać''-Odezwałam się w końcu.
-''Co proszę!? To jest kryminalista!''-Wrzasnęła matka i wyrzuciła ręce w górę.
-''Gówno wiecie!''-Krzyknęłam równie głośno.
Nie pozwoliłam im dokończyć.
-''Nic o mnie nie wiecie! Całymi dniami was nie ma i macie mnie w dupie! A teraz nagle zaczęłam was obchodzić? To jest żałosne, mam was dosyć! Nienawidzę was!''-Krzyczałam w ich stronę różne rzeczy, łzy zaczęły spływać strumieniami po moich policzkach.
-''Co ty mówisz w ogóle?''-Oburzył się.
-''Prawdę''-Wrzasnęłam.
-''Nic nas nie obchodzi, od teraz dopilnujemy, żebyś nas słuchała''-Zapewnił.
Pokiwałam głową nie dowierzając, czułam, że mam spuchnięte oczy od płaczu, ale nie to było teraz ważne.
-''W tej chwili oddaj mi laptopa i swój telefon''-Zażądał.
Pobiegłam na górę, wzięłam komputer i zbiegłam na dół. Oddam mu to, bo miałam tego dość, nie chciałam ich już słuchać. Weszłam do salonu, do którego weszli rodzice i rzuciłam w ich kierunku laptopa i telefon, który wyciągnęłam z kieszeni.
-''Masz i pierdol się''-Krzyknęłam nie przejmując się już niczym, wszystko było mi obojętne.
-''Chyba się przesłyszałem''-Warknął.
A ja nie zważając na to, ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
-''Nigdzie nie idziesz!''-Krzyknął i szarpnął mną.
-''Zostaw mnie!''
Popchnął mnie w stronę schodów. Weszłam po nich do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
-''Nawet nie próbuj uciekać''-Usłyszałam z dołu.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam jeszcze bardziej płakać, wszystko się pieprzy.
Moje całe życie zmieniło się w przeciągu tak krótkiego czasu. Już nie obchodzę moich rodziców, ich tylko interesuję to, bym ich słuchała. Jestem dla nich problemem, odkąd przestałam być słodką i miłą dziewczyną. No ale ludzie się zmieniają, nie? Nie zawsze będę taka sama, ale to nie znaczy, że muszą mnie tak traktować, to przesada.

Obudziło mnie głośne pukanie do okna.
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam w stronę balkonu. Za szybą stał Justin.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka.
-''Co się stało, Destiny?''-Zapytał zmartwiony.
-''Rodzice, oni dowiedzieli się, że byłam z tobą''-Odpowiedziałam cichym głosem.
-''Jak?''
-''Kiedy wróciłam, oni byli już w domu''-Oznajmiłam.
Justin westchnął i przytulił mnie.
-''Hej, będzie dobrze''-Próbował mnie pocieszyć. Wtuliłam się w niego mocno i poczułam, jakby wszystkie problemy zniknęły.
Wzięłam głowę z jego klatki piersiowej i spojrzałam mu w oczy.
-''Przepraszam''-Szepnął.
-''Za co?''-Spytałam zdezorientowana.
-''Bo to ja namówiłem cię, żebyś jechała''
-''Ale to była moja decyzja''-Zapewniłam i uśmiechnęłam się słabo.
-''Zobaczysz, sytuacja niedługo się zmieni i będzie dobrze''-Uśmiechnął się.
Westchnęłam tylko.
  Justin nieśmiało przyłożył swoje usta do moich. Zrobił to tak, jakby nie był pewien, czy to odpowiednia chwila.
Ale chciałam o tym zapomnieć, o problemach i pogłębiłam nasz pocałunek.
Justin zaczął kierować nas w stronę łóżka. Szłam tyłem, ale obróciliśmy się, więc po chwili siedziałam na nim okrakiem.
Nasze pocałunki były powolne, ale namiętne. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza.
Jego ręka wylądowała na moim udzie. Nagle Justin zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szczęki aż doszedł do szyi.
Ssał moją skórę, a z moich ust uciekały pojedyncze jęki. Opadliśmy na łóżko. Jego ręka nadal gładziła moje udo. Każdy pocałunek wydawał się bardziej gorący od poprzedniego. Moje dłonie wylądowały pod jego koszulką.
Justin obrócił nas tak, że był teraz nade mną i złapał za koniec mojej bluzki, zaczął podwijać ją, a już po chwili zdjął ją i rzucił gdzieś na podłogę.
Justin zaczął całować moje rozpalone ciało i powoli schodził coraz niżej, aż dotarł do mojego pępka. Jego dłoń masowała moją pierś.
Kiedy jego usta ponownie znalazły się przy moich postanowiłam obrócić nas i teraz ja byłam na górze.
Zdjęłam mu koszulkę i zaczęłam ssać jego skórę. Jego dłonie oczywiście znalazły się na moim tyłku.
Moje usta po chwili przywarły do jego i w tym momencie Justin ponownie był nade mną.
Zaczął delikatnie ocierać się o mnie, co sprawiało mi przyjemność, jednak nie przestawał mnie całować.
Z każdą chwilą lekko przyspieszał, co powodowało jeszcze większą rozkosz.
Ciche jęki co chwilę wydostawały się z moich ust.
Po chwili czułam, że jestem już blisko. Zacisnęłam swoją dłoń na pościeli i razem z Justinem doszliśmy w tym samym momencie. Opadł na mnie i przez chwilę leżeliśmy w ciszy. Czułam jego nierówny oddech.
Po chwili położył się obok mnie, a moja głowa spoczęła na jego torsie.
Czułam się teraz, jak nigdy wcześniej. Było to dziwne uczucie powiązane z zadowoleniem.
Nie wiedziałam jak mam się teraz zachować, co powiedzieć, była to dla mnie nowa sytuacja.
Czułam, że jego oddech wrócił do normy, a po chwili postanowił się odezwać.
-''Podobało ci się, co?''
-''wiesz, coś nowego''-Odpowiedziałam, nie chcąc po prostu powiedzieć tak.
Justin zaśmiał się i przytulił mnie do siebie.
-''Jestem śpiąca''-Powiedziałam zmieniając temat i przy okazji ziewając.
-''To śpijmy''-Odpowiedział i sięgnął ręką do lampki, by ją wyłączyć.
Wtuliłam się w Justina i po chwili zasnęłam z uśmiechem na ustach, mimo wcześniejszych problemów.


-----
Wiem, przepraszam nie było rozdziału, ale chyba i tak nikt na niego nie czekał :(
Jeżeli ktoś to jeszcze czyta to dziękuje i przepraszam, że taki krótki.
Ostatnio trochę mi ciężko, ale nie będę tu opowiadała o swoich problemach :)
Jeżeli czytasz to BŁAGAM napisz ten dla ciebie głupi, a dla mnie BARDZO ważny komentarz.
Dziękuje :)




środa, 4 września 2013

Przepraszam

wiem, ze dlugo nie dodawalam rozdzialu, ale ciagle zle sie czuje i mam malo czasu, ale obiecuje, ze niedlugo postaram sie dodac. sorry, ze bez pol. znakow.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 14-Destiny, będziesz Moją dziewczyną?

-"Wydajesz na mnie zdecydowanie za dużo pieniędzy Justin"-Stwierdziłam właśnie kończąc się przygotowywać.
-"Nie myśl o pieniądzach"-Rzucił, na tyle głośno, bym mogła go usłyszeć, gdyż był w drugim pokoju.
Westchnęłam I wyszłam z łazienki.
Justin powiedział, że chcę mnie zabrać w wyjątkowe miejsce, więc pomyślałam, że ubiorę czarną sukienkę, którą wzięłam i akurat się przydała.
Do tego zrobiłam lekki makijaż I byłam gotowa.
Stanęłam przed Justinem, który już czekał na mnie w salonie.
Przeleciał mnie wzrokiem I oblizał usta, po czym uśmiechnął się.
-"To co, możemy iść?"-Zapytałam, również uśmiechając się.
Justin wyglądał idealnie. Miał na sobie czarną bluzkę I marynarkę w tym samym kolorze, do tego czerwone spodnie. Jednak jego piękny uśmiech I zapatrzone we mnie czekoladowe oczy przebijały wszystko.
Justin wyrwał mnie z zamyślenia, łapiąc moją dłoń.
-"Chodźmy"-Dodał.
Wyszliśmy z pokoju kierując się w stronę windy, którą po chwili dojechaliśmy na parter. Pewnym krokiem opuściłam budynek I wraz z Justinem weszliśmy do samochodu, który na nas czekał.
Po paru minutach pojazd zatrzymał się, rozejrzałam się dookoła I wszystko, co mogłam zobaczyć to ocean o przepięknym kolorze wody oraz skały. Po chwili drzwi samochodu otworzyły się I wysiadłam. Justin złapał moją dłoń I zaprowadził na kamienną ścieżkę. Szliśmy w ciszy I podziwialiśmy widoki przed nami.
Nagle ujrzałam niewielki pomost a przy nim dużej wielkości jacht. Zauważyłam, że Justin kieruje się w tą stronę.
Weszliśmy na drewniany pomost I stanęliśmy przed wejściem na jacht. Do środka wpuścili nas potężni mężczyźni w garniturach. Ostrożnie poruszałam się po pokładzie ze względu na moje wysokie szpilki.
Moim oczom ukazał się nakryty stolik, za pewne dla nas.
-"Tu jest pięknie Justin"-Przerwałam ciszę I podeszłam do barierki, bo stąd widoki były lepsze.
-"Wiedziałem, że ci się spodoba"-Odpowiedział I objął mnie od tyłu.
-"Chodź, zjemy coś"-Zaproponował, na co razem ruszyliśmy do stołu.

