sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 9-Justin jest Mój.

Rano, po przebudzeniu szczęśliwa wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Niestety nie było prawie nic w lodówce, dlatego postanowiłam pójść do sklepu. Weszłam z powrotem do pokoju, nałożyłam na siebie krótkie spodenki i do tego czarną koszulkę. Wzięłam jakieś balerinki z szafy a do tego czarną torebkę i wpadłam jeszcze na chwile do łazienki po czym wyszłam z domu.  Szlam w kierunku nie wielkiego sklepu, kiedy nagle ktoś szarpnął Mną i zaciągnął za budynek.
-''Radze Ci zostawić Justina w spokoju''-Zagroziła jakaś dziewczyna, której nigdy wcześniej nie widziałam po czym przeleciała Mnie wzrokiem. Zrobiłam to samo. Dziewczyna miała długie czarne włosy. Była dość wysoka, miała ciemniejszą karnacje.
-''Kim Ty jesteś, żeby mówić Mi co mam robić?''-Zaśmiałam się Jej prosto w twarz.
-''Justin jest Mój i pożałujesz, jeśli się nie odczepisz''-Rzuciła patrząc się na Mnie krzywo.
-''Daj Mi spokój dziwko''-Warknęłam i odwróciłam się.
 Dziewczyna pociągnęła Mnie z powrotem i uderzyła pięścią w twarz, upadłam ze względu na nagle i dość mocne uderzenie. Kopnęła Mnie z całej siły w brzuch na co głośno jęknęłam z bólu. Leżałam tam trzymając się za brzuch. Nie mogłam wstać. Jednak po kolejnej próbie podniosłam się i otrzepałam. Doszłam do ławki i usiadłam na niej. Nie wiedziałam co mam robić. Doszłam do Siebie i wstałam powoli i ruszyłam w stronę sklepu. Skoro już wyszłam to nie będę się wracać. Weszłam do budynku i wzięłam parę potrzebnych rzeczy i po zapłaceniu wyszłam. Miałam całą obolałą twarz, bolał Mnie też nadal brzuch. Jednak nie myślałam teraz o tym. Myślałam teraz o tej dziewczynie. Kto to był?
-Justin jest Mój-Po głowie chodziły Mi te słowa.
Czy On Mnie oszukuje? Mogłam się domyślić, taki ktoś jak On nie szuka związku, tylko zabawy. Nie wiedziałam co mam myśleć o Nim, czy mogę Mu zaufać? Różne myśli przechodziły przez Moją głowę.
Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam nawet, że jestem prawie pod domem.
Weszłam do środka i zakupy zostawiłam w kuchni po czym udałam się do łazienki, na Mojej twarzy był wielki siniak, który postanowiłam zakryć podkładem. Następnie związałam włosy i wyszłam kiedy nagle usłyszałam, że ktoś puka do drzwi.
Bez zastanowienia podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się Justin. Stał z pięknym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam w Jego oczy i czułam się jak zahipnotyzowana. Nagle ocknęłam się i nie chcąc z Nim rozmawiać po prostu zamknęłam drzwi. Tak, wiem, głupie ale nie chcę Go widzieć. Niestety chyba nie miałam innego wyjścia, gdyż Justin wszedł do domu.
-''Co to miało być?''-Zapytał zaskoczony.
Ignorowałam Go, może wtedy sobie pójdzie. Weszłam do salonu i chciałam usiąść jednak On Mnie zatrzymał. Złapał Mój nadgarstek i pociągnął tak, że staliśmy na prawdę blisko.
-''Co się stało?''-Nie dawał za wygraną. Puścił Moją rękę i objął Mnie w talii.
-''Nie udawaj, że nie wiesz''-Warknęłam. Miałam wielką ochotę teraz Go pocałować, ale nie mogłam.
-''Ale Ja nie wiem''-Mruknął zdezorientowany i wzruszył ramionami.
-''Twoja dziewczyna ostrzegła Mnie bym się do Ciebie nie zbliżała''-Oznajmiłam z obrzydzeniem i wyrwałam się lekko popychając Go do tyłu.
-''Kto?''
-''Ja nie mam dziewczyny!''-Krzyknął.
-''Czarno włosa dziewczyna z ciemniejszą karnacją''-Powiedziałam.
-''To była Jade''-Mruknął bardziej do Siebie.
-''Ale My nigdy nie byliśmy razem''-Dodał patrząc na Mnie.
-''Ciekawe''-Zaśmiałam się bez humoru.
-''Co Ona Ci powiedziała?''
-''Że jesteś Jej i mam się odczepić''
Zaśmiał się tylko i wydusił z Siebie
-''Chyba nie wierzysz tej dziwce?''
-''Porozmawiam z Nią i obiecuję, że już nigdy się do Ciebie nie odezwie''
-''Justin, ja...nie wiem, czy mogę Ci zaufać''-Powiedziałam spuszczając wzrok.
-''Nie ufasz Mi?''-Zapytał jakby lekko rozczarowany.
-''Sama nie wiem''
Czułam jak patrzy na Mnie.
-''Co Ty masz na policzku?''-Zapytał i potarł to miejsce ścierając podkład z twarzy. Musiałam nie ukryć tego dokładnie i Justin to zauważył.
-''Kto Ci to zrobił?''
-''Na prawdę się tego nie domyślasz?''-Zapytałam.
-''To Ona?''-Zapytał nie śmiało.
Pokiwałam głową.
-''Czy coś jeszcze?''
Podniosłam Moją koszulkę do góry tym samym pokazując Mu ślad po kopnięciu w brzuch.
-''Nie wierzę, jak Ona mogła. Boli Cię to? Może powinniśmy jechać do szpitala?''
-''Jest ok''-Mruknęłam tylko i usiadłam na kanapie za Mną.
-''Destiny, nie...''
-''Jestem głodna''-Przerwałam Mu.
-''Coś Ci zrobić?''
-''A umiesz?''-Zapytałam zdziwiona
-''No wiesz...''-Zaśmiał się i usiadł obok Mnie.
-''Lepiej zamówmy pizze''-Także się zaśmiałam.

Po jakiejś godzinie przyszła Nasza pizza. Przez ten czas rozmawialiśmy z Justinem, ale też siedzieliśmy w ciszy. Właśnie przez ten czas wymyśliłam, że chyba jednak zaufam Justinowi,nie wyobrażam Sobie tak po prostu zerwać z Nim kontaktu. Jeżeli się zawiodę to trudno, nie tylko ze szczęścia życie się składa, ale jednak wierzyłam, że wszystko będzie ok.
Zasiedliśmy do stołu w ogrodzie i zaczęliśmy jeść. Nagle usłyszałam,że ktoś wchodzi do domu. Przestraszyłam się nie wiedząc kto to jest. Wyjrzałam dyskretnie zza drzwi i na Moje szczęście zauważyłam, że byli to Alice i Josh.
Zignorowałam to wróciłam do poprzedniego zajęcia, czyli jedzenia.
-''Kto to?''-Zapytał Justin.
-''Alice i Josh''
-''Kto?''
-''A no tak, nie znasz ich. Alice to Moja siostra a Josh to brat''-Powiedziałam.
-''Tak myślałem''-Uśmiechnął się.
-''Hej Destiny, jesteśmy już''-Krzyknęła Alice i wyszła na ogród. Zdziwiła się, kiedy ujrzała Justina a Ja tylko uśmiechnęłam się.
-''Alice to Justin, Justin to Alice''-Powiedziałam.
-''Hej''-Powiedział Justin.
-''Hej, to Ja nie będę Wam przeszkadzać''-Mrugnęła do Mnie i wyszła.
Skończyliśmy jeść.
-''Może Ja już pójdę''-Oznajmił Justin.
Wydęłam dolną wargę i zrobiłam smutną minkę.
Justin za zaśmiał się.
-''Muszę, na 15.00 jestem umówiony''
Spojrzałam na Niego.
-''Tu chodzi o pracę''-Dodał.
Uśmiechnęłam się lekko, wstałam i poszłam za Nim do drzwi wyjściowych.
Zbliżył się do Mnie i po chwili nasze wargi złączyły się. Justin pogłębił pocałunek. Owinęłam ręce wokół Jego szyi a On objął Mnie w talii. Po chwili zabrakło nam tchu więc oderwaliśmy się od Siebie, po czym Justin mocno przytulił Mnie i rzucił
-''Do zobaczenia''
Odpowiedziałam Mu tym samym i szczerze uśmiechnęłam się w Jego stronę.
Po chwili zniknął za drzwiami domu.

Justin
Wyszedłem od Destiny, miałem pół godziny, by dotrzeć do Jaya. Nie miałem pojęcia, po co chciał bym do Niego przyjechał. Jednak w Mojej głowie była Destiny, przy Niej czułem się dobrze, wszystkie problemy znikały. Jej uśmiech sprawiał, że byłem szczęśliwy. A Jej usta, mógłbym całować Ją do końca życia.
Nagle ocknąłem się z rozmyślań do Niej. Zmieniałem się przez tą dziewczynę. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Jay miał wielkie biuro i jeszcze większy magazyn, na towar i broń. Budynek ten znajdował się za miastem, w dość nie ciekawym miejscu, nawet policja bała się tam wjeżdżać, dlatego też tam właśnie było biuro Jaya.
Zaparkowałem jak najbliżej wejścia i ruszyłem w stronę budynku.

-''Co chciałeś?''-Warknąłem, by nie przedłużać tej rozmowy.
-''Spokojnie, usiądź, mamy czas''-Zaśmiał się Jay.
-''Nie przedłużaj''
-''A co śpieszysz się do Swojej dziewczyny?''-Zapytał śmiejąc się ponownie.
-''O kim Ty kurwa mówisz?''-Prawie krzyknąłem. Czy On mówił o Destiny? Ale skąd wiedział?
-''O Destiny, tak się nazywa?''-Wstał ze Swojego fotela i zrobił krok w Moją stronę.
-''Nie mieszaj Jej w to''-Zagroziłem.
-''Bieber się zakochał?''-Spytał i znów zbliżył się do Mnie.
-''Nie pieprz głupot!''
-''Nie podoba Mi się kurwa, że zaniedbujesz pracę przez tą dziwkę''-Krzyknął.
-''Nie mów tak''-Ostrzegłem i podszedłem do Niego. Chciałem uderzyć Go, ale okazał się sprytniejszy i zatrzymał Moją rękę. Kopnął Mnie w żebra i przewrócił na ziemię.
-''Naucz się, że ta Ja mówię, co masz robić a nie Ty''-Wrzasnął i ponownie kopnął Mnie. Powtórzył to jeszcze parę razy a ja zwijałem się z bólu. Nie mogłem teraz nic zrobić, miał nade Mną przewagę.
-''Lepiej uważaj na tą sukę''-Splunął w Moją stronę i zaśmiał się. Tak, dobrze znałem ten śmiech. On coś planował i na pewno nie było to nic dobrego. Pozbierałem się i skierowałem w stronę wyjścia, po drodze minęła Mnie Jade, ale zatrzymałem Ją i syknąłem
-''A z Tobą Sobie później porozmawiam''-Po czym popchnąłem Ją.
Na pewno ta suka Mu wszystko powiedziała. Obserwowała Mnie i Destiny, bo On Jej kazał.
Wsiadłem do samochodu i odjechałem. Muszę pozbyć się Go, zanim stanie się coś na prawdę złego.

-----------
Ok, wreszcie udało Mi się napisać nowy, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Piszcie, czy może mam coś zmienić, czy coś. Może coś Wam się nie podoba?
Na Wszelkie pytania odpowiadam na tt.
@claudia0098
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
A i jak ktoś piszę z anonima, to proszę piszcie nazwę tt.
Dziękuję :)
PS:Nie sprawdzałam rozdziału.
A I JAK ZMIENIACIE NAZWE NA Tt to piszcie.

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 8-Proszę,bądź ze Mną szczera.

Przepraszam

Justin napisał Mi zwykłe przepraszam, wpatrywałam się w ekran i mimo, że nie wyobrażałam Go sobie przepraszającego, to i tak nie wybaczę Mu dopóki Mi tego nie wyjaśni, dlaczego Mnie zostawił. Po prostu muszę wiedzieć co było tego powodem.
Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku, nie miałam pojęcia co mam robić.


Powoli zaczęłam się budzić, podniosłam się i dopiero teraz zdałam Sobie sprawę, z tego, że zasnęłam. Nigdy wcześniej Mi się to nie zdarzało,nie lubiłam spać w dzień. Zegarek pokazywał godzinę dziesiątą wieczorem. Poszłam do łazienki i obmyłam twarz,poczułam też, że robię się głodna bo jadłam tylko śniadanie. Zeszłam po cichu na dół, z myślą, że rodzice śpią, ale myliłam się, siedzieli jeszcze w salonie, mimo to zignorowałam ich i udałam się do kuchni. Zjadłam Moje ukochane tosty z masłem i szłam w stronę Pokoju, jednak mama zatrzymała Mnie
-''Może wreszcie z Nami porozmawiasz?''
-''Po co?''-Mruknęłam obojętnie.
-''Musimy wreszcie porozmawiać, jak normalna rodzina, nie rozumiesz tego?''-Wtrącił się tata.
Żeby mieć już to za Sobą, usiadłam na fotelu obok Nich i spoglądałam w Ich stronę pytająco.
-''Przepraszam,że nie mówiliśmy Ci prawdy, ale nigdy nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego momentu, wiedzieliśmy jak zareagujesz i tego tak bardzo się baliśmy''-Powiedziała mama.
Nie odpowiedziałam nic.
-''A poza tym jesteśmy Tobą bardzo rozczarowani, zawsze byłaś dla Nas miła, nigdy bym nie pomyślała, że palisz papierosy, ale wiem, że to wszystko przez tego chłopaka, dlatego proszę, musisz Nas zrozumieć, że nie pozwalamy Ci się z nim spotykać''-Dodała, spoglądając w Moją stronę z lekkim uśmiechem.
-''To już wszystko,mogę iść?''-Zapytałam znudzona całą tą sytuacją.
-''Widzisz, o tym właśnie mówię nigdy taka nie byłaś''-Westchnęła mama a Jej twarz posmutniała.
-''Nie jestem już dzieckiem''-Krzyknęłam i wyszłam z pokoju, by nie słuchać Ich już. Na prawe nie miałam ochoty z Nimi rozmawiać, jak zawsze, nie wiem, czy kiedyś będzie tak jak dawniej, nie umiem traktować ich już jak rodziców.
-''Co Ty tu robisz?''-Szepnęłam zdziwiona na widok Justina.
-''Nie odpisałaś Mi''-Również szepnął.
-''Nie lubię, jak ktoś Mnie ignoruje, dlatego tu jestem''-Dodał siadając na krześle przy biurku.
-''Ok, musisz Mi w takim razie to wszystko wytłumaczyć''
-''Co?''-Zapytał, jakby nie wiedział o co Mi chodzi.
-''Dlaczego Mnie zostawiłeś?''-Zapytałam i usiadłam na przeciwko Niego na łóżku.
-''Praca''-Odpowiedział krótko.
Przewróciłam oczami i nie dawałam za wygraną
-''Domyślam się, ale jaka?''
-''To nie Twoja sprawa''-Mruknął, widać, że już robił się zły.
-''Właśnie, że Moja. Co ty myślisz, że powiem o tym komuś?''-Zapytałam.
Popatrzył na Mnie, jakby chciała powiedzieć 'Tak, właśnie tak myślę'.
-''Nie ufasz Mi?''
-''Ja Cię nie znam''-Powiedział jakby nieco spokojniejszy.
-''Proszę, co chcesz wiedzieć, pytaj''-Rzuciłam.
-''Co Ci to da, że Ci powiem?''-Zapytał nie spuszczając ze Mnie wzroku.
-''Chcę wiedzieć i tyle, na prawdę możesz Mi zaufać, przecież jakbym chciała już dawno powiedziałabym policji''-Zachęcałam Go.
-''Jeżeli ktokolwiek się dowie to zabije Cię''-Ostrzegł, a na Mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia.
Przytaknęłam i zachęciłam, by kontynuował.
''Dostaje zlecenia, żeby odbierać kasę od ludzi, którzy kupili narkotyki, jeżeli jej nie mają to chyba wiesz jak kończą''-Powiedział.
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęłam, przełknęłam tylko głośno ślinę.
-''Nie musisz się Mnie bać, Tobie nic nie zrobię''-Zapewnił z łobuzerskim uśmiechem i wstał z krzesła.
Ja również wstałam i podeszłam do okna.
Nagle poczułam, że jest coraz bliżej Mnie. Objął Mnie w talii i zaczął całować Moją szyję.
Odwróciłam się do Niego twarzą i nawet nie wiedząc kiedy, zaczęliśmy się namiętnie całować.
-''Justin..C-co ty robisz?''-Zapytałam.
-''A jak myślisz?''-Odpowiedział z uśmiechem na ustach.
Byliśmy bardzo blisko Siebie, więc postanowiłam się odsunąć.
-''Ej co jest?''-Zapytał
-''J-ja sama nie wiem, po prostu myślę, że to nie jest najlepszy pomysł''-Mruknęłam i usiadłam na łóżku.
-''Dlaczego?''-Wypytywał a Ja przecież nie mogłam Mu powiedzieć.
-''Proszę, bądź ze Mną szczera''-Usiadł obok Mnie.
On był ze Mną szczery, więc Ja też muszę. Już nie wiedziałam, co mam robić.
-''Po prostu...boję się, że mogę..no zakochać się''-Te ostatnie dwa słowa wypowiedziałam najciszej jak mogłam, jednak Justina i tak je usłyszał.
-''A dla Ciebie, nie będę nikim więcej tylko...sama nie wiem''-Dodałam.
-''Nie myśl tak''-Powiedział.
-''Myślisz, że jestem kompletnie bez uczuć?''-Zaśmiał się.
To dziwne, jak Justinowi zmienia się humor, a tak w ogóle ta rozmowa była taka niezręczna.
-''No a byłeś kiedyś zakochany?-Zapytałam uśmiechając się.
Zastanawiał się nad tym chwilkę po czym odpowiedział
-''Chyba nie''
-''Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz''-Uśmiechnął się.
Jego twarz była coraz bliżej Mojej.
-''Destiny, wszystko w porządku?''-Usłyszałam nagle zza drzwi.
Zerwałam się z łóżka i otworzyłam drzwi od balkonu, by Justin tam się schował, a sama podbiegłam do drzwi od pokoju otwierając je.
-''Tak mamo?''-Zapytałam.
-''Słyszałam jak z kimś rozmawiasz''
-''Ah, tak przez telefon''-Skłamałam.
Zaczęła spoglądać do wnętrza Mojego pokoju, ale na szczęście nic nie zauważyła.
-''Ok, dobranoc''-Uśmiechnęła się.
-''Dobranoc''
Zamknęłam drzwi na klucz i pozwoliłam Justinowi wyjść.
Zaśmiał się cicho.
-''Chyba powinieneś już iść''-Powiedziałam.
-''Jak chcesz''
Ruszył w stronę balkonu.
-''Justin''-Zatrzymałam Go.
-''Mogę mieć do Ciebie prośbę?''
-''Jasne''
-''Mógłbyś kupić Mi papierosy?''-Zapytałam niepewnie.
On zaśmiał się tylko i pokiwał głową.
Zauważyłam, że szuka czegoś w Swojej bluzie.
-''Masz, Ja Sobie kupię''-Podał Mi nową paczkę papierosów.
-''Dzięki''-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Niego.
Justin podszedł do Mnie i musnął Moje usta, po czym przeszedł przez barierkę i posłał Mi jeden ze Swoich najpiękniejszych uśmiechów a do tego mrugnął. Po chwili nie było Go już, a Ja uśmiechałam się do Siebie jak głupia. Kiedy już trochę Mi przeszło wyciągnęłam zapalniczkę z doniczki, gdyż wcześniej ją tam wrzuciłam i opaliłam nią jednego papierosa. Czuję, że powoli uzależniam się. Ale w ogóle Mi to nie przeszkadzało, to pomagało Mi odstresować się. Po chwili w Mojej głowie znów pojawił się Justin.
Sama nie wiem, jak to z nim będzie, to co dzisiaj się stało było niesamowite, ale boję się, że On nic do Mnie nie czuję, znaczy Ja do Niego też nie, ale myślę, że to kwestia czasu. Westchnęłam i wyrzuciłam końcówkę papierosa.
Bardzo łatwo się zakochuję a On, hmm nie wiem, ale nie wygląda Mi na kogoś, komu zależałoby na związku. Ale może mylę się.
Wzięłam z szafy bieliznę i jakąś bluzkę oraz spodenki i poszłam wziąć prysznic.
Uwielbiałam, kiedy krople ciepłej wody spadały na Moje ciało.
Po chwili wyszłam i wytarłam się w miękki, różowy ręcznik a potem ubrałam na Siebie świeżą bieliznę i przygotowane ubrania. Wróciłam z łazienki i położyłam się po czym zapadłam w głęboki sen.
------
Piszcie w komentarzach, czy podoba Wam się nowy rozdział. :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 7-Spotkajmy się dzisiaj.