Justin
Skończyliśmy jeść, ale nadal siedzieliśmy przy stoliku. Na prawdę świetnie to wyszło, cały wieczór rozmawialiśmy I śmialiśmy się. Ale wiedziałem, że to nie koniec, musiałem się odważyć I jej to powiedzieć.
-"Może chodźmy się przejść"-Zaproponowałem na co Destiny skinęła głową.
Wyszliśmy na pomost.
-"Chyba lepiej zdejmę te buty"-Rzuciła I ściągnęła obuwie.
Zeszliśmy z pomostu na ciepły piasek. Destiny ruszyła w stronę wody.
Nawet nie wiedząc kiedy byłem cały mokry.
Destiny zaczęła uciekać
-"I tak cię dogonie"-Krzyknąłem za nią na co się zaśmiała.
Zacząłem biec I już po chwili złapałem ją I uniosłem do góry.
Jedyne co mogłem usłyszeć to jej śmiech. Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej radosnej.
Weszliśmy głębiej do wody tak, że byliśmy cali mokrzy. Destiny spojrzała na mnie nadal trochę się śmiejąc.
Postawiłem ją I spojrzałem w jej piękne oczy.
-"Może wyjdźmy z tej wody"-Powiedziała I zaczęła iść do brzegu.
Podszedłem do niej I uniosłem ją ponownie, na co cicho krzyknęła.
Wyszliśmy na brzeg I nie mogłem się powstrzymać, zacząłem ją całować.
Nasz pocałunek pogłębił się.
-"Destiny, będziesz moją dziewczyną?"

Destiny
Czy Justin Bieber właśnie mnie zapytał czy będę jego dziewczyną?
Ja chyba śnię, nigdy bym nie pomyślała, że on może być taki romantyczny.
Chyba zbyt długo nie odpowiadałam, bo Justin posmutniał.
-"Zapomnij"-Rzucił I zaczął się oddalać.
-"Justin"-Krzyknęłam I ruszyłam za nim.
Odwrócił się a ja podeszłam I po prostu go pocałowałam, nie wiedziałam co powiedzieć.
-"Czy taka odpowiedź wystarczy?"-Zapytałam.
Pokiwał głową I mnie przytulił.
-"W sumie to zdziwiłeś mnie tym pytaniem"-Stwierdziłam.
-"Dlaczego?"-Spytał zdziwiony.
-"Po prostu się nie spodziewałam"
Justin tylko uśmiechnął się.
-"Wracajmy już"
Złapałam jego dłoń I poszliśmy w stronę samochodu.

-"Kochanie, wstawaj"-Usłyszałam I podniosłam się do połowy, ledwo przytomna.
Justin spojrzał na mnie, na co zakryłam dłońmi twarz.
-"Ej, co ty robisz?"
-"Wyglądam okropnie"-Stwierdziłam.
-"Nie mów tak"
Podszedł do mnie I ściągnął moje ręce z twarzy.
-"Jesteś piękna"-Powiedział pełny powagi, co mnie rozśmieszyło.
-"Usiądź wygodnie, zaraz podam ci śniadanie"
Śniadanie do łóżka? Justin jest niesamowity.

Szliśmy deptakiem, a wokoło nas było pełno sklepów.
Wyszliśmy z Justinem tylko zobaczyć tą piękną wyspę, jednak moją uwagę w pewnym momencie przykuł salon tatuażu I piercingu.
Justin chyba to zauważył.
-"Chcesz zrobić sobie tatuaż?"-Zażartował, ale ja na prawdę chciałam tatuaż.
-"Tak"-Powiedziałam.
Justin spojrzał na mnie dziwnie.
-"Żartujesz?"-Spytał.
Pokiwałam głową przecząco I podeszłam do drzwi salonu. Otworzyłam je I momentalnie wzrok wszystkich skierował się w moją stronę.
Justin wszedł za mną.
-"Chciałabym zrobić sobie tatuaż"-Powiedziałam do wysokiego,wytatuowanego mężczyzny za ladą.
-''Masz 18 lat?"-Spytał.
-''Nie, ale jestem z osobą dorosłą''-Wskazałam na Justina.
-''Ok, w takim razie ty podpiszesz zgodę''-Zwrócił się do Justina.
-''A ty zajmij miejsce na tym fotelu, zaraz podejdę''-Tym razem powiedział do mnie.
Usiadłam jak prosił i czekałam.
-''Więc co i gdzie chcesz sobie wytatuować?''-Zapytał po chwili.
-''Chcę lecące ptaki na lewym nadgarstku''-Powiedziałam pewna tego, co robię.
-''Destiny, jesteś pewna?''-Zapytał chyba lekko zszokowany tą sytuacją Justin.
-''Tak''-Odpowiedziałam z uśmiechem.
-''Ok, wybierz stąd wzór a ja będę musiał go przerysować''-Podał mi książeczkę z szablonami.
Wskazałam na jeden z obrazków i cierpliwie czekałam.
-''A co na to twoi rodzice, co im powiesz?''-Zapytał Justin. Czemu on nie chciał bym zrobiła ten tatuaż?
-''Oni się mną nie interesują, nawet nie zauważą''-Oznajmiłam.
-''Jak chcesz''-Wydusił zrezygnowany.
Po paru minutach podszedł do mnie tatuażysta i rozpoczął swoją pracę.

-''Jest idealny''-Powiedziałam szczęśliwa, kiedy tatuaż był już gotowy.
Justin uśmiechnął się i pokiwał głową.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia.
-''Zaraz mamy samolot''-Oznajmił Justin.
-''Już?''-Zapytałam i od razu uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-''Niestety''-Westchnął.
Weszliśmy do samochodu, który właśnie podjechał.
-''Co z naszymi rzeczami?''-Spytałam.
-''Są w bagażniku''-Powiadomił.
Odjechaliśmy w stronę lotniska.

Lot minął mi dość szybko i już nie bałam się tak jak za pierwszym razem, nie żeby mój strach w ogóle zniknął ale na pewno był mniejszy.
 Jechałam właśnie z Justinem samochodem, który zostawił tu ostatnio na parkingu. Byliśmy nie daleko mojego domu ale wcale nie chciałam wracać. Dobrze było mi z Justinem ale nic nie trwa wiecznie.
Nigdy nie podejrzewałam, że coś takiego mi się przytrafi. Że poznam kogoś tak niesamowitego jak Justin, nigdy nawet o tym nie marzyłam.
Nagle samochód zatrzymał się przed domem.
-''Zadzwonię do ciebie później''-Powiedział i złożył na moich ustach pocałunek.
-''Ok, do zobaczenia''-Pocałowałam go w policzek, wzięłam torbę i wyszłam.
Otworzyłam drzwi i rozglądnęłam się po domu.
Mój wzrok zatrzymał się na wejściu do salonu.
O kurwa, mam przejebane...

----
Ok, wróciłam wczoraj więc rozdział jest dzisiaj.
Nie jestem z niego zadowolona :(
ale czekam na wasze opinie ;)
Przypominam, jak ktoś zmienia nazwę na tt to piszcie no i jeżeli ktoś chcę być informowany to także piszcie ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuje i kocham was <3

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 13-Justin, Ja nie mogę.

-''Pakować? Ale po co?''-Zapytałam zdziwiona.
-''Nie domyślasz się? Chcę gdzieś z tobą pojechać, dopóki twoich rodziców nie ma''-Odpowiedział.
-''Ale, ja nie wiem...''-Nie byłam pewna, czy się godzić na to.
-''Boisz się?''
-''Czego?''
-''No wiesz, jechać ze mną sama''-Zaśmiał się.
-''A powinnam?''
-''Nie no co ty''
-''Nie boję się, bo ci ufam''-Zapewniłam.
-''To w takim razie będę po ciebie rano, około 9.00''-Powiedział.
-''No a gdzie jedziemy?''-Spytałam ciekawa i w tym samym momencie wyszłam na balkon.
-''Zobaczysz''
Eh, nienawidzę niespodzianek.
-''To pakuj się będę rano, pa''-Dodał szybko i rozłączył się, bo wiedział, że będę prosiła, by mi powiedział.
Zaśmiałam się do siebie i podeszłam do szafy, tak na prawdę nie wiedziałam, co mam spakować, bo nie wiedziałam, gdzie jedziemy.
Justin i te jego szalone pomysły.
Wyciągnęłam z szafy dużą torbę Louis Vuitton i położyłam ją na łóżku.
Po chwili zastanowienia wyciągnęłam najpotrzebniejsze rzeczy i  czarną sukienkę ze złotym paskiem w razie czego, a do tego szpilki z ćwiekami. Muszę być przygotowana na każdą okazję.
Kiedy zapięłam już torbę spojrzałam na zegarek, było po 11, więc postanowiłam iść spać gdyż wcześnie rano przyjedzie Justin. Przebrałam się I ułożyłam wygodnie w łóżku po czym zasnęłam.