Weszłam po cichu do pokoju Alice.
-''Musisz Mi pomóc''
-''Zamknęłam drzwi od środka''-Dodałam szybko.
-''Cholera i nie wzięłaś ze Sobą klucza?''-Zapytała.
W ogóle o tym nie pomyślałam.  Spojrzałam na nią i odpowiedziałam
-''Jakbym wzięła to bym Cię o pomoc nie prosiła''
Zastanawiała się chwilkę po czym rzuciła
-''Powinny być zapasowe klucze''
Wyszła z pokoju i udała się na dół, a Ja za nią.
Weszłyśmy do kuchni. Alice zaczęła przeszukiwać mały koszyczek, który leżał na blacie.
-''Ten powinien pasować''-Powiedziała bardziej do Siebie i od razu pobiegła w stronę Mojego pokoju.
-''Ciszej, bo rodziców obudzisz''-Szepnęłam, kiedy stałyśmy przed drzwiami pokoju.
Włożyła klucz i przekręciła, po czym drzwi otworzyły się.
-''Dziękuje Ci''
-''Nie ma za co, pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do Mnie, pomogę Ci''-Powiedziała, za pewne nawiązując do Naszej 'sprzeczki' rano.
Przytuliłam Ją i uśmiechnęłam się szczerze.
Zamknęłam drzwi najciszej jak mogłam i zadowolona dzisiejszym dniem a zarazem zmęczona przebrałam się. Nałożyłam szare spodnie dresowe i biały top. Położyłam się i szybko zasnęłam.
Obudziłam się i jak zawsze Moją pierwszą czynnością było sprawdzenie godziny. Było przed 10. Podniosłam się i udałam do łazienki, aby wziąć prysznic. Następnie ubrałam na Siebie kostium i poszłam  po raz pierwszy popływać w Naszym basenie. W Los Angeles bardzo często chodziłam na basen z Jasmine, a tutaj miałam świetne ułatwienie-basen w ogrodzie.
Po mniej więcej godzinie zaczęłam robić się głodna, więc wyszłam z wody,aby zrobić sobie śniadanie. Kiedy już zjadłam zorientowałam się, że nikogo nie ma, a jest przed pierwszą.
Pobiegłam na górę. Pokój rodziców był pusty, Josh spał a Alice była w łazience. 
-''Gdzie rodzice?''-Zapytałam Alice od razu po tym jak wyszła z łazienki.
-''W pracy''-Rzuciła i zniknęła za drzwiami Swojego pokoju.
Ah, no tak dzisiaj jest 1 sierpnia, czyli ich pierwszy dzień w nowej pracy. Uśmiechnęłam się do Siebie i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Przebrałam się w luźną białą sukienkę i wzięłam telefon do reki. Postanowiłam napisać do Justina, nie chciałam spędzić tego dnia nudząc się w domu. W końcu są wakacje i trzeba z nich korzystać.

Hej, spotkajmy się dzisiaj jak chcesz.

Usiadłam na łóżku i czekałam na wiadomość od Justina.

Będę po Ciebie za pół godziny.

Uśmiechnęłam się do Siebie i poszłam do łazienki. Rozczesałam Swoje długie brązowe włosy i zrobiłam luźny warkocz. Następnie użyłam pudru i pomalowałam rzęsy tuszem.Weszłam jeszcze ma chwilkę do Swojego pokoju i wyciągnęłam z szafy jakieś buty i pasującą do nich torebkę.

Zeszłam na dół i w salonie czekałam na przyjazd Justina. Nawet nie wiem czemu chciałam się z z Nim spotkać, chyba podoba Mi się to, że jest inny niż Moi dotychczasowi znajomi. Jest taki tajemniczy i chciałabym wiedzieć coś więcej o Nim. Nie wiem też, dlaczego On chcę spotkać się ze mną. Na pewno ma wielu znajomych, więc po co Mu Ja? Nagle zauważyłam,że Justin już jest pod domem, więc wyszłam nie informując nikogo o tym.
Weszłam do samochodu i spojrzałam na Niego spod Swoich długich rzęs.
Uśmiechnął się się do Mnie.
-''Hej''-Mruknęłam i przeniosłam wzrok na Swoje dłonie.
-''Hej''-Odpowiedział i ruszył w nieznanym Mi kierunku.
-''To gdzie chcesz jechać?''-Zapytał po chwili.
Zastanawiałam się nad tym chwilkę po czym odpowiedziałam
-''Do Starbucksa?''
-''Jak chcesz''-Powiedział.
Wyglądało to jakby było Mu to kompletnie obojętne.
-''Nie wygląda to jakbyś był zainteresowany spędzeniem czasu ze Mną''
-''Czemu tak myślisz?''-Zapytał spoglądając na Mnie.
-''Po prostu tak to wygląda''
-''Mylę się?''-Dodałam po chwili.
-''Tak''-Zaśmiał się przelotnie.
Westchnęłam tylko i skupiłam swój wzrok na budynkach, które mijaliśmy po drodze.
Po paru minutach zatrzymaliśmy się obok wybranej przeze Mnie kawiarni.
Kiedy weszliśmy do środka od razu można było poczuć niesamowity zapach kawy, który uwielbiałam.
Usiedliśmy przy stoliku.
-''Co chcesz?''-Zapytałam i wstałam z wygodnego czarnego fotela.
-''Mmm, wiesz Ja nie piję kawy''-Mruknął, tak że prawie Go nie usłyszałam.
-''To czemu nie powiedziałeś?''-Zapytałam siadając z powrotem.
-''Nie śmiałem Ci odmówić''-Zaśmiał się patrząc na Mnie Swoimi dużymi brązowymi oczami.
Uśmiechnęłam się i westchnęłam
-''Zamówię Ci coś, na pewno Ci zasmakuje''
Po czym ruszyłam by złożyć zamówienie.

-''I jak, może być?''-Zapytałam spoglądając na Niego.
-''Nie jest to najlepsza rzecz jaką piłem, ale jest dobra''-Odpowiedział.
Przynajmniej jest szczery-Pomyślałam.
-''Mogę Cię o coś zapytać?''-Zaczęłam nieśmiało.
Przytaknął więc kontynuowałam.
-''Dlaczego zgodziłeś się ze Mną spotkać?''
-''Intrygujesz Mnie''-Odpowiedział krótko i szybko.
Wzięłam łyk kawy i poprosiłam, aby powiedział coś więcej.
-''Jesteś inna niż wszyscy, których poznałem do tej pory i to wszystko''
-''A Ty?''-Zapytał
-''Hm?''
-''No czemu chciałaś się ze mną spotkać?''
-''Coś podobnie jak Ty, też nie znałam wcześniej nikogo takiego''-Uśmiechnęłam się.
-No a jak tam sytuacja z rodzicami?''-Zapytał zmieniając temat.
-''Mam szlaban''-Odpowiedziałam krótko.
-''W wakacje?''-Zdziwił się.
-''Bez sensu''-Dodał.
-''No wiem''
-''A co z Twoimi rodzicami? W ogóle ich nie odwiedzasz?''-Zapytałam.
-''Nie bardzo, Oni po prostu nie chcą Mnie widzieć''
-''Czemu?''
-''Nie podoba im się to, czym się zajmuje i nie chcą mieć ze Mną nic wspólnego''-Powiedział dość smutnym głosem.
Nie chciałam już wypytywać Go o Jego prace, bo wiem, że zepsuło by to wszystko, chociaż nie ukrywam, że chciałabym wiedzieć coś więcej.

Justin
Po ostatnim pytaniu Destiny siedzieliśmy w ciszy, kiedy nagle poczułem wibracje w kieszeni.
-''Halo?''-Odebrałem nie patrząc kto dzwoni.
-''Za 15 minut na Wellington street będzie kobieta, ma oddać nam kasę,za towar. ok.2000$. Jak nie będzie miała to wiesz co masz robić''-Usłyszałem.
-''Nie da się tego przełożyć?''-Warknąłem przekładając telefon na prawą stronę głowy.
-''Nie''-Krzyknął i rozłączył się.
Byłem zły, że akurat teraz dostałem zlecenie.
-''Co jest?''-Zapytała Destiny widząc, że mój humor zmienił się.
-''Musimy iść''-Mruknąłem i wstałem nie patrząc nawet czy idzie za Mną.
-''Nie mam czasu Cię odwieźć''
wyciągnąłem 30$ z kieszeni i podałem Jej.
-''Musisz Sobie poradzić, odezwę się później''-Powiedziałem i pobiegłem do samochodu.
Nie miałem teraz czasu myśleć czy Sobie poradzi czy nie, u Jaya miałem i tak już przejebane i jak bym tego nie zrobił byłoby tylko gorzej.

Destiny
Jak On mógł Mnie tak po prostu zostawić? Nawet nie wiem jak dotrzeć do domu, a było już późno, rodzice na pewno będą w domu za godzinę. Wiem, że byłam daleko od domu, bo jechaliśmy tu około 10 minut, więc na pieszo nie dojdę szybko. Szukałam jakiejś taksówki. Po jakiś 15 minutach chodzenia wreszcie udało Mi się jakąś złapać.
Wsiadłam do auta i powiedziałam
-''Na Devon street poproszę''

Było przed piątą, więc rodziców nie powinno być jeszcze w domu. Weszłam ostrożnie otwierając drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
-''Gdzie Ty byłaś?''-Usłyszałam nagle.
-''Jezu, nie strasz Mnie''-Krzyknęłam na Josha.
-''To nie Twoja sprawa''-Dodałam i ignorując Go weszłam po schodach do pokoju.
Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon z torebki, mając nadzieję, że Justin coś napisał.
Nie myliłam się.

---------
Rozdziału nie sprawdzałam. A co do szablonu, to znalazłam kogoś, kto Mi pomoże.
Dziękuje Wam za wszystkie komentarze i jeżeli macie pytania to proszę pisać na tt, na komentarze raczej nie odpowiadam.
@claudia0098
A tak w ogóle to nie jestem zadowolona z tego rozdziału, no ale cóż, następny mam nadzieję będzie lepszy.
Kocham Was <3


czwartek, 18 lipca 2013

Pomóżcie!!!

Wiem, że ten wygląd też nie jest ładny/fajny, ale tamten był jeszcze gorszy. Szukam obecnie kogoś do zrobienia szablonu, ale każdy kogo znalazłam nie bierze nowych zamówień. Potrzebuję Waszej pomocy!
Znacie kogoś kto robi, albo sami robicie? Proszę to ważne! Dziękuje i nie długo pojawi się nowy rozdział :).

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 6-Muszę być silna.

Obudziłam się i natychmiast wzięłam do ręki telefon, który leżał na szafce obok łóżka.
Było po 11. Wow, spałam na prawdę długo, ale nikogo nie powinno to dziwić, byłam po prostu wykończona. Położyłam się ponownie na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim. Moje życie zmieniło się bardzo odkąd poznałam prawdę no i odkąd poznałam Justina. Stałam się jakby bardziej uczuciowa, każde słowo, nie po Mojej myśli raniło Mnie. Nigdy tak często nie płakałam, to po prostu Mnie przerosło, nigdy nie przeżyłam tylu rzeczy na raz. Ucieczka z domu, jakiś koleś, który chciał Mnie porwać, Justin, który Mnie uratował i te wszystkie rzeczy związane z Nim. To nowość w Moim życiu i szczerze mówiąc wcale Mi się to nie podoba, oddałabym wszystko za powrót do dawnego życia, do Mojego ukochanego domu w Los Angeles, do dawnej szkoły i przyjaciół, ale Moje życie już nigdy nie będzie takie samo.
Musze być silna.
Nagle z zamyślenia wyrwało Mnie pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam nic.
-''Mama poprosiła Mnie, żeby Cie zawołać na śniadanie''-Powiedziała Alice, uchylając drzwi od Mojego pokoju.
-''Nie jestem głodna''-Rzuciłam tylko, odwracając głowę w stronę ściany.
-''Co jest z Tobą?''-zapytała i usiadła obok Mnie na łóżku.
-''Nic, możesz zostawić Mnie sama?''
-''Jak chcesz''-Warknęła i wyszła.
Podniosłam się i narzuciłam na Siebie jakiś sweter, po czym wyszłam na balkon. Był lekki wiatr ale świeciło także słońce. Nagle naszła Mnie ochota na papierosa, więc wiedząc ,że tata pali wyszłam po cichu na korytarz i rozglądnęłam się w każdą możliwą stronę, by nikt Mnie nie przyłapał. Nie miałam zamiaru być grzeczną dziewczynką, która słuchała się rodziców, byłam nią przez 16 lat, to chyba wystarczająco długo. Wkradłam się do sypialni rodziców i widząc kurtkę taty, która leżała na łóżku od razu zaczęłam ją przeszukiwać, znalazłam paczkę z zapalniczka,wzięłam jednego i wróciłam do Siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i weszłam na balkon, wdychając świeże powietrze. Stanęłam tak, by nikt z zewnątrz nie mógł Mnie zauważyć, Odpaliłam papierosa i zaczęłam się zaciągać. Od razu poczułam się lepiej, to tak bardzo pomaga w odstresowaniu się. Po paru minutach wyrzuciłam niedopałek a zapalniczkę schowałam w doniczce jakiegoś kwiatka i weszłam do środka.