Rano obudził mnie budzik I co rzadko się zdarza, od razu po jego usłyszeniu wstałam uśmiechnięta I ciekawa tego, gdzie Justin chcę mnie zabrać.
Wzięłam szybki prysznic I ubrałam niebieskie legginsy we wzorki do tego białą koszulkę z nadrukiem a na to kamizelkę. Na nogi nałożyłam czarne supry. Wróciłam do łazienki, aby zrobić lekki makijaż oraz ułożyć włosy. Po przygotowaniu się zjadłam śniadanie.
-''Hej, wychodzisz gdzieś?''-Usłyszałam za sobą.
-"Wyjeżdżam na parę dni"-Oznajmiłam.
-"Żartujesz?"-Zapytała mocno zdziwiona.
Pokiwałam przecząco głową z lekkim uśmiechem na ustach.
-"Z nim?"-Spytała śmiejąc się.
-"Tak"
-"Ufasz mu na tyle, żeby z nim jechać?"
-"Tak, ufam"-Powiedziałam I wstałam od stołu.
-Uważaj na siebie ok?"
-"Nie martw się, będę"-Zapewniłam ją.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc od razu poszłam je otworzyć.
Moim oczom ukazał się Justin oczywiście.
-"Hej, gotowa?"-Spytał uśmiechając się.
-"Tak, tylko pójdę po torbę na góre"
Kiedy już chciałam iść Justin złapał mnie za ręke, przyciągnął do siebie i złączył nasze usta w namiętnym pacałunku. Uśmiechnęłam się tylko I weszłam po schodach do pokoju. Wzięłam torbę I torebkę I z powrotem zeszłam.
-"Możemy jechać"-Rzuciłam I podałam Justinowi torbę. Poszłam pożegnać się z Alice I wyszłam na zewnątrz.
Weszłam do czarnego Range Rovera, w którym już czekał Justin.
Po chwili w ciszy odjechaliśmy z podjazdu.
-"Nie powiesz mi, prawda?"-Przerwałam ciszę.
Justin zašmiał się I pokiwał przecząco głową.
Przewróciłam oczami I ułożyłam się wygodnie w fotelu.
Po niecałej godzinie jazdy zauważyłam, że Justin skręcił w stronę lotniska.
Jeżeli on myśli, że polecę samolotem to się myli, nigdy nie leciałam I na prawdę się bałam, jak to będzie.
-"Justin, czy my będziemy lecieć samolotem?"-W moim głosie można było wyczuć strach.
-"Chyba się nie boisz?"-Spytał.
-"Strasznie się boję"-Odpowiedziałam jeszcze bardziej przerażona.
-"No to mamy problem"-Zaśmiał się.
-"To nie jest śmieszne"-Krzyknęłam.
-"Ej, spokojnie, obiecuję, nie będzie tak źle"-Zapewnił I złapał moją dłoń.
Troszeczkę mnie to uspokoiło. Głośno westchnęłam I oparłam głowę na siedzeniu.
Justin zaparkował na wolnym miejscu I podszedł, by otworzyć mi drzwi. Wysiadłam auta I spojrzałam na budynek. Nad nim mogłam dostrzec samolot, który przed chwilą wystartował. Wyglądało to okropnie. Samolot był prawie jak w pionie. Odwróciłam głowę I wzrokiem szukałam Justina, który stał już przy wejściu.
Podeszłam do niego, objął mnie ramieniem I razem weszliśmy do środka. Zatrzymaliśmy się przed jednym z ochroniarzy. Justin pokazał mu jakąś kartkę I dokumenty, a ten zaprowadził nas do wyjścia bezpośrednio na lotnisko.
-"Myślałam, że to inaczej wygląda"-Powiedziałam do Justina.
-"Tak, wygląda to inaczej, jak lecisz normalnym samolotem, a my lecimy prywatnym"-Oznajmił.
-"Prywatnym?"-Zdziwiłam się.
Pokiwał głową twierdząco.
Wow, musiał wydać na to dużo pieniędzy. Trochę było mi głupio, że po części wydał je na mnie.
Stanęlišmy przed niewielkim samolotem I poczułam, że nie mogę tam wejść, za bardzo się bałam. Moje serce waliło jak nigdy. Justin popchnął mnie lekko w stronę schodów. Szłam w stronę wejścia I nagle odwróciłam się, chciałam stąd uciec. Justin zatrzymał się I złapał mnie w talii, bym nie uciekła.
-"Justin, ja nie mogę"-Powiedziałam.
"Możesz, zrób to dla mnie"-Przytulił mnie mocno I zaczął podnosić.
Zaśmiałam się. Justin postawił mnie, kiedy już byliśmy w środku. Nie było tam zbyt wiele miejsca. Po obydwu stronach były kanapy. Dalej były cztery fotele, dwa na przeciwko siebie po lewej I dwa także na przeciwko po prawej. Za tym dostrzegłam drzwi. Jedne prowadziły do łazienki. A drugie jak się chwilę później okazało do niewielkiej sypialni. Nie wiedziałam, że w samolotach, nawet takich są łóżka.
Z Justinem usiedliśmy w fotelach. Po chwili stewardessa zamknęła drzwi a ja zaczęłam ciężko oddychać. Justin posłał mi uspokajające spojrzenie, ale to nie sprawiło, że przestałam się denerwować. Po wjechaniu na pas startowy samolot zaczął przyspieszać a ja zacisnęłam powieki I mocno złapałam się fotela.
Poczułam, jak unosimy się w powietrze.
Po jakiś paru minutach otworzyłam oczy I spojrzałam na Justina, który siedział zrelaksowany w swoim fotelu.
A mnie nadal zżerały nerwy.
-"Można tu palić?"-Wydusiłam.
-"Tak"
W przeciągu 10 minut zapaliłam cztery papierosy. Dzięki temu nerwy mnie opuściły I mogłam normalnie funkcjonować.

Minęły już jakieś trzy godziny, odkąd jesteśmy w tym samolocie.
-"Idę się położyć"-Oznajmiłam I wstałam z fotela.
-"To idę z tobą"-Powiedział I również wstał. Rzuciłam się na łóżko I zamknęłam oczy. Poczułam nagle dłoń Justina na moim policzku.
Otworzyłam oczy I zobaczyłam, jak mi się przygląda.
Zaśmiałam się I zbliżyłam swoją twarz do jego. Złączyłam nasze usta. Justin pogłębił nasz pocałunek, wsuwając swój język do mojej buzi. Po chwili leżałam na nim. Jego ręka zsunęła się na mój tyłek a moje dłonie błądziły po jego włosach. Oderwaļiśmy się od siebie. Jego usta całowały teraz moją szyję, zostawiając tam mokre ślady. Po chwili Justin ponownie złączył nasze usta. Jego dłoń zaczęła podwijać moją koszulkę.
Chociaż podobało mi się to, wiedziałam, że nie mogę kontynuować.
Pukająca do drzwi stewardessa ułatwiła mi to, gdyż Justin puścił moją koszulkę, a ja ostrożnie wstałam.
-"Zaraz będziemy lądować"-Powiadomiła.
No,nareszcie-Pomyślałam.
Justin również się podniósł.
Poprawiłam ubranie I wyszłam z ciasnego pomieszczenia, po czym usiadłam na swoim fotelu.

Jechaliśmy wynajętym BMW prawdopodobie w stronę hotelu, Justin był taki tajemniczy.
Zorientowałam się, że jesteśmy na Barbadosie.
Zawsze chciałam tu przyjechać. Jest na prawdę pięknie.
-"I jak, podoba ci się?"-Spytał Justin.
-"Tak, niesamowite miejsce"-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Po paru minutach samochód zatrzymał się przed chyba jednym z najlepszych hoteli na wyspie. Weszliśmy do środka, na suficie wisiały diamentowe żyrandole, wszystkie meble były w odcieniach brązu z złotymi wstawkami. Na skórzanych kanapach siedzieli różni ludzie, ale każdy z nich był ubrany elegancko w przeciwieństwie do mnie I Justina, ale nie przejmowałam się tym. Mężczyzna z obsługi zaprowadził nas do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy zaniemówiłam, w salonie mieliśmy ogromne okna z widokiem na ocean. Weszłam do sypialni. Pokój był w kolorach fioletu I czerni. Od razu położyłam się na dużym łóżku. Justin wszedł do sypialni.
-"Szykuj się, mam dla ciebie kolejną niespodziankę"-Rzucił.
-"Znowu?"-Zaśmiałam się I przytuliłam do Justina, który właśnie położył się obok mnie.
-----
Jest 13, jak obiecałam, przed wyjazdem. Nie sprawdzałam ani nic, nie mam czasu. Kolejny dodam jak wrócę, 25 sierpnia.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ
Dziękuje za wszystko :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 12-Powiedz Mi coś o Sobie.

-"Destiny,obudź się"-Usłyszałam.
Otworzyłam oczy i ujrzałam moją mamę. Zdziwił mnie ten widok, gdyż o tej godzinie zawsze była w pracy.  Ale zaraz,właśnie która była godzina? 
-"Czemu mnie budzisz? "-Mruknęłam.
-"Ja i tata musimy wyjechać na parę dni i muszę ci wszystko powiedzieć"-Oznajmiła.
Czy ja właśnie usłyszałam wyjeżdżamy na parę dni?
Od razu zerwałam się z łóżka i spojrzałam na nią jeszcze zaspanym wzrokiem.
-''Jedziemy dzisiaj i wracamy za 3 dni,  poradzicie sobie tak? ''
-''Masz się słuchać Alice rozumiesz? ''-Dodała.
-''Tak mamo, rozumiem''-Przytaknelam. Pocałowała mnie w policzek i wyszła z pokoju z uśmiechem. 
Zaśmiałam się do siebie i podeszłam do szafy,  wyciągnęłam z niej czarne koronkowe legginsy i biała tunikę. Szybko ubrałam się w wybrane ciuchy i poszłam do łazienki.  Zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w luźną kitkę i wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że jest po 10.00. Chwyciłam mój telefon i wybrałam numer Justina z nadzieją,  że go nie obudzę.
Odebral po 3 sygnałach.
-''Halo?''-Usłyszałam.
-''Obudzilam cię? ''-Zapytalam.
-''Nie, stało się coś?''-Spytał.
-''Nie, nic. Chciałam się zapytać, czy moglibyśmy się spotkać?''
-''A ty nie jesteś zła na mnie przypadkiem?''-Zaśmiał się. 
-''Oj przestań, tak sobie myślę, że ci ufam''-Odpowiedziałam.
-''Ale to nie znaczy, że pozwalam ci na takie akcje jak wczoraj''-Dodałam.
-''Dobrze mamo''-Zaśmiał się ponownie.
Uwielbiam jego śmiech. 
-''Będę po ciebie niedługo, więc bądź gotowa''-Dodał.
-''Już jestem i czekam''-Rozłączyłam się i usiadłam na łóżku w oczekiwaniu na Jusina, nawet nie miałam ochoty na śniadanie. 

-''Hej''-Rzuciłam wsiadając do samochodu.
Justin odpowiedział tym samym i ruszył.
-''Gdzie jedziemy? ''-Spytałam ciekawa.
-''Czy ty zawsze musisz pytać o to samo? ''
-''Tak''-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Justin zaśmiał się ale chyba nie miał zamiaru odpowiedzieć na moje pytanie. 
-''Nie powiesz mi?''-Nie dawałam za wygraną. 
-''Mogę tylko powiedzieć, że na pewno tam ci się spodoba''-Zdradził i spojrzał na mnie ukradkiem.
-''Czyli to jakieś piękne miejsce''-Powiedziałam bardziej do siebie.
Reszta drogi minęła w ciszy. Nie mogłam doczekać się, by zobaczyć, co Justin wymyślił.
-''Ok, już jesteśmy''-Powiedział Justin i zaparkował samochód.
Wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. To raczej nie było to piękne miejsce, o którym mówił Justin. Staliśmy na opustoszałym parkingu, a dookoła nas był las.  Zauważyłam małą ścieżke prowadzącom w głąb lasu i za pewne nią pójdziemy.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Justina wyciągającego koszyk z bagażnika.
-''Justin, ale słodko''-Prawie zapiszczałam.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-''Zaplanowałeś piknik''-Uśmiechnęłam się i wskazałam na kosz, który miał w ręce.
Justin zaśmiał się.
-''Chodźmy''-Rzucił i ruszył w stronę ścieżki.
Byłam na prawdę podekscytowana, kto by pomyślał, że Justin, człowiek, który żyje z przestępstw może zorganizować coś tak niesamowitego. Podążałam za Justinem coraz bardziej niecierpliwa.
Nagle Justin zatrzymał się.
-''Zasłoń oczy''-Poprosił.
-''Ok''
-''Nie podglądaj''-Zaśmiał się, kiedy zobaczył, że spoglądam przez szpary między palcami.
Posłusznie zasłoniłam i zamknęłam oczy tak, by nic nie widzieć i złapałam się Justina.
Przeszliśmy kawałek, czułam, że idziemy pod górkę. Po chwili Justin powiedział, że już mogę patrzeć.
Otworzyłam oczy i zamrugałam parę razy.
Miałam przed sobą na prawdę piękny widok. Staliśmy na wzgórzu, z którego było widać przepiękne jezioro. Było tu tak cicho i spokojnie. Słyszałam tylko śpiew ptaków i szelest drzew. To miejsce było niesamowite. Widok zapierał dech w piersiach.
-''I jak, podoba ci się?''-Zapytał Justin, wyrywając mnie jakby z transu.
-''To miejsce jest przepiękne, jak je znalazłeś?''
-''Wiesz, nie jest to zbyt przyjemna historia, darujmy sobie ją''
Nie opierałam się.
Justin rozłożył koc, na idealnie zielonej trawie i położył na nim koszyk.
Usiedliśmy i Justin zaczął wyciągać zawartość koszyka.
Podał mi kanapkę i wziął też jedną dla siebie.
 Zaczęliśmy jeść w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-''Powiedz mi coś o sobie''-Poprosiłam.
-''Co chcesz wiedzieć?''-Zapytał spoglądając na mnie.
-''Wiem, czym się zajmujesz ale nie wiem na przykład nic o twojej rodzinie''
-Nie mieszkam z nimi od dwóch lat''
-''Jak to możliwe? Masz dopiero osiemnaście''
-''Kiedy miałem szesnaście lat zacząłem pracować u Jaya i moi rodzice się o tym dowiedzieli''-Zaczął a ja zachęciłam, by kontynuował.
-''Byli mną rozczarowani, nie mogli w to uwierzyć. Kazali mi zostawić to, ale ja nie mogłem. Mialem umowę. Powiedzieli, że nie chcą mnie znać i nie obchodziło ich to, czy jestem pełnoletni czy nie. Wyrzucili mnie z domu.''-Skończył. Głośne westchnienie uciekło z jego ust, na wspomnienie o niezbyt przyjemnej przeszłości.
-''No i co się z tobą stało?''-Dopytywałam zaciekawiona.
-''Mieszkałem u Jaya, a kiedy zarobiłem wystarczająco ilość pieniędzy, kupiłem dom''-Odpowiedział bez oporów.
-''A szkoła?''
-''Rzuciłem szkołę''-Przyznał.
-''Przykro mi, że to tak wszystko się potoczyło''-Położyłam swoją dłoń na jego, by dodać mu otuchy.
-''A rodzeństwo?''
-''Mam siostrę, Jazzy''
-''Widujesz się z nią?''-Spytałam unosząc lekko brwi.
-''Nie''-Odpowiedział krótko.
Nie chciałam już dopytywać o nic więcej.Nie mam co się dziwić,stracił rodzinę i wspomnienia o tym nie są przyjemne.
-''Pewnie zastanawia cię to, dlaczego''-Powiedział po chwili ciszy, na co skinęłam głową.
-''Rodzice jej nie pozwalają, boją się, bym i jej w to nie wciągnął, więc przez to nie widziałem jej już dwa lata''-Westchnął a ja zauważyłam, że jego oczy się zaszkliły.
Musiał na prawdę to przeżywać i bardzo za nią tęsknić.
-''Justin, przepraszam''-Wydusiłam z siebie.
-''Ale za co?''-Zdziwił się.
-''Za to, że zaczęłam ten temat''
-''Jest ok, nie wiedziałaś''-Zapewnił.
Zbliżyłam się do niego i mocno go przytuliłam.
-''Jeszcze będzie dobrze''-Mruknęłam w jego szyję.
Nagle straciliśmy równowagę i teraz leżałam na Justinie. Chłopak zaśmiał się i ja także, po czym zbliżył swoje usta niebezpiecznie blisko moich. Na początku delikatnie mnie pocałował a później nasze pocałunki stały się namiętne. Kiedy oderwaliśmy się od siebie zaśmiałam się i przewróciłam nas tak, że teraz ja byłam nad nim. Jego usta ponownie przywarły do moich. Jego lewa ręka błądziła po moim udzie, a druga leżała swobodnie na moich plecach. Moje dłonie za to wplątane były w jego włosy.
Kiedy skończyliśmy zeszłam z niego i położyłam się obok, opierając głowę na jego torsie.
Justin objął mnie ramieniem, a jego wolna dłoń bawiła się moimi włosami.
-''Chyba powinniśmy już wracać''-Powiedział Justin.
-''Nie''-Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-''A twoi rodzice?''-Zapytał nieświadomy tego, że wyjechali.
-''Nie ma ich''-Oznajmiłam.
-''Wyjechali na 3 dni''-Dodałam.
-''To świetnie''-Zaśmiał się.
Nagle na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech, jakby coś kombinował.
-''Z czego tak się cieszysz?''-Zapytałam unosząc się i spoglądając na niego.
-''Tak sobie''-Mruknął i zaczął udawać poważnego, co mu w ogóle nie wyszło.
Zaśmiałam się krótko i wtsałam z koca.
Podeszłam blisko krawędzi, jeszcze krok i bym spadła.
-''Uważaj''-Ostrzegł Justin i stanął tuż za mną.
-''Nie boję się''-Powiedziałam dumnie.
Nagle Justin podniósł mnie, odeszedł kawałek i zaczął nami kręcić. Podszedł ponownie blisko i udawał, że chcę mnie zrzucić, przez co zaczęłam się śmiać, wiedziałam, że tego nie zrobi i czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Postawił mnie i przyciągnął do siebie splatając nasze dłonie razem.
Musnął moje usta a następnie przytulił.
Odsunęliśmy się od siebie z uśmiechami na twarzy i zaczęliśmy zbierać nasze rzeczy.
-''Nic prawie nie zjedliśmy''-Stwierdził.
W odpowiedzi zaśmiałam się.
Justin wziął koszyk w jedną dłoń a drugą nieśmiało chwycił moją i tak szliśmy aż do samochodu.