-''Hej, boże tak strasznie się martwiłam, dlaczego dopiero teraz dzwonisz?''-Rzuciła Jasmine, przez telefon. Wiedziałam, że będę musiała powiedzieć Jej wszystko.
-''Wiesz, to długa historia''
-''Mów, mamy czas''-Zaśmiała się.
-''Rodzice powiedzieli Mi, że jestem adoptowana, uciekłam z domu, prawie zostałam porwana, uratował Mnie mega przystojny chłopak i teraz mam same problemy''-Powiedziałam jak najkrócej i jak najszybciej mogłam.
-''Jak to adoptowana? Co to za chłopak? Mów bardziej szczegółowo''-Odpowiedziała równie szybko co Ja.
-''No normalnie, to nie są Moi prawdziwi rodzice. A ten chłopak, hmmm do najgrzeczniejszych nie należy''
-''Wow, tego się nie spodziewałam, przykro Mi''-Mruknęła po czym nastała chwilowa cisza.
-''No a on, co takiego robi?''-Dodała z lekki śmiechem''
-''Byłam u Niego i kiedy On spał zaczęłam przeszukiwać Jego pokój i znalazłam broń, nie chciał powiedzieć Mi, co robi no ale chyba każdy głupi by się domyślił.''
-''Nieźle, ale czekaj co Ty u Niego robiłaś?''-Prawie krzyknęła z piskiem w głosie i mogłam wyobrazić Sobie jak się uśmiecha.
-''Uratował Mnie w nocy i nie miałam innego wyjścia, zostałam u Niego, już przestań''-Zaśmiałam się.
-''No ok, ok. Tęsknimy za Tobą''-Zmieniła temat.
-''Ja tez i to bardzo''-Powiedziałam ze smutkiem wyczuwalnym w Moim glosie.
-''Ale możliwe, że Cię odwiedzę jeszcze w te wakacje''
-''Super by było''-Rzuciłam nieco weselsza niż wcześniej.
-''No, Ja już muszę iść, pa pa Destiny''-Nie dając Mi szansy odpowiedź rozłączyła się. Dziwne, nawet nie zdążyłam zapytać co u Niej. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam przeszukiwać kartony. Tak, nawet nie zdążyłam się do końca rozpakować. Wyciągnęłam wszystko i zaczęłam układać na półkach. Kiedy już skończyłam rozejrzałam się po pokoju i uśmiechnęłam się, muszę przyznać ,że był o wiele lepszy niż ten, w Los Angeles. Wyciągnęłam z szafy średniej długości Jeansy z przetarciami a do tego luźną białą bluzkę z jakimiś napisami. Do tego do reki wzięłam niebieskie espadryle i niebieska torbę, Zbiegłam na dół i rzuciłam rzezy w korytarzu przy wyjściu. Weszłam na chwile do łazienki. Związałam włosy w kucyk i przemyłam twarz wodą po czym wyszłam, nałożyłam buty i wzięłam torbę.
-''Gdzie Ty się wybierasz?''-Zapytała mama z uniesioną brwią.
-''Idę na spacer''-Oznajmiłam nie przejmując się niczym.
-''Masz szlaban, nie pamiętasz?''
-''To tylko spacer, wyluzuj''
-''Wyluzuj? żartujesz? Szlaban masz na wszelkie wyjścia!''-Krzyknęła.
-''Jezu! Są wakacje!''-Krzyknęłam głośniej i oparłam się o ścianę.
-''Trzeba było się zachowywać. Marsz do pokoju i nie pyskuj''-Warknęła.
-''Nienawidzę Was!''-Pobiegłam do pokoju bardzo zła, ale powiedziałam Sobie, że muszę być silna. Uspokoiłam się i obmyśliłam plan. Wyjdę, czy im się to podoba czy nie. Poszłam do pokoju Mojego brata, Josha. Na szczęście nie było Go. Zaczęłam przeszukiwać szuflady i szafki, aż w końcu znalazłam to, czego szukałam. Szybko wróciłam do pokoju, który zamknęłam na klucz. Wyszłam na balkon i drabinkę zawiesiłam na poręczy. Zaczęłam zastanawiać się po co Mu to, ale przynajmniej Mi się przydało. Trochę bałam się zejść, ale zaryzykowałam i udało się, byłam już na dole. Nie wiedziałam, co zrobić z drabinką, bo nie mogłam jej tak zostawić. W końcu udało Mi się ściągnąć ją i ukryć gdzieś przed domem.
Pośpiesznie oddalałam się od domu i szłam bez celu. W końcu zaważyłam park, ten sam ,w którym prawie zostałam porwana. Usiadłam na ławce i obserwowałam spacerujących ludzi oraz biegające dzieci. Ci wszyscy ludzie mają takie spokojne życie, są już dorośli i mogą sami o Sobie decydować, a nie muszą słuchać się rodziców tak jak Ja. Nagle z zamyślenia wyrwał Mnie czyjś głos.
-''Hej, co tu tak sama siedzisz?''
-''Hej, a My się chyba nie znamy''-Odpowiedziałam ze zdziwieniem. Czy Ona Mnie pomyliła z kimś?
-''O boże Ty na prawdę Mnie nie pamiętasz?''-Rzuciła jakby lekko zszokowana.
-''To Ja, Maya. Chodziłyśmy kiedyś razem do szkoły w Los Angeles!-Dodała rozbawiona.
-''Maya? Na prawdę Cię nie poznałam, a co Ty tu robisz?''-Zapytałam Zadowolona z tego ,że Ją tu spotkałam.
-''Z L.A przeprowadziłam się do Toronto, to wiesz ale tam Moim rodzicom nie odpowiadała praca, więc przenieśliśmy się tutaj''
-''Wow, to nieźle. Bardzo się cieszę, że nie będę tu sama.''
-''Tak Ja też, dopiero zacznę tu szkołę od września''-Zaśmiała się.
 Odkąd pamiętam Maya była pozytywnie nastawioną osobą, najmniejsza rzecz Ją cieszyła. Zawsze na Jej twarzy można było zobaczyć uśmiech.
-''Ja tak samo''-Przyznałam.
-''To co może się przejdziemy i pogadamy?''-Zaproponowała.
-''Jasne''

Dzień mogę zaliczyć do udanych, razem z Mayą spędziłyśmy świetne popołudnie. Wspominałyśmy Dawną szkołę i gadałyśmy o bieżących sprawach, nawet idziemy do tej samej szkoły. Miałam szczęście, że ją spotkałam. Teraz tylko pozostaje Mi wrócić jakoś do domu, minęło sporo czasu, więc rodzice na pewno zorientowali się, że Mnie nie ma. Szłam powoli, skręcając właśnie w Moją ulicę. Kiedy już doszłam nie wiedziałam jak dostać się do domu, gdyż nie dałabym rady zawiesić ponownie drabinki. Wzięłam telefon i wykręciłam numer Alice.
-''Halo? Alice otwórz Mi drzwi wejściowe i dopilnuj, by rodzice się nie zorientowali, że wchodzę''-Powiedziałam, jak tylko odebrała.
-''Ok''-Rzuciła i rozłączyła się.
Po chwili drzwi otworzyły się a Ja po cichu weszłam do środka.
-''Masz szczęście''-Powiedziała jak byłyśmy już na górze.
Zaśmiałam się tylko w odpowiedzi i udałam się do pokoju. Zaczęłam ciągnąć za klamkę i wtedy przypomniałam sobie,że zamknęłam drzwi od środka.
-''Cholera''-Mruknęłam do Siebie.
---------
Bardzo Wam dziękuje, za wszystkie komentarze tutaj i na Twitterze.
Kocham Was <3
Jeżeli macie jakieś pytania to proszę pisać na tt.
@claudia0098
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuje :)


piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5- Uważaj Sobie, Bieber.

-''Dzień dobry, jesteśmy rodzicami Destiny''-Zaczęła mama, wchodząc do pokoju, w którym siedziałam wraz z policjantem, który zabrał Mnie z parkingu.
-''Witam, proszę usiąść''-Zachęcił. Rodzice usiedli a Ja po raz pierwszy odkąd tu jestem zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Na przeciwko wejścia było duże okno, po prawej stronie stało biurko i krzesła po obydwu stronach, a po lewej przy ścianie była czarna kanapa i na przeciwko niej dwa fotele w tym samym kolorze. Pokój był dość duży. Na ścianach wisiały różne policyjne plakaty. -''Tak jak wspominałem, znaleźliśmy Waszą córkę na parkingu restauracji, palącą papierosy. Była Ona w towarzystwie osoby pełnoletniej, która prawdopodobnie podała Destiny tytoń''-Powiedział wyrywając Mnie z zamyślenia. Mama tylko głośno westchnęła. -''Jakie będą tego konsekwencje?''-Spytał pełny powagi tata. -''To pierwszy raz, kiedy przyłapaliśmy Destiny, więc spiszemy tylko przewinienie do akt i powiadomimy szkołę o incydencie''-Odpowiedział i dodał po chwili -''Myślę, że to na tyle, możecie zabrać córkę''. Wstałam z kanapy i wyszłam za rodzicami. Szliśmy w ciszy do samochodu, nie wiedziałam, czy mam przeprosić, czy może lepiej nie odzywać się i poczekać aż Oni zaczną rozmowę, a na pewno to nastąpi.Długo nie musiałam czekać, gdy wsiedliśmy do auta tata zaczął krzyczeć. -''Co ty sobie wyobrażasz? Ile Ty masz lat, żeby palić? Idziesz do nowej szkoły i powiedz co Oni sobie o Tobie pomyślą?'' Nie odpowiedziałam, nawet nie zdążyłabym, gdyż tata znów krzyknął -''Z kim byłaś?" -''To nie Twoja sprawa, mówiłam Ci''-Odburknęłam. -''Jak to nie Moja? Nie mów tak!'' -''Powiedz w tej chwili, to jakiś przestępca zapewne''-Dodał po chwili. Zaśmiałam się, ale po chwili przypomniałam Sobie, co Justin trzyma u Siebie w domu, ale tak czy inaczej nie znał Go, więc nie powinien Go osądzać. -''Ok, wrócę na policje i dowiem się kim On jest''-Warknął i wysiadł z samochodu, ponieważ nawet nie ruszyliśmy. Przestraszyłam się, gdyż nie wiem co policja zarzuca Justinowi. Wyszłam za tatą. -''Przepraszam, chciałem dowiedzieć się jeszcze kim była osoba, z którą była Moja córka''-Powiedział do policjanta, z którym niedawno rozmawiali. -''Justin Bieber, wielokrotnie oskarżany o kradzieże i pobicia, jednak nie mamy na Niego wystarczających dowodów. Oczywiście wybierzemy się do Niego i dowiemy się, czy podał Destiny tytoń, powiadomimy Pana jak coś będziemy wiedzieć''-Odpowiedział z tą samą nie przyjemną miną. -''Dziękuje''-Rzucił tylko i udał się z powrotem do auta. -''Widzisz, on jest niebezpieczny, nie będziesz się już z nim spotykać''-Zagroził unosząc brwi. -''Nie możesz Mi tego zabronić''-Oblizałam usta i zamiast kierować się za tatą do samochodu, poszłam w inną stronę. -''Gdzie ty idziesz? Wracaj!''-Krzyknął i zaczął biec za mną. Uciekałam jak najszybciej mogłam, wiedziałam, ze będę miała kłopoty, więc nie wróciłam się. Zauważyłam, że taty za Mną nie ma więc skorzystałam z okazji, ukryłam się tak na wszelki wypadek by mnie nie znalazł i wyciągnęłam telefon, wybrałam numer Justina, gdyż nikogo oprócz niego nie znałam. -''Justin? Proszę pomóż Mi, musisz po mnie przyjechać''-Wydusiłam z Siebie dysząc głośno.
-''Gdzie jesteś?''-Zapytał tylko, na co wychyliłam się, by zobaczyć nazwę ulicy.
-''Mmm chyba Cobourg street z tego co widzę''
-''Idź w stronę teatru Avon, to 10 minut drogi.''-Opowiedział i rozłączył się.
No tak, pięknie ale On chyba zapomniał, że nie jestem stąd i nie wiem w którą stronę iść. podeszłam do starszej Pani i zapytałam.
-''Musisz iść prosto, skręcić w drugą ulice w prawo potem długo pójdziesz  prosto i skręć w lewo, tam będzie teatr.''-odpowiedziała z dużym uśmiechem na twarzy.
-''Dziękuje bardzo''
Poszłam jak kazała i po paru minutach byłam na miejscu, gdzie czekał już Justin swoim czarnym Range Roverem. Weszłam wzdychając ciężko i spojrzałam na niego. uśmiechał się do mnie, na co  także uśmiechnęłam się szczerze.
 -''Co jest? Już się stęskniłaś?''-Mrugnął do Mnie, na po parsknęłam.
-''Nie, po prostu uciekłam od rodziców''-Wzruszyłam ramionami. Zaśmiał się.
-''Mm niegrzeczna''-Zadrwił, ale zabrzmiało to tak seksownie, wiec uśmiechnęłam się tylko i przygryzłam wargę. Justin ruszył, cala drogę do Jego domu milczeliśmy.
-''Jesteś głodna?''-Zapytał siadając na kanapie.
-''Nie, dzięki''-Mruknęłam siadając obok Niego.
-''Więc co zamierzasz teraz zrobi? Wrócisz do domu?''-Zapytał.
-''Nie wiem, kiedyś będę musiała, przecież nie mogę tak wiecznie u Ciebie siedzieć''
-''Mi to nie przeszkadza''-Zapewnił.
-''Jak wrócę to chyba mnie zabiją''-Rzuciłam.
-''Najlepiej mieszkać samemu, tak jak Ja''-Zaśmiał się.
-''Tak, ale Ja mam 16 lat i nie staż mnie na mieszkanie, a co dopiero na dom taki jak Twój''-Westchnęłam i położyłam głowę na oparciu.
Nie odpowiedział nic, włączył telewizor, w którym leciał jakiś głupi serial na Mtv.
Nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłam.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi, otworzyłam oczy i zdałam Sobie sprawę, że jestem w lóżku, pewnie przeniósł Mnie tutaj, kiedy zasnęłam na kanapie. Rozejrzałam się dookoła, a pukanie nie ustępowało. Nagle wpadł Justin.
-''To policja, zostań tu''-Szepnął i zbiegł na dół.

Justin Obudziło Mnie walenie do drzwi, podniosłem się zdając Sobie sprawę z tego, że to policja, po tym jak usłyszałem krzyki, żebym otworzył. Znalem ten głos doskonale.
Pobiegłem ostrzec Destiny.
-''To policja, zostań tu''-szepnąłem i pobiegłem, by otworzyć.
-''Już''-krzyknąłem w stronę drzwi wejściowych.
-''Słucham, w czym mogę pomoc?''-zapytałem z uśmiechem jakby nigdy nic.
-''Nie żartuj Bieber, dobrze wiesz po co tu jesteśmy, mamy do Ciebie parę pytań''
Usiadłem na kanapie, nie przejmując się niczym, gdyż nie robiło to na Mnie żadnego wrażenia.
-''Wczoraj przebywałeś , razem z nieletnią Destiny Robinson, która...''-Nie dałem Mu dokończyć.
-''Tak, która paliła,i co?''
-''Czy to od Ciebie dostała tytoń?''-Zapytał podejrzliwym głosem.
-''Nie''-Skłamałem, żeby uniknąć konsekwencji.
Spojrzał na mnie takim  wzrokiem, jakby chciał powiedzieć 'Serio? Jakoś Ci nie wierzę'.
''W takim razie wiesz, skąd go miała?''
-''Nie''-Odparłem znudzony i zaspany.
-''Czy Ona teraz przebywa w Twoim domu?''-Zadał kolejne pytanie.
-''A jakie ma to znaczenie?''
-''Jej ojciec powiedział, że uciekła i ,że prawdopodobnie przebywa u Ciebie, więc odpowiedz''-Rozkazał. Milczałem.
-''Jeżeli nie odpowiesz przeszukamy Twój dom''-Zagroził.
-''Jest na górze''-Wskazałem ręką na schody.
Koleś wyciągnął telefon i od razu powiadomił ojca Destiny. Pobiegłem szybko na górę, z nadzieją, że policjant Mnie nie zatrzyma. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem Destiny, która siedziała na podłodze i płakała.
-''Ej, co jest? Czemu płaczesz?''-Zapytałem zmartwiony. Zmartwiony?? Hm...dziwne, zawsze miałem w dupie uczucia innych.
-''W co Ja się wplątałam? Ojciec Mnie zabije''-Zaczęła płakać jeszcze bardziej, więc przytuliłem ją mocno, jednak przerwało nam wołanie.
 -''Bieber? Masz tu w tej chwili zejść!''-Krzyczał.
-''Zaraz będę, ogarnij się i przyjdę tu po Ciebie''-Zapewniłem.
-''Nie chce tam iść''-Szepnęła.
-''Bieber!!''-Krzyknął znowu. Zbiegłem po schodach.
-''Przyprowadź tu dziewczynę, Jej ojciec tu zaraz będzie''.
Pobiegłem z powrotem na gore i zeszedłem razem z Destiny. Jej ojciec właśnie wszedł do domu i dobiegł do Nas, kiedy zobaczył ,że obejmuje Destiny ramieniem, szarpnął Nią i wrzasnął wściekły
-''Idź do samochodu a z Tobą Bieber Sobie porozmawiam''
-''Daj Mu spokój, niczemu nie jest winien''-Zaczęła przekrzykiwać Go Destiny.
-''Idź w tej chwili''
Destiny wyszła z domu, prawdopodobnie w stronę samochodu.
-''Jeszcze raz zobaczę Cię z Destiny to przysięgam, że pożałujesz, nie waż się do Niej zbliżać nigdy więcej''-Zaczął Mi grozić, co Mnie tylko rozśmieszyło. Mam w dupie to co powiedział, jeżeli będzie chciała się ze Mną spotykać to ok a jak nie to trudno. W ogóle Mnie to nie ruszyło.
-''Jak Sobie chcesz''-Rzuciłem tylko, co go rozwścieczyło jeszcze bardziej.
-''Pytam się czy się Rozumiemy? Nie spotkasz się z Nią słyszysz?''
-''Jak bd chciała to czemu nie?''-Zaśmiałem się ponownie.
-''Pożałujesz Bieber, obiecuje  Ci to''-Zagroził ponownie.
-''Ok''-Parsknąłem.

Destiny
Siedziałam w samochodzie nadal płacząc i czekając na ojca. Bałam się tego, co powie Mi na to wszystko. Jednym słowem mówiąc miałam przesrane.
po chwili wyszedł z budynku i ruszył w stronę samochodu, był zły, bardzo zły. Wsiadł do auta i odjechaliśmy.
-''Nie poznaje cie''-Powiedział o dziwo spokojnie. Przeczesałam palcami włosy i nic nie odpowiedziałam.
-''Chyba nie zdziwi Cię to, że masz szlaban''-Dodał surowym głosem wzmacniając uchwyt na kierownicy. Nadal nic nie mówiłam. Gdy stanęliśmy na podjeździe chciałam już wyjść ale jego głos mnie zatrzymał.
-''Na miesiąc''
Przewróciłam oczami i wybiegłam z auta, nie chciałam wdawać się w niepotrzebne gadki.
Weszłam do domu i oczywiście przywitało mnie wściekłe spojrzenie matki, które zignorowałam i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Łzy spłynęły po Moich policzkach po raz kolejny tego dnia.
------
Z góry przepraszam za błędy, nie sprawdziłam do końca, bo źle się czuję.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuje.