-''Jak ci się dzisiaj podobało?''-Zapytał, kiedy stanęliśmy przed moim domem.
-''Bardzo''-Odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.
-''To w takim razie do zobaczenia''
-''Pa''-Rzuciłam i już chciałam wysiąść, kiedy Justin mnie zatrzymał.
-''Pożegnaj się ze mną''-Mruknął i zbliżył swoje usta do moich.
Namiętnie mnie pocałował i przed wyjściem z samochodu posłał piękny uśmiech.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu.
Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień był niesamowity. Na prawdę dobrze bawiłam się z Justinem i przy okazji dowiedziałam się czegoś o jego rodzinie.
Weszłam do domu i nie zważając na nic wbiegłam po schodach do pokoju.
Rzuciłam torbę na łóżko, a buty ściągnęłam i położyłam obok szafy.
Nagle do mojego pokoju weszła Alice.
-''Gdzie byłaś?''-Zaśmiała się.
-''Oj wiesz''-Także się zaśmiałam.
-''Jesteście razem?''-Zapytała i przyznam, że nie miałam pojęcia co jej powiedzieć.
Nie wiem na czym stoję, tak na prawdę i muszę to z nim wyjaśnić.
-''Nie''-Odpowiedziałam.
-''A tak to wygląda''
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc uśmiechnęłam się tylko.
-''Wychodzę wieczorem, będziesz w domu tak?''-Zapytała.
-''Tak, będę''
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Nie miałam pojęcia, jak spędze wieczór, ale coś czuję, że będę się nudzić.
Wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa, którego chwilę wcześniej wyciągnęłam z paczki. Nie paliłam dużo, ani często więc było ok.

Było już dość późno, ale jeszcze nie chciało mi się spać. Cały wieczór na zmianę słuchałam muzyki i czytałam książkę, co rzadko się zdarza.
Nagle mój telefon zadzwonił.
-''Hej Justin''-Rzuciłam, kiedy usłyszałam jego głos w słuchawce.
To co usłyszałam mnie zaskoczyło, kompletnie się tego nie spodziewałam...

----
Nareszcie, jest 12 rozdział, pisany większości w nocy :)
Mam do Was parę spraw, więc bardzo proszę przeczytajcie tą notkę :)
Po 1. Nie złośćcie się na mnie, jak nie dodam rozdziału na czas czy coś, po prostu musicie mnie zrozumieć, nie mam swojego komputera więc czasem nie mogę się do niego dostać. No i tak wgl, są wakacje :)
Po 2. Jeżeli piszecie z anonima to piszcie nazwe swojego tt.
Po 3. Jeżeli czytacie, to bardzo bardzo bardzo proszę napiszcie w komentarzu zwykłe ''czytam'' czy ''nfsajh'' albo '':)'', żebym wiedziała, czy mi się opłaca pisać. Bo mam dużo wyświetleń, a komentarzy w porównaniu do tego jest bardzo mało. Dla was to sekunda a dla mnie to bardzo ważne.
Po 4. Jeżeli zmieniacie nazwę na tt to mnie informujcie :)
Po 5. Zmieniłam nazwę na tt z @claudia0098 na @jdbbitchez :)
Kocham was i dziękuję za komentarze i za wszystko, a szczególnie dziękuje @marlenka_Bieber z tt. :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 11-Musisz pokazać, że jesteś godny Mojego zaufania.

Minął już jakiś tydzień odkąd nie widziałam się z Justinem. Każdy dzień bez niego ciągnął się w nieskończoność. Nie wychodziłam z domu, bo mnie o to prosił, a Moich rodziców od rana do nocy nie ma w domu,  już w ogóle nie rozmawiamy to wszystko zmieniło się odkąd tu mieszkamy. 
  Było już po południe, siedziałam w salonie i przeglądałam gazetę. Trochę mnie to  już nudziło, więc odłożyłam ją  i mimo zakazom Justina postanowiłam wyjść z domu.  Nie mogłam już tak bezczynnie siedzieć. Chyba nikogo nie powinno to dziwić. 
Wyszłam z pokoju i nałożyłam buty, po chwili byłam już przed domem.  Mój plan był taki,  że chciałam się jakoś dostać do domu Justina, ale nie miałam pojęcia jak,  nie znałam też nazwy ulicy,  na której mieszkał. Wyciągnęłam telefon, z nadzieją, że może już włączył telefon, który wcześniej był wyłączony. Niestety, nie udało mi się do niego dodzwonić. Nagle do mojej głowy wpadła nie chciana myśl. A może coś mu się stało? Zaczęłam się martwić, dlatego tym bardziej muszę go znaleźć, żeby wiedzieć, czy nic mu nie jest.
Ruszyłam przed siebie, chciałam dojść do teatru Avon, bo stamtąd kiedyś Justin mnie zabrał i nie było to zbyt daleko od jego domu.
Po jakiś 20 minutach błądzenia dotarłam pod budynek.
-''Przepraszam''-Krzyknęłam do oddalającej się kobiety, na co ona odwróciła się.
-''Kojarzy może pani taka spokojna dzielnice z domkami?''-Tak, jestem zdeterminowana i zrobię wszystko by go znaleźć. 
-''Wydaje mi się że musisz iść prosto, skręcić w prawo,tam przejść na pasach i skręcić w lewo i wtedy rozglądać się za tą dzielnicą''-Powiedziała.
Rzuciłam szybkie dziękuje i poszłam, tak jak kazała. 
  Szlam uliczkami Stratford i przyglądałam się ludziom, którzy szli znad przeciwka.  Lubiłam to robić,  obserwować ich zachowanie czy to jak wyglądają. Zaczęłam także rozmyślać nad tym,  jak wyglądałoby teraz moje życie, jakbym dalej mieszkała w Los Angeles. Pewnie każdy dzień spędzałabym z moimi znajomymi. Moje życie  przed przeprowadzką było idealne. Nie mogłam narzekać na brak znajomych,  czy pieniędzy, miałam też świetne relacje z rodzicami ale oni oczywiście  musieli to zepsuć, ale z drugiej strony nie poznałabym Justina, więc nie wiem co lepsze.
Moja ''podróż'' trwała już jakieś pół godziny, bo chodziłam po dzielnicy w poszukiwaniu domu Justina oczywiście.   
Nagle zauważyłam znajome czarne Audi i w tym samym momencie zorientowałam się, że wreszcie doszłam tam, gdzie chciałam. 
Podeszłam pod drzwi i zapukałam dwa razy na tyle głośno by Justin mógł usłyszeć.  Po chwili drzwi otworzyły się, a przede mną stanął Roześmiany Justin z papierosem w ręce.  Jego uśmiech od razu zniknął kiedy mnie zobaczył.
-''Destiny co ty tu robisz?''-Zapytał zaskoczony.
-''Nie widziałam cię od tygodnia,  nie odbierasz więc się martwię nie pomyślałeś?''-Powiedziałam oburzona. 
Wyrzucił papierosa i podrapał się po głowie z zakłopotaną mina. 
-''Proszę cię idź na ogród i tam poczekaj na mnie ''-Rzucił i zamknął drzwi.
Justin zachowuje się na prawdę dziwnie. Może mu wcale na mnie nie zależy? A ja jak głupia szukałam go i się martwiłam, a on ma mnie w dupie i świetnie się bawi.
Poszłam na ogród jak kazał i schowałam się za ścianą, ale tak bym mogła wszystko widzieć. Przez wejście tarasowe mogłam dostrzec, że w domu Justina była jakaś dziewczyna. No pięknie, on się mną bawi a ja się nim przejmuję. Teraz już nie byłam zła, byłam wściekła. Kiedy dziewczyna odwróciła się zauważyłam, że to ta sama, która napadła mnie w drodze do sklepu, więc Justin mnie okłamał. Umawia się z nią i mnie oszukuje. Dupek.
Kiedy ona wyszła prawie wbiegłam do budynku przez otwarte drzwi tarasowe.
-''Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz mnie oszukiwać? Ja się martwię a ty się kurwa z jakąś dziwką zabawiasz?''-Krzyknęłam najgłośniej jak mogłam.
-''Destiny, proszę uspokój się''-Podszedł do mnie.
-''Nie mów mi, że mam się uspokoić''-Wrzasnęłam i podeszłam do niego po czym zaczęłam z całej siły uderzać o niego pięściami.
-''Jak mogłeś mi to zrobić? Całujesz się ze mną, a potem pieprzysz się z tą suką''-Krzyczałam nie przestając go uderzać. Nagle złapał mnie za nadgarstki i lekko mną potrząsnął.
-''Z nikim się nie pieprzyłem! Rozmawialiśmy tylko''
-''A skąd wiem, że nie kłamiesz?''-Uspokoiłam się trochę.
-''Bo mi ufasz''-Odpowiedział pewny siebie.
-''Nie ufam"-Zaprzeczyłam.
-''Po tym wszystkim już nie''-Dodałam i usiadłam na kanapie.
-''Powiedziałeś, że mamy przez jakiś czas się nie spotykać, a planowałeś w ogóle się ze mną skontaktować?''-Zapytałam po chwili.
Pokiwał głową twierdząco i usiadł obok mnie.
-''Na prawdę się martwiłam''
-''Ja też''-Przyznał.
-''To czemu miałeś wyłączony telefon?''
-''Wiedziałem, że będziesz chciała się ze mną skontaktować i dla bezpieczeństwa wyłączyłem go''-Odpowiedział.
-''Nie rozumiem, co ma wyłączony telefon do bezpieczeństwa?''
-''Nie musisz wiedzieć''-Warknął, widać było, że ma dość już tego wypytywania.
-''Myślę, że to nie ma sensu, idę stąd''-Rzuciłam i wstałam z kanapy.
-''Nie''-Złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-''Stęskniłem się''-Powiedział i pociągnął mnie na swoje kolana.
-''Ciekawe''-Przewróciłam oczami i chciałam wstać, lecz Justin nie chciał mnie puścić.
-''Justin proszę cię''
-''Uwierz mi, że ja nic złego nie zrobiłem''-Przekonywał, ale ja nie miałam zamiaru tak szybko mu wybaczyć.
Przestałam się wyrywać i spojrzałam na niego. Justin przybliżał się do mnie, ale odepchnęłam go i wstałam.
-''Destiny proszę cię''-Podszedł do mnie.
-''Musisz pokazać, że jesteś godny mojego zaufania''-Zaśmiałam się.
-''Jak?''-Zapytał.
-''Musisz coś wymyślić. A teraz już pójdę''-Powiedziałam.
-''Czemu? Zostań''-Nalegał.
Pokiwałam głową przecząco i poszłam w stronę drzwi.
-''Odwiozę cię''-Zaproponował.
-''Nie dzięki, przejdę się''-Odmówiłam i wyszłam na zewnątrz.
-''Na pewno?''-Upewnił się i oparł się ręką o framugę drzwi.
-''Tak''-Potwierdziłam i odwróciłam się po czym ruszyłam w stronę domu. Kątem oka zauważyłam, że Justin zamknął drzwi.
Szlam powoli rozglądając się dookoła. Dzisiaj była piękna pogoda i mimo dość późnej pory świeciło słońce.
 Nagle ktoś wpadł we mnie.
-''Uważaj trochę''-Krzyknęłam odwracając się w jego stronę i od razu tego pożałowałam. Chłopak zaśmiał się i poszedł dalej. Wyglądało to, jakby zrobił to specjalnie, bo każdy normalny przeprosiłby. Przestraszyłam się troszkę i poszłam dalej.