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 4-Gdzie jedziemy?

 -''Boże dziecko jesteś, tak strasznie się martwiłam''-Zaczęła mówić z zmartwieniem mama. Rozstawiła ramiona, by Mnie przytulić, a Ja ominęłam Ją i weszłam szybko po schodach do pokoju, by nikt nie mógł Mnie zatrzymać, nie chciałam się tłumaczyć gdzie byłam i co się ze Mną działo. Wzięłam od razu telefon do ręki, miałam 5 nieodebranych połączeń, 3 od mamy a 2 od Mojej przyjaciółki, Jasmine + Jedną wiadomość.

Od: Jasmine
Do: Destiny

 Hej, jak tam u Ciebie? Ja już strasznie tęsknie, odezwij się.

Zignorowałam to i postanowiłam oddzwonić później. Wiedziałam, że zaraz rodzice zaczną Mnie wołać, więc żeby tego uniknąć wzięłam czyste ubrania i bieliznę i szybkim krokiem udałam się do łazienki.
-''Zaczekaj''-Usłyszałam za Sobą.
Cholera, a tak chciałam tego uniknąć.
-''Co?''-Mruknęłam tylko.
-''Chcemy z Tobą porozmawiać''
-''Ale Ja nie chcę!''-Krzyknęłam.
-''Dajcie mi spokój''-Dodałam już nieco spokojniejszym głosem i nie dając mamie możliwości odpowiedzi weszłam do łazienki i zatrzasnęłam za Sobą drzwi.
  Miałam dosyć tego, że nalegali na tą rozmowę, nie miałam na to ani siły ani chęci.
Zdjęłam z Siebie brudne ubrania i weszłam pod prysznic, po chwili poczułam jak krople zimnej, orzeźwiającej wody spadły na moje obolałe i zmęczone wydarzeniami ostatniej nocy ciało.

 Weszłam do pokoju i odruchowo spojrzałam na telefon, gdzie czekała na Mnie nowa wiadomość.

Będę czekał na Ciebie o 15 przed Twoim domem. Justin

Zdziwiła Mnie ta wiadomość i to bardzo, nie sądziłam, że będzie chciał się ze Mną spotkać, wydawało Mi się, że nie przepada za Moim towarzystwem.

Po co chcesz się ze Mną spotkać?

Napisałam ciekawa, czekając na odpowiedź, która przyszła niemal od razu.

Tak po prostu. 

Ok, będę czekać. 

Nie dopytując się już odpisałam. Po co się zgodziłam? Może z ciekawości? Tak, zdecydowanie byłam ciekawa tego jaki jest, bo ostatniej nocy nie wiele się o Nim dowiedziałam.

  Wybiła 15, więc gotowa już czekałam na Justina. Trochę się denerwowałam, nie wiedząc czego oczekiwać, Justin zachowywał się dziwnie, raz był miły, potem wściekał się na Mnie a za chwilę Mu przechodziło, może to tylko tak chwilowo, bo w sumie Ja też byłabym zła jakby ktoś przeszukiwał Moje szafki, ale trudno, już za późno. Z Mojego zamyślenia wyrwał Mnie dźwięk smsa.

Czekam

Zeszłam na dół biorąc ze Sobą torebkę i telefon. Bez powiadomienia rodziców wyszłam z domu.
-''Gdzie idziesz?''-Zatrzymał Mnie tata w ostatniej chwili. Uniósł brwi i czekał na odpowiedź.
-''Po prostu wychodzę''-Oznajmiłam i kiedy chciałam wyjść zostałam ponownie zatrzymana.
-''Ale gdzie i z kim?''
-''To chyba już nie jest Twoja sprawa''-Parsknęłam.
-''A kogo? Jestem Twoim ojcem!''-Krzyknął zdenerwowany, gdyż nie tolerował takiego zachowania.
-''Nie przypominam Sobie, żebyś był Moim ojcem, sam Mi to powiedziałeś''-Zaśmiałam się sztucznie i wyszłam trzaskając drzwiami.
Zauważyłam czerwone Ferrari przed swoim domem, które prawdopodobnie należało do Justina. Boże, ile On ma samochodów?-Pomyślałam. Wsiadłam, zapinając pasy.
-''Co Ci tak długo zajęło kochanie?''-Zapytał, a ja krzywo spojrzałam w Jego stronę.
-''Kochanie?''-Zadrwiłam.
-''Nie ważne''-Odburknął zirytowany.
Kiedy odjeżdżaliśmy dostrzegłam rodziców w oknie, którzy przyglądali się Mi i Justinowi na zmianę.
-''Więc, gdzie jedziemy?''-Zapytałam ciekawa.
-''Zobaczysz''
-''A nie możesz Mi powiedzieć?''
-''Hmm...Nie mogę ''-Zaśmiał się.
Spojrzałam na Niego proszącym wzrokiem, na co ponownie się zaśmiał i pokiwał przecząco głową.
Ok, niech Mu będzie dam Sobie spokój.
Zaczęłam przyglądać się Justinowi. Był ubrany w białą bluzkę, zwykłe jeansy i czarne buty, których marki nie mogłam dostrzec.
-''Patrzysz się na Mnie?''-Zapytał z lekkim uśmiechem.
-''Co? Nie''-Skłamałam.
-''Ty też całkiem dobrze wyglądasz''-Rzucił z pewnym siebie głosem, na co przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się.
Miał rację, nie wyglądałam źle. Miałam na Sobie zwykłe szorty, różowe Vansy i białą koszulkę z różowym nadrukiem.
-''Długo jeszcze?''-Zapytałam znudzona.
-''Nie marudź, jedziemy dopiero kilka minut''-Mruknął z obojętnym wyrazem twarzy. Westchnęłam.
-''Daj Mi papierosa''-Rzuciłam.
-''Myślałem, że palisz tylko czasami''
-''No widzisz, znowu się myliłeś''-Mruknęłam spoglądając w jego stronę.
-''Zadziwiasz Mnie Shawty, ciekawe co jeszcze przede Mną kryjesz''
Przygryzłam wargę i wzięłam papierosa, którego podał Mi razem z zapalniczką, po chwili cały samochód wypełnił się dymem. Justin wziął ode Mnie papierosa i zaciągnął się raz, po czym powiadomił.
-''Jesteśmy''
Wjechaliśmy na parking jakiejś restauracji i wysiedliśmy z samochodu.

-''Co zamawiacie?''-Zapytała kelnerka, mierząc Nas wzrokiem.
-''Ja poproszę Hamburgera i frytki''-Rzucił Justin uśmiechając się do dziewczyny, która Nas obsługiwała.
Spojrzałam na Niego z obrzydzeniem i powiedziałam.
-''To samo poproszę''
-''A i jeszcze dwie Cole''-Dodał Justin nadal uśmiechając się.
-''Ok, zaraz wrócę z Waszymi zamówieniami''-Powiedziała również uśmiechając się do Justina.
-''Wiesz to nie jest miłe''-Mruknęłam bawiąc się palcami.
-''Ale o czym Ty mówisz?''-Zapytał nie wiedząc o co Mi chodzi.
-''Przyszedłeś tu ze Mną a zarywasz do tej kelnerki''-Syknęłam.
-''Ktoś tu jest zazdrosny''-Powiedział śpiewającym głosem.
Spojrzałam na Niego.
-''Nie o to chodzi, po prostu''-Nie dokończyłam.
-''Proszę, oto Wasze zamówienia''-Położyła talerze na stole i zamiast odejść zauważyłam, że daje Justinowi karteczkę z numerem.
-''Wsadź Sobie w dupę tą kartkę''-Krzyknęłam, zgniatając kawałek papieru i rzucając nim w Jej twarz.
Wstałam rzucając Justinowi złowrogie spojrzenie i wyszłam. Sama nie wiem dlaczego tak się zachowałam, po prostu nie lubię kiedy ktoś, kto umawia się ze Mną tak się zachowuje. Może trochę przesadziłam?
-''Co to miało być?''-Krzyknął rozbawiony Justin.
-''Jak możesz tak zachowywać się, kiedy siedzę obok Ciebie?''
-''To było zwykłe spotkanie, nie jakaś randka, co Cię obchodzi...''-Nie dałam Mu dokończyć.
-''A może dla Mnie to było coś więcej niż tylko zwykłe spotkanie?''-Krzyknęłam i od razu pożałowałam tych słów. Justin odpalił papierosa i podszedł bliżej.
-''Czyli dla Ciebie to była randka?''-Zaśmiał się.
-''Nie, po prostu''
-''Nie tłumacz się, kochanie''-Podszedł jeszcze bliżej, tak ,że nasze nosy prawie stykały się. Wyrwałam Mu papierosa i mocno zaciągnęłam się. Robiło się gorąco, i to bardzo.
-''Poproszę dokumenty''-Ktoś nagle przerwał Nam.
Odwróciłam się z papierosem w ręce i zaniemówiłam. Przede Mną stał Policjant. Byliśmy tak zajęci ''kłótnią'', że nie zauważyliśmy kiedy policja wjechała na parking. Na Moje nieszczęście zachciało Mi się palić i teraz Mam przesrane. Nerwowo przeszukiwałam torebkę i po chwili znalazłam dokument, który podałam mężczyźnie.
-''Pójdziesz z Nami, zadzwonimy po rodziców i tam będziesz mogła się wytłumaczyć''-Poinformował nieprzyjemnym głosem. Spojrzałam zdenerwowana na Justina, który posłał Mi spojrzenie w stylu 'wszystko będzie dobrze'. Następnie podał także Swoje dokumenty.
-''Ty jesteś wolny''-Odpowiedział Mu, na co Justin skinął głową.
Poszłam w stronę radiowozu.
-''Ale zaraz, przecież to Jej pierwsze przewinienie, może nie będzie konieczne zabieranie Jej''-Próbował przekonać policjanta.
-''Niestety, takie Mamy procedury''
Westchnęłam, byłam zła, ale nie obwiniałam Justina, to tylko Moja wina.