Weszłam do domu i jak zawsze o tej godzinie było tu pusto. Alice nie było a Josh był u siebie w pokoju, a rodzice oczywiście w pracy. Że ich to nie męczy, od 8.00 do 21.00 a czasem dłużej w pracy.
Poszłam do swojego pokoju i wzięłam z szafy czystą bieliznę oraz koszulkę i spodenki, po czym poszłam wziąć prysznic. Kiedy już skończyłam poszłam do pokoju i położyłam się, po chwili zasnęłam.


-----------
Ok, napisałam nowy, ale jakoś mi się nie podoba :(
Wam dziękuje za komentarze, zarówno te miłe jak i te trochę mniej.
Przynajmniej wiem, co powinnam poprawić w swoim opowiadaniu.
:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)




czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 10-Uważaj na Siebie.

Podniosłam się z łóżka jakieś 15 minut temu i nie mam pojęcia co ze Sobą zrobić. Ubrałam się i siedziałam w salonie. Z nudów wyszłam z domu i szłam bez celu. Wyciągnęłam Mój telefon, żeby zadzwonić do Jasmine, od ostatniego razu nawet nie wysłała smsa.
-''Hej''-Rzuciłam, kiedy odebrała.
Odpowiedziała tym samym, tylko, że wydawała się zdziwiona tym, że dzwonię. 
-''Czemu nie dzwonisz? Coś się stało?''-Zapytałam.
-''Nie, po prostu...jakoś tak wyszło''
Zachowywała się dziwnie.
-''Czy powinnam o czymś wiedzieć?''
-''Nie, o czym Ty mówisz Destiny?''
-''Po prostu dziwnie się zachowujesz''-Stwierdziłam i skręciłam w jakąś uliczkę w prawo.
-''Wszystko jest ok''-Odpowiedziała.
-''No to mów, jak Ci wakacje mijają?''-Zapytałam i chyba już wiedziałam co powie, Jasmine zawsze kochała imprezować. 
-''Wiesz, imprezy, alkohol i takie tam''-Zaśmiała się i Ja razem z Nią.
-''Dalej bierzesz?''-Zapytałam śmiało.
-''Destiny, to nie takie łatwe''-Mruknęła, a uśmiech z Mojej twarzy znikł.
No tak, Jasmine zawsze obracała się w niewłaściwym towarzystwie i przez to ma problemy z narkotykami.
Wiem, że nie jest Jej łatwo, bo nie ma kto Ją wspierać. Jej rodzice byli alkoholikami i została sama z nieodpowiedzialnym bratem, więc jest zdana sama na Siebie mając zaledwie 16 lat. Tak Mi z tym źle, że Mnie przy Niej nie ma.
-''Proszę Cię chociaż się postaraj''-Wyrwałam się z zamyślenia.
Usłyszałam szum w słuchawce.
-''Nie płacz''-Poprosiłam.
-''Jest Mi tak ciężko, dla kogo Ja mam się starać?''-Zapytała przez łzy.
-''Dla Mnie, dla Siebie''
Po chwili uspokoiła się a Ja zauważyłam coś niepokojącego. Obróciłam się i zobaczyłam ,że idzie za Mną jakiś koleś. Wcześniej Go widziałam, ale nie zwracałam na to większej uwagi, a teraz widzę Go znowu, spaceruję już od jakiś 20 minut, a On nadal idzie tam ,gdzie Ja.
-''Hej Destiny jesteś tam?''-Zapytała Jasmine.
-''Tak kochanie, jestem''-Odpowiedziałam jakby nigdy nic.
Postanowiłam skręcić w boczną uliczkę, ale nie przyspieszałam, by nie wzbudzać podejrzeń, że uciekam, czy coś.
-''Wszystko ok? Wydajesz się zdenerwowana''
-''Jest ok, na prawdę''
-''To kiedy Mnie odwiedzisz?''-Dodałam.
-''Wiesz, na razie będzie ciężko, Mój brat ma małe problemy w pracy i będę musiała Mu pomóc''-Zasmuciła się.
-''Ale myślę, że jakoś w roku szkolnym''-Powiedziała.
On dalej za Mną szedł, zaniepokoiłam się jeszcze bardziej. Nie miałam pojęcia co robić. Kończyć rozmowę, czy może właśnie dalej rozmawiać. Przecież po coś Mnie śledzi.
Wyszłam z pustej uliczki na większą ulicę, by w razie czego ktoś mógłby Mi pomóc.
Kiedy zauważyłam parę osób na ulicy postanowiłam zakończyć rozmowę.
-''Wiesz kochanie, zadzwonię później''-Rzuciłam.
-''Ok, papa''-Rozłączyła się.
Dyskretnie spojrzałam za Siebie, ale nikogo tam nie było. Dziwne, może to tylko zbieg okoliczności?
A może tylko Mi się wydawało? A może ten ktoś dalej Mnie obserwował, tylko teraz tak, bym nie zauważyła? Różne myśli chodziły po Mojej głowie. Nagle poczułam wibrację w kieszeni.
-''Halo?''-Odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.
-''Destiny? Gdzie jesteś?''-Zapytał Justin.
-''Wyszłam na spacer''
-''Przyjadę po Ciebie, tylko gdzie?''
Zaczęłam rozglądać się i nie zauważając żadnego znajomego miejsca, podałam Justinowi nazwę ulicy.
-''Jestem na Wellington Road''
-''Zaraz będę''
Czekałam na Justina obserwując przechodzących ludzi, wypatrywałam oczywiście osoby, która wcześniej prawdopodobnie Mnie śledziła. Boże, Ci ludzie tutaj są straszni, już trzeci raz spotyka Mnie coś, co do najprzyjemniejszych nie należy. Westchnęłam cicho i spojrzałam w lewo. Zamarłam, czy to znowu On? Spojrzałam ponownie, by się upewnić. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem. Tak, to zdecydowanie On. Szedł w Moim kierunku a Ja nie wiedziałam co robić, zaczęłam nerwowo rozglądać się za Justinem. Tajemnicza postać była coraz bliżej. Nagle poczułam szarpnięcie. Ktoś wepchnął Mnie w ciemną uliczkę i przygwoździł do ściany. Zauważyłam, że wyciągnął broń, którą chwilę później przyłożył do Mojego brzucha bardziej z boku. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam na to co się stanie za chwilę. Silny mężczyzna, nie ujawniając Swojej twarzy zaczął mówić.
-''Posłuchaj suko bo to Moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Nasz świat nie jest zbyt bezpieczny więc radzę Ci trzymać się z daleka od Justina, jeżeli nie posłuchasz obiecuję Ci, że tego pożałujesz. Oh i pamiętaj następnym razem nie będę taki miły''-Zaśmiał się. Mogłam poczuć Jego ciepły oddech na Mojej twarzy.
Kątem oka dostrzegłam Justina.
-''Kurwa puść Ją''-Wrzasnął Justin przykładając broń do Jego skroni.
-''Śmieszny jesteś Bieber, przecież wiesz, że gdybym chciał, Ona dawno leżałaby w kałuży własnej krwi, a te Twoje groźby Mnie nie ruszają''-Zaśmiał się nadal trzymając Moje obolałe ciało przy ścianie.
W jednej chwili puścił Mnie popychając w stronę Justina, po czym zaczął się oddalać.
Justin ruszył za Nim i odwrócił Go w Swoją stronę, po czym uderzył pięścią w twarz.
Następnie kopnął Go w brzuch a ten upadł na ziemię. Justin powtórzył czynność parę razy.
-''Masz się do Niej nie zbliżać''-Krzyknął i wycelował broń w Jego stronę. Zaczęłam płakać, poczułam się, jakby to był jakiś zły sen, z którego zaraz się wybudzę, ale niestety była to rzeczywistość.
 Wiedziała, że Justin zaraz strzeli. Bałam się tego, nie chciałam być świadkiem takiej sceny.
-''Justin''-Ledwo wydusiłam z Siebie przez płacz i osunęłam się po ścianie.
On spojrzał na Mnie i ponownie Go kopnął. Schował broń i podszedł do Mnie, podniósł Mnie i złapał za rękę.
-''Następnym razem tego pożałujesz''-Rzucił w stronę nadal leżącego na ziemi chłopaka i ruszyliśmy w stronę auta. Usiadłam w fotelu nadal będąc w szoku.
Justin pośpiesznie odjechał.
-''Nic Ci nie jest?''-Zapytał zatroskanym głosem.
Pokiwałam przecząco głową nie mogąc wydusić z Siebie ani słowa.
-''Hej, spójrz na Mnie''
Popatrzyłam w Jego stronę spuchniętymi i pełnymi łez oczami.
-''Jak do tego doszło?''-Zapytał.
-''Justina, ja...''-Mruknęłam nie dokańczając.
Justin zauważył, że nie dam rady teraz mówić. Wziął Moją dłoń w Swoją, po czym pocałował ją delikatnie.
-''Shh, nie płacz kochanie''-Wyszeptał.
Dojechaliśmy do Jego domu w ciszy.
-''Może jesteś głodna?''-Zapytał Justin wchodząc do domu tuż za Mną.
-''Nie''-Odpowiedziałam zachrypniętym głosem i usiadłam na kanapie przyciągając kolana do klatki piersiowej.
Justin usiadł obok Mnie i objął ramieniem. Poczułam, że muszę Mu powiedzieć wszystko od początku.
-''Wyszłam na spacer i rozmawiałam przez telefon''-Zaczęłam a Justin skinął tylko głową bym kontynuowała, wydawał się być lekko zdziwiony tym, że sama zaczęłam ten temat.
-''Nagle zauważyłam, że ktoś za Mną idzie już od dłuższego czasu i później On zniknął i zadzwoniłeś Ty i czekałam i On znowu się pojawił i zaczął Mi grozić''-Wydusiłam z Siebie a łzy znowu pojawiły się w Moich oczach, lecz szybko je wytarłam.
-''Co powiedział?''-Zapytał zaniepokojony Justin.
-''Że mam trzymać się od Ciebie z daleka, że pożałuje, jak się nie posłucham''-Mruknęłam chowając twarz w dłonie.
-''Kto to był?''
Justin westchnął.
-''Ktoś, kto pracuję dla Jaya''
-''Kim jest Jay?''-Dopytywałam.
-''On, ma Swoją grupę ludzi, którzy dla Niego pracują. Jestem w Niej też Ja, ale jestem tam z przymusu, od niedawna mam konflikt z Jay'em więc teraz będą się mścić''
-''Z przymusu?''-Zapytałam.
-''Dość tych pytań''-Warknął Justin.
-''Posłuchaj Mnie, musisz teraz na Siebie uważać, najlepiej jakbyś nie wychodziła teraz nigdzie z domu. Jay wścieknie się jak się dowie, że prawie zabiłem jednego z Jego ludzi''-Ostrzegł Justin.
Pokiwałam tylko głową.
-''Myślę też, że lepiej będzie jeżeli przez jakiś czas nie będziemy się widywać''-Dodał Justin.
-''Czemu?''-Rzuciłam.
-''Po prostu tak będzie lepiej, teraz chodź odwiozę Cię do domu''.