------
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuję :)
Przypominam, jeżeli ktoś chcę być informowany proszę o nazwę tt.
mój to:@claudia0098
I BARDZO PROSZĘ O TE KOMENTARZE, BO NIE WIEM CZY OPŁACA MI SIĘ DALEJ PISAĆ ROZDZIAŁY :)

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 3-Myliłam się co do Ciebie.

-"Ty chcesz mnie zabić!"- Zeszłam na dół I krzyknęłam.
-"O co Ci chodzi?"-Zapytał po chwili zmieszany, podnosząc się z kanapy.  Miałam w ręce pistolet I skierowałam Go w Jego stronę.
-"Skąd to masz!?"-Warknął bardzo zły. Podszedł do Mnie I wyrwał Mi broń, wiedząc ,że nie umiem strzelać. Odsunęłam się od Niego jak najszybciej.
-"Czy Ty kurwa przeszukiwałaś Moje szafki?"
Zaczęłam płakać po raz kolejny, bo zwyczajnie się bałam, a poza tym byłam zmęczona tym wszystkim, co mnie spotkało. Nadal milczałam, nie będąc w stanie nic powiedzieć.
-"Powiesz coś wreszcie, czy będziesz tak kurwa milczeć?"-Wrzasnął wściekły.
-"Po c-co Ci ta broń?"-Wydusiłam z Siebie wreszcie.
-"Po chuja Ci to wiedzieć!? Trzymaj ręce przy Sobie I nie ruszaj Moich rzeczy!"
-"Ty chciałeś Mnie zabić?"-Stałam roztrzęsiona, krzyżując ręce na piersiach.
"Nie, ale jeżeli się nie zamkniesz, to nie zawaham się strzelić"-Zagroził unosząc lekko brwi I uśmiechając się przelotnie.
Nie wiedziałam co mam robić, co mówić I nie miałam pojęcia, czy Justin byłby w stanie zrobić mi krzywdę. Myliłam się co do Niego, wydawał się taki miły I opiekuńczy, a tym czasem dowiaduje się, że zabija ludzi, kto wie, może dla pieniędzy? Może właśnie to jest jego praca? Chociaż tego nie potwierdził, ale tak właśnie Mi się wydawało.
-" Ok, nie bój się, nie zrobię tego. Szkoda by było zabić tak piękną dziewczynę"-Szyderczo zaśmiał się.
-" A Ja myślałam,że jesteś inny!"-Krzyknęłam.
-"A co kurwa myślałaś, że królewicza z bajki znalazłaś?"-Zaśmiał się kpiąco I przeniósł ciężar nogi z lewej na prawą.
-"Chcę wrócić do domu"-Rozkazałam Mu.
-"To wypierdalaj I wracaj sobie sama jak chcesz, a Ja ewentualnie mogę Cię zawieźć rano,więc jak zostajesz to idź kurwa na górę spać"
Widziałam,że powoli traci nad sobą kontrolę, więc bez słowa poszłam w stronę schodów.
-"Grzeczna dziewczynka"-Mruknął I chociaż nie widziałam Jego twarzy, to mogłam wyobrazić sobie, że uśmiechnął się triumfalnie.
-"Spierdalaj"-Wymamrotałam, myśląc ,że Justin tego nie usłyszy.
-"Co ty kurwa suko powiedziałaś?"-Popatrzył na mnie z niedowierzeniem.
-"Spierdalaj"-Krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam.
-"Chyba się kurwa przesłyszałem, znikaj mi z oczu bo Cię zabije."
Przewróciłam oczami I poszłam bez słowa mając w dupie to, co właśnie powiedział. Sama zdziwiłam się swojej reakcji I tego, że przybyło mi odwagi, normalnie przeraziłabym się na Jego słowa.

  Obudziłam się przez słońce, które raziło Mnie w oczy.
-"Co jest?"-Powiedziałam sama do siebie niewiedząc, gdzie jestem. Po chwili podniosłam się I rozejrzałam po pokoju po czym prawie natychmiast bezwładnie opadłam na łóżko.
Spojrzałam na zegarek, było po 10.00. O boże ale późno-pomyślałam I wstałam. Nałożyłam na siebie ubrania z wczoraj I zeszłam na dół. Moim oczom ukazał się śpiący jeszcze Justin.
-"Wstawaj!"-Zaczęłam krzyczeć.
-"Co do cholery?"-Mruknął nieprzytomny, zasłaniając się kocem.
-"Jest po 10, wstawaj, nie będę wiecznie u Ciebie siedzieć."
-"Nie dość,że nie śpie pół nocy przez Ciebie to jeszcze rano mnie budzisz!"-Wstał I udał się do swojego pokoju. Po około 10 minutach zszedł,miał na sobie luźne spodnie, białą koszulkę, fioletową bluzę I czarne Vansy. Muszę przyznać, że wyglądał seksownie. A Jego włosy, no cóż muszę to przyznać, wyglądały jak po Seksie I to sprawiało ,że wyglądał na prawde gorąco.
-"Dawaj, jedziemy"-Powiedział wyrywają Mnie z zamyślenia. Wydawał się nieco spokojniejszy a Jego głos był o wiele milszy niż poprzednio.
Wyszłam za nim z domu. Zauważyłam, że na podjeździe stał jeszcze jeden samochód, do którego wszedł Justin, więc otworzyłam drzwi do czarnego Audi I usiadłam, zapinając pasy. Justin odpalił samochód I wyciągnął z paczki jednego papierosa I zapalił, po chwili cały samochód wypełnił się dymem. Wyjechaliśmy z podjazdu.
-"Mieszkam na Devon street"-Powiedziałam, nawet nie zerkając w jego stronę. Byłam zdenerwowana, całą tą sytuacją z Justinem I tym ,że zaraz miałam się zobaczyć z rodzicami.
-"Daj mi jednego"-Warknęłam.
-"Co? Papierosa?"-Zapytał wyraźnie zdziwiony, czułam Jego wzrok na Sobie.
-"Ta"
Podał Mi, zapaliłam I zaciągnęłam się zamykając oczy.
-"Myślałem, że nie palisz"-Zaśmiał się.
Zaciągnęłam się ponownie I wypuściłam dym z ust.
-"Myliłeś się"
Justin nie odezwał się już, a ja delektowałam się papierosem w ciszy, zdziwiłam się, jak dobrze przyjęłam pierwszego papierosa, nagle poczułam się jakbym robiła to już od dawna.
-"Jesteśmy"-Przerwał ciszę Justin.
Odpięłam pasy, otworzyłam drzwi I wyszłam z samochodu.
-"Daj mi swój numer"-Usłyszałam nagle I mocno mnie to zdziwiło. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem I mruknęłam:
-"Po co?"
-"Po prostu daj"
Podał mi swojego IPhone'a przez otwartą szybę w samochodzie, a ja wpisałam Mu Mój numer. Oddałam telefon I ruszyłam w stronę domu, rozmyślając o tym, jak zareagują rodzice.
-"Dzięki"-Usłyszałam za sobą I postanowiłam to zignorować, po chwili Justin odjechał z piskiem opon, przewróciłam oczami I szłam dalej. Stanęłam przed drzwiami domu I głośno westchnęłam, zapukałam I po chwili brązowe drzwi otworzyły się I w tym samym momencie zauważyłam duże spuchnięte od płaczu oczy, które wpatrywały się we Mnie z przerażeniem.

------–-
Miał być dopiero w sobote bo nie ma Mnie w domu ale poświęciłam się I przepisałam z tableta na telefon.
Dziękuje wam za miłe komentarze I przepraszam , że rzadko dodaje, poprawie się, jak tylko wróce.
CZYTASZ-KOMENTUJESZ
Bardzo proszę, ponieważ nie wiem, czy opłaca mi się pisać dalej. Dziękuje. :)
Jak ktoś chcę być informowany, to proszę o nazwę tt w komentarzu albo do mnie na tt. @claudia0098 Wszelkie pytania też na tt. :)