Justin
Wziąłem kluczyki od samochodu i razem z Destiny wyszliśmy z domu.
Nie mogę wybaczyć sobie tego, że wczoraj po Mojej rozmowie z Jay'em od razu nie ostrzegłem Destiny.
Wiedziałem, że teraz muszę Ją mieć na oku, by nic złego się nie stało.
Weszliśmy do auta i ruszyłem w stronę domu Destiny.
Ciągle miałem w głowie to, co dzisiaj się stało. To Ja naraziłem Ją na to niebezpieczeństwo. Od razu, kiedy Ją poznałem nie powinienem angażować się w tą znajomość. Ale coś Mnie do Niej przyciągało. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Destiny odwróciła się w Moją stronę.
-''To do zobaczenia i uważaj na Siebie''-Rzuciłem. Miałem wielką ochotę Ją pocałować, ale nie mogłem, bo wiedziałem, że tęsknił bym za Nią jeszcze bardziej.
-''Cześć''-Odpowiedziała obojętnie i wyszła z samochodu.
Nie mogłem znieść, tego, że musiałem Ją zostawić, ale to było dla Jej dobra...

Destiny
Weszłam do domu i bez zastanowienia poszłam do pokoju. Moje ciało było obolałe i ogólnie byłam bardzo zmęczona. Dobił Mnie fakt, że nie zobaczę Justina, przez jakiś czas.
Położyłam się mimo wczesnej godziny i za chwilę zasnęłam.

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Było parę minut po północy. Spałam na prawdę długo i w sumie już się wyspałam. Przeciągnęłam się i wyszłam na balkon. Padał deszcz i wiał wiatr. Było Mi przyjemnie chłodno. Nie wiedziałam czym się zająć przez późną godzinę. Nie mogłam nigdzie wyjść, do nikogo zadzwonić.
Weszłam z powrotem do pokoju, po paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym zapaliłam jednego, kiedy wyszłam ponownie na balkon.
Jak zawsze, kiedy to robiłam wszystkie problemy odchodziły w zapomnienie.
Z Mojej głowy zaczęły znikać myśli o tym, czego byłam dzisiaj świadkiem.

----------
Mam nadzieję, że Wam się podoba :)
Przypominam, żeby pisać, jak ktoś zmienia nazwę na tt.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)




sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 9-Justin jest Mój.

Rano, po przebudzeniu szczęśliwa wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Niestety nie było prawie nic w lodówce, dlatego postanowiłam pójść do sklepu. Weszłam z powrotem do pokoju, nałożyłam na siebie krótkie spodenki i do tego czarną koszulkę. Wzięłam jakieś balerinki z szafy a do tego czarną torebkę i wpadłam jeszcze na chwile do łazienki po czym wyszłam z domu.  Szlam w kierunku nie wielkiego sklepu, kiedy nagle ktoś szarpnął Mną i zaciągnął za budynek.
-''Radze Ci zostawić Justina w spokoju''-Zagroziła jakaś dziewczyna, której nigdy wcześniej nie widziałam po czym przeleciała Mnie wzrokiem. Zrobiłam to samo. Dziewczyna miała długie czarne włosy. Była dość wysoka, miała ciemniejszą karnacje.
-''Kim Ty jesteś, żeby mówić Mi co mam robić?''-Zaśmiałam się Jej prosto w twarz.
-''Justin jest Mój i pożałujesz, jeśli się nie odczepisz''-Rzuciła patrząc się na Mnie krzywo.
-''Daj Mi spokój dziwko''-Warknęłam i odwróciłam się.
 Dziewczyna pociągnęła Mnie z powrotem i uderzyła pięścią w twarz, upadłam ze względu na nagle i dość mocne uderzenie. Kopnęła Mnie z całej siły w brzuch na co głośno jęknęłam z bólu. Leżałam tam trzymając się za brzuch. Nie mogłam wstać. Jednak po kolejnej próbie podniosłam się i otrzepałam. Doszłam do ławki i usiadłam na niej. Nie wiedziałam co mam robić. Doszłam do Siebie i wstałam powoli i ruszyłam w stronę sklepu. Skoro już wyszłam to nie będę się wracać. Weszłam do budynku i wzięłam parę potrzebnych rzeczy i po zapłaceniu wyszłam. Miałam całą obolałą twarz, bolał Mnie też nadal brzuch. Jednak nie myślałam teraz o tym. Myślałam teraz o tej dziewczynie. Kto to był?
-Justin jest Mój-Po głowie chodziły Mi te słowa.
Czy On Mnie oszukuje? Mogłam się domyślić, taki ktoś jak On nie szuka związku, tylko zabawy. Nie wiedziałam co mam myśleć o Nim, czy mogę Mu zaufać? Różne myśli przechodziły przez Moją głowę.
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam nawet, że jestem prawie pod domem.
Weszłam do środka i zakupy zostawiłam w kuchni po czym udałam się do łazienki, na Mojej twarzy był wielki siniak, który postanowiłam zakryć podkładem. Następnie związałam włosy i wyszłam kiedy nagle usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.
Bez zastanowienia podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się Justin. Stał z pięknym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam w Jego oczy i czułam się jak zahipnotyzowana. Nagle ocknęłam się i nie chcąc z Nim rozmawiać po prostu zamknęłam drzwi. Tak, wiem, głupie ale nie chcę Go widzieć. Niestety chyba nie miałam innego wyjścia, gdyż Justin wszedł do domu.
-''Co to miało być?''-Zapytał zaskoczony.
Ignorowałam Go, może wtedy sobie pójdzie. Weszłam do salonu i chciałam usiąść jednak On Mnie zatrzymał. Złapał Mój nadgarstek i pociągnął tak, że staliśmy na prawdę blisko.
-''Co się stało?''-Nie dawał za wygraną. Puścił Moją rękę i objął Mnie w talii.
-''Nie udawaj, że nie wiesz''-Warknęłam. Miałam wielką ochotę teraz Go pocałować, ale nie mogłam.
-''Ale Ja nie wiem''-Mruknął zdezorientowany i wzruszył ramionami.
-''Twoja dziewczyna ostrzegła Mnie bym się do Ciebie nie zbliżała''-Oznajmiłam z obrzydzeniem i wyrwałam się lekko popychając Go do tyłu.
-''Kto?''
-''Ja nie mam dziewczyny!''-Krzyknął.
-''Czarno włosa dziewczyna z ciemniejszą karnacją''-Powiedziałam.
-''To była Jade''-Mruknął bardziej do Siebie.
-''Ale My nigdy nie byliśmy razem''-Dodał patrząc na Mnie.
-''Ciekawe''-Zaśmiałam się bez humoru.
-''Co Ona Ci powiedziała?''
-''Że jesteś Jej i mam się odczepić''
Zaśmiał się tylko i wydusił z Siebie
-''Chyba nie wierzysz tej dziwce?''
-''Porozmawiam z Nią i obiecuję, że już nigdy się do Ciebie nie odezwie''
-''Justin, ja...nie wiem, czy mogę Ci zaufać''-Powiedziałam spuszczając wzrok.
-''Nie ufasz Mi?''-Zapytał jakby lekko rozczarowany.
-''Sama nie wiem''
Czułam jak patrzy na Mnie.
-''Co Ty masz na policzku?''-Zapytał i potarł to miejsce ścierając podkład z twarzy. Musiałam nie ukryć tego dokładnie i Justin to zauważył.
-''Kto Ci to zrobił?''
-''Na prawdę się tego nie domyślasz?''-Zapytałam.
-''To Ona?''-Zapytał nie śmiało.
Pokiwałam głową.
-''Czy coś jeszcze?''
Podniosłam Moją koszulkę do góry tym samym pokazując Mu ślad po kopnięciu w brzuch.
-''Nie wierzę, jak Ona mogła. Boli Cię to? Może powinniśmy jechać do szpitala?''
-''Jest ok''-Mruknęłam tylko i usiadłam na kanapie za Mną.
-''Destiny, nie...''
-''Jestem głodna''-Przerwałam Mu.
-''Coś Ci zrobić?''
-''A umiesz?''-Zapytałam zdziwiona
-''No wiesz...''-Zaśmiał się i usiadł obok Mnie.
-''Lepiej zamówmy pizze''-Także się zaśmiałam.

Po jakiejś godzinie przyszła Nasza pizza. Przez ten czas rozmawialiśmy z Justinem, ale też siedzieliśmy w ciszy. Właśnie przez ten czas wymyśliłam, że chyba jednak zaufam Justinowi,nie wyobrażam Sobie tak po prostu zerwać z Nim kontaktu. Jeżeli się zawiodę to trudno, nie tylko ze szczęścia życie się składa, ale jednak wierzyłam, że wszystko będzie ok.
Zasiedliśmy do stołu w ogrodzie i zaczęliśmy jeść. Nagle usłyszałam,że ktoś wchodzi do domu. Przestraszyłam się nie wiedząc kto to jest. Wyjrzałam dyskretnie zza drzwi i na Moje szczęście zauważyłam, że byli to Alice i Josh.
Zignorowałam to wróciłam do poprzedniego zajęcia, czyli jedzenia.
-''Kto to?''-Zapytał Justin.
-''Alice i Josh''
-''Kto?''
-''A no tak, nie znasz ich. Alice to Moja siostra a Josh to brat''-Powiedziałam.
-''Tak myślałem''-Uśmiechnął się.
-''Hej Destiny, jesteśmy już''-Krzyknęła Alice i wyszła na ogród. Zdziwiła się, kiedy ujrzała Justina a Ja tylko uśmiechnęłam się.
-''Alice to Justin, Justin to Alice''-Powiedziałam.
-''Hej''-Powiedział Justin.
-''Hej, to Ja nie będę Wam przeszkadzać''-Mrugnęła do Mnie i wyszła.
Skończyliśmy jeść.
-''Może Ja już pójdę''-Oznajmił Justin.
Wydęłam dolną wargę i zrobiłam smutną minkę.
Justin za zaśmiał się.
-''Muszę, na 15.00 jestem umówiony''
Spojrzałam na Niego.
-''Tu chodzi o pracę''-Dodał.
Uśmiechnęłam się lekko, wstałam i poszłam za Nim do drzwi wyjściowych.
Zbliżył się do Mnie i po chwili nasze wargi złączyły się. Justin pogłębił pocałunek. Owinęłam ręce wokół Jego szyi a On objął Mnie w talii. Po chwili zabrakło nam tchu więc oderwaliśmy się od Siebie, po czym Justin mocno przytulił Mnie i rzucił
-''Do zobaczenia''
Odpowiedziałam Mu tym samym i szczerze uśmiechnęłam się w Jego stronę.
Po chwili zniknął za drzwiami domu.

Justin
Wyszedłem od Destiny, miałem pół godziny, by dotrzeć do Jaya. Nie miałem pojęcia, po co chciał bym do Niego przyjechał. Jednak w Mojej głowie była Destiny, przy Niej czułem się dobrze, wszystkie problemy znikały. Jej uśmiech sprawiał, że byłem szczęśliwy. A Jej usta, mógłbym całować Ją do końca życia.
Nagle ocknąłem się z rozmyślań do Niej. Zmieniałem się przez tą dziewczynę. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Jay miał wielkie biuro i jeszcze większy magazyn, na towar i broń. Budynek ten znajdował się za miastem, w dość nie ciekawym miejscu, nawet policja bała się tam wjeżdżać, dlatego też tam właśnie było biuro Jaya.
Zaparkowałem jak najbliżej wejścia i ruszyłem w stronę budynku.

-''Co chciałeś?''-Warknąłem, by nie przedłużać tej rozmowy.
-''Spokojnie, usiądź, mamy czas''-Zaśmiał się Jay.
-''Nie przedłużaj''
-''A co śpieszysz się do Swojej dziewczyny?''-Zapytał śmiejąc się ponownie.
-''O kim Ty kurwa mówisz?''-Prawie krzyknąłem. Czy On mówił o Destiny? Ale skąd wiedział?
-''O Destiny, tak się nazywa?''-Wstał ze Swojego fotela i zrobił krok w Moją stronę.
-''Nie mieszaj Jej w to''-Zagroziłem.
-''Bieber się zakochał?''-Spytał i znów zbliżył się do Mnie.
-''Nie pieprz głupot!''
-''Nie podoba Mi się kurwa, że zaniedbujesz pracę przez tą dziwkę''-Krzyknął.
-''Nie mów tak''-Ostrzegłem i podszedłem do Niego. Chciałem uderzyć Go, ale okazał się sprytniejszy i zatrzymał Moją rękę. Kopnął Mnie w żebra i przewrócił na ziemię.
-''Naucz się, że ta Ja mówię, co masz robić a nie Ty''-Wrzasnął i ponownie kopnął Mnie. Powtórzył to jeszcze parę razy a ja zwijałem się z bólu. Nie mogłem teraz nic zrobić, miał nade Mną przewagę.
-''Lepiej uważaj na tą sukę''-Splunął w Moją stronę i zaśmiał się. Tak, dobrze znałem ten śmiech. On coś planował i na pewno nie było to nic dobrego. Pozbierałem się i skierowałem w stronę wyjścia, po drodze minęła Mnie Jade, ale zatrzymałem Ją i syknąłem
-''A z Tobą Sobie później porozmawiam''-Po czym popchnąłem Ją.
Na pewno ta suka Mu wszystko powiedziała. Obserwowała Mnie i Destiny, bo On Jej kazał.
Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Muszę pozbyć się Go, zanim stanie się coś na prawdę złego.

-----------
Ok, wreszcie udało Mi się napisać nowy, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Piszcie, czy może mam coś zmienić, czy coś. Może coś Wam się nie podoba?
Na Wszelkie pytania odpowiadam na tt.
@claudia0098
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
A i jak ktoś piszę z anonima, to proszę piszcie nazwę tt.
Dziękuję :)
PS:Nie sprawdzałam rozdziału.
A I JAK ZMIENIACIE NAZWE NA Tt to piszcie.